Piłkarze Lecha Poznań podkręcili tempo dopiero w drugiej połowie. W pierwszej w zasadzie nie istnieli. Radomiak Radom zaczął odważnie, strzelił dwa gole, miał kolejne szanse. Kolejorz nie za bardzo mógł sobie poradzić z huraganowymi atakami beniaminka. Dopiero po przerwie obraz gry uległ zmianie
- Przegraliśmy ten mecz w pierwszej połowie. VAR, rzut karny, później mamy aut na połowie przeciwnika i w fazie przejściowej nie potrafiliśmy zatrzymać Karola Angielskiego. Ta akcja pokazała, jak bardzo przegrywaliśmy walkę wręcz z piłkarzami Radomiaka. W tym upatrywałbym głównej przyczyny dlaczego w pierwszej połowie nie potrafiliśmy złapać własnego rytmu. Przeciwnik cały czas wytrącał nas z rytmu i przerywał nasze akcje. W tym aspekcie nie sprostaliśmy. W drugiej połowie wyglądało to już trochę lepiej, ale okazało się, że dwie bramki straty to było za dużo do odrobienia - skomentował trener Maciej Skorża na konferencji prasowej.
Radomiak niczym nie zaskoczył Lecha. - Bardziej zaskoczyła mnie forma fizyczna naszej drużyny. Chyba za bardzo uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie coś zrobić bez wciśnięcia pedału gazu do końca, a Radomiak jest zespołem, który bardzo dobrze wykorzystuje wspomniany aspekt fizyczny - dodał opiekun lidera rozgrywek.
Po końcowym gwizdku trener Skorża miał sporo pretensji do sędziego Jarosława Przybyła. - To są sprawy między mną a panem sędzią. Wyjaśniliśmy to sobie. Ja widziałem pewne rzeczy inaczej, on inaczej. Absolutnie nie przegraliśmy tego meczu przez złe sędziowanie. Czasami zdarzają się kontrowersje, a ja po prostu chciałem przedstawić mój punkt widzenia - podsumował.
Cieszyli się natomiast w Radomiu, ponieważ Radomiak wygrał szósty raz z rzędu w PKO Ekstraklasie. - Mecz potoczył się tak, jak sobie go wyobrażałem. Chcieliśmy rzucić się na przeciwnika od samego początku. Lech to dobry zespół, wielu rywali się przed nim cofa. My postanowiliśmy, że zagramy odważnie i pierwsza połowa to udowodniła. Graliśmy wysoko, stwarzaliśmy okazje. Lech miał z nami duże problemy. Nie wystraszyliśmy się Lecha i kolejny raz pokazaliśmy, że nasze zwycięstwa nie są dziełem przypadku, a efektem pracy. Przeprowadziliśmy defensywne zmiany, a stracony gol wymusił na nas, żebyśmy się trochę cofnęli - podsumował spotkanie trener Dariusz Banasik.
CZYTAJ TAKŻE:
Szpital w Warcie Poznań. Trener Dawid Szulczek stracił jedną trzecią składu
Trener Cracovii spokojny o poziom motywacji. "Dlaczego mielibyśmy ich lekceważyć?"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo w domu Messiego. Synowie idą w ślady gwiazdy