Marcin Ziach: Przed tygodniem zagraliście bardzo dobre spotkanie z Górnikiem Zabrze, ostatecznie minimalnie ulegając pretendentowi.
Marcin Stefanik: Postawiliśmy Górnikowi wysoko poprzeczkę. Szkoda, że nie udało nam się w tym meczu ustrzec błędów w defensywie, bo znowu przytrafiła nam się głupia bramka. Nie idzie nam na wyjazdach. Podobnie było w przypadku meczu z Pogonią Szczecin, gdzie graliśmy równie dobrze co przeciwnik, momentami przejmując inicjatywę na boisku, ale po błędach indywidualnych straciliśmy cztery bramki i przegraliśmy.
Na Górnym Śląsku zabrakło wam nie tylko skuteczności, ale także szczęścia, bo przecież w ostatniej minucie spotkania piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki Górnika.
- Rzeczywiście szczęście się do nas w tej sytuacji nie uśmiechnęło. Z pewnością gdyby Darkowi Gawęckiemu udało się trafić do siatki mielibyśmy duże powody do radości, bo punkt wywieziony z Zabrza byłby zdobyczą nie do pogardzenia. Niestety piłka zatrzymała się na poprzeczce i wyszła w boisko. Szkoda, bo takich sytuacji nie mamy zbyt wiele, a remis w meczu z Górnikiem podbudowałby nas na kolejne spotkania.
Przed meczem z Górnikiem Zabrze wynik 0:1 wzięlibyście w ciemno, czy po cichu liczyliście na to, że uda wam się wywieźć z trudnego terenu zdobycz punktową?
- Zawsze staramy się grać o najwyższe cele. W każdym meczu gramy o zwycięstwo, a jeżeli meczu nie da się wygrać to trzeba go za wszelką cenę zremisować i zdobyć punkty. Myślę jednak, że nie mamy powodów do wstydu. Zagraliśmy na bardzo trudnym terenie i na Górniku każdy musi spodziewać się ciężkiej przeprawy. Wydaje mi się, że zagraliśmy dobre zawody i pokazaliśmy, że stać nas na rywalizację w pierwszej lidze na naprawdę przyzwoitym poziomie.
Przede wszystkim gracie bez kompleksów.
- Zgadza się. Co prawda w takich drużynach jak Górnik Zabrze, Widzew Łódź czy Łódzki Klub Sportowy grają co prawda zawodnicy o znanych nazwiskach, ale są to tak jak my ludzie z krwi i kości i stać nas na nawiązanie rywalizacji z tymi drużynami. Na pewno gdyby udało nam się zdobywać punkty w meczach z pretendentami byłoby to coś wspaniałego. Nie myślimy jednak z kim gramy, a raczej o co gramy.
W meczach wyjazdowych Sandecji ewidentnie nie idzie. Nie zdobyliście jeszcze na obcym terenie punktu, ani nawet bramki.
- Niestety prześladuje nas jakaś niemoc i bardzo chcielibyśmy to przełamać. Liczyliśmy, że uda nam się to już przy okazji meczu z Górnikiem, gdzie naprawdę graliśmy dobrze i mieliśmy swoje sytuacje bramkowe. W Zabrzu się nie udało. My się jednak nie zniechęcamy, bo na pewno uda się tę passę przełamać w kolejnych meczach.
Sandecja w tabeli I ligi zajmuje przyzwoitą, dziewiątą lokatę i prezentujecie naprawdę przyzwoity poziom. Celem drużyny na ten sezon jest walka o utrzymanie czy też ten jest ambitniejszy?
- Cel jest jasny, a jest nim jak najwyższe miejsce w tabeli. W każdym meczu gramy na sto procent, chcemy zdobyć trzy punkty i zobaczymy jak będzie to wyglądało po rundzie jesiennej. Na razie nie wygląda to najgorzej i myślę, że stać nas nie tylko na spokojne utrzymanie, ale na zajęcie miejsca w środkowej strefie ligowej tabeli. Cel ambitny, ale jak najbardziej do zrealizowania.
Możesz już wyciągnąć jakieś wnioski odnośnie różnic, jakie dzielą I i II ligę?
- Różnica jest i jest dość spora. Przede wszystkim klasa przeciwnika. Ciężko w drugiej lidze znaleźć przeciwników o tak uznanych markach. Dużo więcej ludzi przychodzi też na stadiony w pierwszej lidze. Różnią się też style gry. W pierwszej lidze gra się ciężej, bo drużyny preferują tu przede wszystkim technikę, a w drugiej lidze ciężko znaleźć zawodników świetnie wyszkolonych pod tym względem. Na pewno różnic jest wiele i gra w pierwszej lidze to dla nas wszystkich ciekawe doświadczenie. Wielu chłopaków już grało na tym szczeblu, a to nam może tylko pomóc.
Kto może w tym sezonie powalczyć o awans do ekstraklasy?
- Wydaje mi się, że najbardziej zaciętą rywalizacje o miejsca 1-2 w tabeli stoczą między sobą Górnik Zabrze i Widzew Łódź. Wiadomo jak bardzo uznane to firmy i naprawdę ich miejsc nie jest w pierwszej lidze. Te drużyny powinny rozdawać karty w tym sezonie, a my jako Sandecja nie zamierzamy tkwić w przeciętności. Będziemy grali w piłkę i postaramy się ugrać w tym sezonie dobry rezultat.
W I lidze słabo spisują się sędziowie.
- Sędzia też jest człowiekiem i ma prawo się pomylić. Podoba mi się w pierwszej lidze to, że sędziowie pozwalają na ostrzejszą grę, ale w ramach zasad fair play. Osobiście wolę takiego sędziego, który pozwala zawodnikom na nieco ostrzejszą grę, bo nie ukrywajmy – piłka nożna to nie szachy. Kiedy sędzia gwiżdże przy zwykłej walce o górną piłkę to znak, że nie czuje gry i wtedy zawodnicy będą mu wchodzić na głowę. Arbiter także musi zaznaczyć swoja obecność na boisku.
Przed Sandecją kolejne wyzwanie, jakim jest mecz z kolejnym Górnikiem, tym razem tym z Łęcznej.
- To będzie dla nas ciekawe wyzwanie i kolejne doświadczenie. Zagramy z Łęczną na własnym stadionie, a tam pokazaliśmy, że jesteśmy groźni dla każdego. Oczywiście przeciwnik do Nowego Sącza nie przyjedzie się tylko bronić i z pewnością postawi nam warunki, ale my nie zamierzamy się wdawać w żadne kalkulacje. W tym meczu będzie się liczyło tylko zwycięstwo i zrobimy wszystko żeby po raz kolejny punkty zostały w Nowym Sączu.
A co z Górnikiem z Zabrza?
- Zapraszamy do Nowego Sącza (śmiech). Wiosną, na własnym stadionie zrewanżujemy się na tę porażkę i będziemy chcieli pokusić się o niespodziankę. To będzie dla miasta duże święto, bo przyjedzie do nas wielka drużyna, także zwycięstwo w tym meczu przede wszystkim. Ale przed nami jeszcze daleka droga. Najważniejszy jest teraz mecz z Łęczną, który zakończy się miejmy nadzieję naszym zwycięstwem.