Narzekanie nic nam nie da - rozmowa z Marcinem Syroką, pomocnikiem Motoru Lublin

Obecnie lublinianie zajmują 16. miejsce w tabeli z dorobkiem sześciu punktów, a w najbliższej perspektywie mają oni serię trzech meczów wyjazdowych. Na łamach portalu SportoweFakty.pl jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy Motoru przekonuje, że nie należy przekreślać drużyny. - W każdym meczu trzeba podnieść rękawicę - mówi.

Paweł Patyra: Remis z KSZO Ostrowiec traktuje pan jako zdobycz jednego punktu czy stratę dwóch?

Marcin Syroka: Wydaje mi się, że trzeba cieszyć się z jednego punktu. Remis jest jak najbardziej zasłużony, bo KSZO grał z przewagą jednego zawodnika, udało im się strzelić bramkę i mieli jeszcze z dwie-trzy sytuacje. Nam udało się wyrównać, więc cieszymy się z punktu.

Praktycznie wszystkie cztery bramki w tym sobotnim meczu padły po ewidentnych błędach obu drużyn.

- Tak, piłka nożna to gra błędów. Kto popełni ich mniej, ten wygra mecz. Akurat my pełniliśmy dwa błędy, KSZO tak samo i skończyło się remisem. Myślę, że zasłużonym. My mieliśmy sytuacje w pierwszej połowie, a KSZO w drugiej, z obu stron było kilka fajnych akcji i skończyło się 2:2.

Bramka do szatni na 1:1 nie podłamała was?

- Nie, jeszcze było 45 minut. Gorzej było już po stracie jednego zawodnika. Myślę, że sędzia troszeczkę pochopnie wyciągnął tę żółtą kartkę. W ogóle bardzo chętnie rozdawał te kartki, niektóre sytuacje były sporne, ale nie będziemy już narzekać na sędziego.

Od 50. minuty musieliście grać w dziesięciu i gra ofensywna Motoru ograniczała się głównie do długich podań na osamotnionego Wojciecha Białka.

- KSZO fajnie operował piłkę, więc ciężko było nam się przesuwać. W końcu dostaliśmy bramkę na 1:2, ale chwała drużynie, że zdołaliśmy się podnieść i wyrównać.

Obie bramki strzelił właśnie Białek...

- Od tego jest napastnik. Fajnie odnalazł się przy pierwszej bramce, drugi gol to super uderzenie. Chwała mu za to. Liczymy na Wojtka i oby tak dalej.

Z pięciu ostatnich meczów Motor przegrał jeden. Porażka z Pogonią Szczecin po słabej grze to była tylko wpadka?

- Nie jesteśmy bardzo doświadczoną drużyną. Fajnie byłoby utrzymać tę formę. Jeżeli idzie, to trzeba ciągnąć to jak najdłużej. Nie powiodło nam się w Szczecinie, zagraliśmy za mało agresywnie. Straciliśmy dwie praktycznie identyczne bramki po wrzutkach i skończyło się 0:2. Jeżeli nie wyjdzie się na mecz agresywnie i twardo to ciężko o jakiekolwiek punkty.

Teraz Motor czeka seria trzech wyjazdów. Można powiedzieć, że każdy następny rywal będzie mocniejszy od poprzedniego.

- Myślę, że tak. Na pewno trzeba będzie zagrać dużo mądrzejszą piłkę, niż ostatnio, bo czasami wyglądało to jak radosny futbol. Przy twardszym przeciwniku mogłoby się to skończyć gorzej. W każdym meczu trzeba podnieść rękawicę. Na razie koncentrujemy się na Zniczu. Trzeba szybko odpocząć i w środę jechać na mecz.

We wrześniu jest sporo meczów do rozegrania, a kadra Motoru nie należy do licznych...

- No, niestety. Zdecydowaliśmy się na tę pierwszą ligę, więc teraz nie ma co narzekać, tylko trzeba sobie jakoś radzić. Narzekanie nic nam nie da. W każdym meczu trzeba walczyć jak mężczyźni.

Komentarze (0)