Jarosław Jach cztery lata temu został sprzedany przez Zagłębie Lubin do Crystal Palace. Angielski futbol jednak brutalnie zweryfikował jego umiejętności. Do dzisiaj nie rozegrał nawet jednego meczu w drużynie z Londynu i to już na pewno się nie zmieni.
Polski obrońca kilka dni przed zamknięciem letniego okna transferowego dowiedział się, że nie zostanie zgłoszony do żadnych rozgrywek. Nie gra nawet w rezerwach. Ostatni raz wystąpił w meczu prawie rok temu.
Co ciekawe, 28-latek miał okazję, aby zmienić klub. Pojawiła się oferta wypożyczenia do jednego z tureckich klubów. On sam jednak zrezygnował, bo ma złe wspomnienia z tego kraju.
- W Rizesporze panował duży bałagan. W pół roku przeżyłem tam trzech trenerów. Po dwóch miesiącach, gdy pojawił się nowy szkoleniowiec, nagle okazałem się niepotrzebny. Trafiłem do czegoś na kształt "Klubu Kokosa". Najpierw nie mogłem trenować z pierwszym zespołem, później zabroniono mi korzystania z siłowni klubowej, a nawet parkingu, więc musiałem parkować przy ulicy - mówi w "Przeglądzie Sportowym".
Jach w ostatnich latach był regularnie wypożyczany. W ten sposób grał m.in. we wspomnianym Rizesporze, Sheriffie Tyraspol, czy Rakowie Częstochowa. Po tym sezonie wygasa jego kontrakt, więc będzie mógł wybrać dowolny klub.
Alkohol, kobiety i zabawa do białego rana. Piłkarze Legii przyłapani >>
Łukasz Trałka coraz bliżej końca kariery. Ma jeszcze jeden cel >>
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak zrobił to jako jedyny. "Pokazał, że ma jaja"