Echa meczu MKS Kluczbork - Górnik Zabrze

Liderujący w tabeli I ligi Górnik Zabrze w miniony weekend zagościł na stadionie słabo spisującego się na starcie sezonu beniaminka z Kluczborka. Meczowi temu towarzyszyła wyjątkowa otoczka, a starciem z drużyną 14-krotnych mistrzów Polski żyła cała gmina. Urokliwie położony Stadion Miejski wypełnił się do ostatniego miejsca, a gospodarze okazali zabrzanom wszystko, co mają najlepsze: gościnność, spektakularność i całkiem solidną drużynę, która podopiecznym trenera Ryszarda Komornickiego poprzeczkę zawiesiła naprawdę wysoko.

Górnik zatrzymany

Mimo że z Zabrza do Kluczborka jest niewiele ponad 100 km, podróż Górnika na mecz z MKS-em była pełna przygód. Zabrzanie, którzy sprzedali jakiś czas temu wysłużony klubowy autokar i noszą się z zamiarem zakupu nowego, na spotkanie zmierzali autobusem wynajętym od jednego z biur podróży. Wydawało się, że podróży zawodników lidera zaplecza ekstraklasy na mecz z beniaminkiem nic nie przeszkodzi. Tak się jednak nie stało. Blisko celu autokar z zawodnikami Górnika zatrzymała policja.

- Okazało się, że autobus, którym zmierzaliśmy na to spotkanie miał przepaloną jedną z żarówek. Policja bardzo szczegółowo przebadała cały pojazd, nie zważając na to, że nas goni czas. Ostatecznie udało nam się przebrnąć przez kontrolę drogową i dojechać na stadion. Czasu jednak zbyt wiele nie mieliśmy, bo bramy obiektu przekroczyliśmy dopiero na 50 minut przed rozpoczęciem spotkania. Zawodnicy musieli przebrać się w biegu i spieszyć na rozgrzewkę - obrazowo opisał zdarzenie szkoleniowiec Górnika, Ryszard Komornicki.

Na tym jednak nie koniec komunikacyjnych problemów zabrzan.

Pilotowani kibice

Już przy samym wjeździe do gminy Kluczbork każdy laik, który nie miałby pojęcia, że w mieście rozgrywany jest mecz, z pewnością by się o tym dowiedział. A wszystko to przez wzmożoną aktywność miejscowej policji. Funkcjonariusze z Kluczborka mieli przed sobą bardzo ambitne zadanie. Musieli bowiem obserwować rejestracje samochodów zmierzających w kierunku centrum miasta. Jeżeli któraś z nich miała w sobie nazwę województwa śląskiego, natychmiast reagowali, kierując pojazd na parking. Tam kibice Górnika byli fotografowani wraz z dowodem tożsamości, a następnie eskortowani przez radiowóz z kogutem pod bramy stadionu.

- Centrum miasta jest totalnie zakorkowane. Otrzymaliśmy polecenie od zwierzchników, aby samochody z kibicami zmierzającymi na mecz MKS Kluczbork - Górnik Zabrze zawracać i eskortować radiowozem na dojazd z drugiej strony miasta. W ten sposób umożliwiliśmy fanom Górnika dotarcie na stadion przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Przez centrum miasta nie przedostaliby się bowiem w porę i ich przyjazd na mecz straciłby sens. Fotografowanie z kolei było konieczne ze względów bezpieczeństwa. Do tego obliguje nas ustawa o organizacji imprez masowych, którą musimy przestrzegać - wyjaśnił zamieszanie jeden z funkcjonariuszy KMP w Kluczborku.

Akcja mundurowych rzeczywiście przyniosła wymierne efekty. Wszyscy kibice w porę dotarli na stadion i mogli bez przeszkód emocjonować się boiskowymi zmaganiami swoich drużyn.

Gościnni gospodarze

Niezwykłą gościnnością dla kibiców Górnika wykazali się działacze MKS Kluczbork. Nie dość, że umożliwili fanom z Zabrza obejrzenie spotkania z trybun (na co dzień stadion w Kluczborku jest zamknięty dla kibiców gości), to jeszcze spragnionych fanów Trójkolorowych obdarowali kilkoma sześciopakami wody mineralnej. Sympatycy drużyny z Górnego Śląska bardzo się ucieszyli z aktu zaufania, jakim działacze MKS ich obdarzyli i, zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami, w trakcie spotkania ani przez moment nie doszło to aktu chamstwa z jednej czy drugiej strony.

Ponadto w związku z sobotnimi wydarzeniami Stowarzyszenie Klub Sympatyków Górnika Zabrze wydało oświadczenie, w którym dziękuje kluczborczanom za gościnność. Jego treść brzmi:

"Stowarzyszenie Klub Sympatyków Górnika Zabrze pragnie w imieniu wszystkich sympatyków Górnika Zabrze serdeczne podziękować działaczom i zarządowi MKS Kluczbork za wzorową organizację spotkania i serdeczne przyjęcie wszystkich kibiców naszego klubu. Dziękujemy za wpuszczenie na stadion MKS wszystkich fanów Górnika, których liczba była daleka od regulaminowej pojemności "klatki" oraz dostarczenie fanom z Roosevelta podczas meczu wody mineralnej. Swoimi działaniami pokazaliście, że hasło "Piłka nożna dla kibiców" nie jest pustym sloganem, a Wasze zachowanie powinno być przykładem dla całej piłkarskiej Polski."

Bramka jubilata

Spotkanie 8. kolejki I ligi pomiędzy MKS Kluczbork a Górnikiem Zabrze zakończyło się wynikiem 0:1. Jedyną bramkę zdobył w 34. minucie Przemysław Pitry, który dzień wcześniej obchodził 28. urodziny. Doświadczony snajper zabrzańskiej drużyny popisał się dużą pewnością siebie. Najpierw ze spokojem przyjął futbolówkę po dograniu Grzegorza Bonina, potem minął golkipera i trafił do pustej bramki.

Po meczu napastnik Górnika był umiarkowanie zadowolony. - Mnie i całą drużynę Górnika stać na zdecydowanie lepszą grę i musimy dalej pracować. Wiemy, że nie będziemy mieć łatwo. Za każdym razem gramy pod niesamowitą presją. Teoretycznie powinniśmy wysoko ogrywać zespoły z końca stawki. Idzie nam to jednak ciężko, ale zdobywamy punkty i to się liczy. Po sezonie nikt nie będzie nas rozliczał z tego jak graliśmy, lecz z dorobku punktowego. Oczywiście będziemy starali się poprawić naszą grę. Póki co nie potrafimy grać pięknie, ale za to jesteśmy skuteczni i to się liczy - podkreślił zawodnik drużyny z Roosevelta.

Trafienie w Kluczborku było drugą bramką "Kanoute" dla Górnika w tym sezonie. Wcześniej trafił do siatki w meczu 2. kolejki I ligi z Wisłą Płock, wygranym przez zabrzan 2:1.

Wściekły "Waldek"

Zawodnicy MKS Kluczbork, mimo porażki w meczu z Górnikiem, z boiska schodzili przy owacji rozentuzjazmowanych fanów zasiadających na trybunach stadionu przy ul. Sportowej. Co prawda trzy punkty pojechały do Zabrza, ale beniaminek I ligi na tle utytułowanego rywala zaprezentował się bardzo dobrze i tylko słabej skuteczności zawdzięczał fakt, że nie zdołał ugrać choć oczka. Najbardziej niezadowolony był 22-letni Waldemar Sobota. Uzdolniony napastnik MKS przez całe spotkanie nękał golkipera Górnika, ale nie znalazł recepty na jego pokonanie.

- Nie możemy być zadowoleni kiedy przegrywamy mecz. Na pewno punkty były w naszym zasięgu. Stracona w głupich okolicznościach bramka nie podłamała nas i przeprowadziliśmy po niej kilka akcji, które mogły zakończyć się wyrównaniem. Ja sam także próbowałem kilka razy zaskoczyć bramkarza Górnika, ale nie udało mi się. Jestem na siebie wściekły, bo wiem, że następna okazja do ogrania utytułowanego rywala nie nadarzy się zbyt prędko. Mam nadzieję, że drużyna zdoła utrzymać wysoką formę i zacznie punktować, bo to jest przecież najważniejsze - mówił po meczu "Waldek".

Sobota jest silnym punktem drużyny z Kluczborka. W tym sezonie zdołał strzelić dwie bramki, pokonując bramkarzy GKP Gorzów Wlkp. i Pogoni Szczecin.

Zdziwiony prezes

W przerwie meczu w budynku klubowym spotkali się działacze obu klubów. Po przywitaniu włodarzy Górnika przez prezesa MKS Kluczbork, Andrzeja Bułę swoich współpracowników przedstawił sternik zabrzańskiego klubu, Jędrzej Jędrych. Największy poklask zgromadzonych oficjeli otrzymał rzecznik prasowy Górnika, a wcześniej wybitny jego piłkarz, Stanisław Oślizło. Nie zabrakło też scen humorystycznych. Przy przedstawianiu kierownika ds. bezpieczeństwa Górnika, Jana Ozgi jeden z działaczy klubu z Kluczborka odrzekł: - Z panem Janem od dłuższego czasu byliśmy na gorącej linii. Cieszę się, że mogę go poznać osobiście.

Słowa działacza gospodarzy humorystyczną ripostą skwitował prezes Jędrych. - Gorąca linia? Nie wiem co mam o tym myśleć - odrzekł sternik zabrzan, a wszyscy zgromadzeni wybuchnęli śmiechem.

Źródło artykułu: