Z dna na szczyt. Fabiański dołączył do elitarnego grona w Premier League
Łukasz Fabiański całą swoją karierę pozostawał nieco w cieniu, na uboczu, po cichu robiąc swoje. Tymczasem w trakcie ostatniego meczu z Burnley, dopiero jako 4. bramkarz w historii, przekroczył granicę 1000 obronionych strzałów w Premier Leauge.
37-letni bramkarz zdecydowanie nie może mieć sobie wiele do zarzucenia. Dzięki ciężkiej pracy i przede wszystkim wytrwałości, przeszedł do historii Premier League. Jako czwarty bramkarz w dziejach ligi może bowiem pochwalić się ponad tysiącem obronionych strzałów.
Przedłużona inkubacja
15 lat. Tyle trwa już przygoda Łukasza Fabiańskiego z Wyspami Brytyjskimi. To latem 2007 roku Arsenal zdecydował się wykupić młodego bramkarza Legii za nieco ponad 4 mln euro. W barwach "Kanonierów" nigdy jednak nie zdołał w pełni rozwinąć skrzydeł. 7 lat spędzonych na Emirates Stadium było przedłużonym "przetarciem" w Premier League, w trakcie którego najczęściej z perspektywy ławki oglądał popisy czy to Wojciecha Szczęsnego czy Manuela Almunii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ on to zrobił! Zobacz popis gwiazdora BarcelonyTak naprawdę z tego okresu najmocniej w głowach kibiców utkwił chyba przydomek, jakim ochrzciły go angielskie media - "Flappyhandski". W trakcie sporadycznych występów Polaka w barwach Arsenalu, nie brakowało bowiem spektakularnych wtop.
Angielscy eksperci głośno mówili o tym, że "Kanonierzy" nie zdobędą mistrzostwa, jeżeli nie kupią wreszcie porządnego bramkarza.
Czas pokazał, że faktycznie, Arsenal mistrzostwa raczej za szybko nie zdobędzie, ale klasowy bramkarz już wówczas był w drużynie.
Wzór do naśladowania
- Pokora jest potrzebna w całym życiu. Jeśli uda się być cały czas sobą, pozostać wiernym wartościom, które człowiek uważał za najistotniejsze na początku kariery, to można na końcu być z siebie naprawdę dumnym - mówił Fabiański.
I faktycznie, "Fabian" długo, może zbyt długo, był pokorny i znosił swoją rolę w Arsenalu. Zwłaszcza, gdy Arsene Wenger zdecydowanie postawił na Wojciecha Szczęsnego.
Rywalizacja z młodszym kolegą "prześladowała" zresztą "Fabiana" również przez niemal całą karierę reprezentacyjną. Trudno też nie ulec wrażeniu, że właśnie notoryczne zestawianie go z krnąbrnym, dużo bardziej wygadanym, Wojciechem Szczęsnym, jeszcze bardziej podkreślało jego stonowany, cichy charakter.
- Są zwolennicy Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego. Każdy ma swoje powody i racje, ale jeśli miałbym coś powiedzieć, to chyba lepszym wzorem do naśladowania jest Łukasz niż ja - przyznawał zresztą Szczęsny.
Wyjście na swoje
Kluczową decyzję w swojej karierze "Fabian" podjął w 2014, gdy zdecydował się wreszcie opuścić Arsenal i znaleźć klub, w którym to on będzie bezdyskusyjnym numerem 1. Wybór padł na Swansea.
W walijskim zespole szybko udowodnił, swoją wartość. Przez cztery lata spędzone w barwach "Łabędzi" opuścił tylko trzy ligowe mecze. Gdy w sezonie 2017/2018 zespół prowadzony przez Carlosa Carvalhala spadł z ligi, Fabiański miał już na tyle mocną pozycję, że w zasadzie nie było wątpliwości, że on akurat w elicie pozostanie, przechodząc do mocniejszego zespołu. Ostatecznie trafił do West Hamu.
W barwach "Młotów", podobnie jak w Swansea, cieszy się niepodważalną pozycją. Co ważne jednak, z drużyną Davida Moyesa walczy o duże wyższe cele. Przez sporą część sezonu wydawało się nawet, że londyńska ekipa może włączyć się do walki o miejsce w top4.Jak nietrudno zatem się doliczyć, już wkrótce Polak powinien wskoczyć do top3. Gdzie natomiast jest jego sufit? Wiele zależy od tego, ile jeszcze sezonów spędzi w najlepszej lidze świata. Biorąc jednak pod uwagę jego wypowiedzi, jak ta z października zeszłego roku, udzielona Tomaszowi Włodarczykowi, póki co nie myśli on o emeryturze.
- Można z powodzeniem bronić do czterdziestki. Myślę, że jestem w stanie zakręcić się wokół tej liczby. Czuję się bardzo dobrze. Piłka nożna cały czas sprawia mi wielką radość - oznajmił Fabiański.
Czytaj także:
- Zinczenko mówi, jak Europa powinna zachować się wobec Rosji
- Wszyscy na to czekali. Przełom w sprawie Roberta Lewandowskiego