Strzelanie szybko rozpoczęło się na Etihad Stadium w Manchesterze, co akurat nie powinno dziwić. Miejscowe City po niespełna 25 minutach prowadziło już 2:0 po dwóch bramkach Gabriela Jesusa.
Watford FC się jednak nie położył i strzelił kontaktowego gola. Odpowiedzią na to było trafienie Rodriego. Gospodarze przeważali i potwierdzali to wynikiem, a mocnym ciosem rozpoczęli drugą część gry.
W pole karne wpadł jeden z zawodników Manchesteru City i Ben Foster ratował się faulem, nogami próbując wybić piłkę. Trafił jednak w rywala i sędzia podyktował rzut karny. Na wszelki wypadek sprawdzono jeszcze VAR, przy czym wyszły problemy z komunikacją między arbitrami. Wideo-weryfikacja potwierdziła decyzję Kevina Frienda, a chwilę później Jesus skolekcjonował hat-tricka.
Jego show trwało jednak nadal i zaledwie cztery minuty później trafił ponownie, czym zupełnie uspokoił resztę swojego zespołu, który konsekwentnie, do samego końca, kontrolował boiskowe wydarzenia.
Dwoma golami do przerwy prowadziło również Newcastle United. Święci grali jednak na wyjeździe. W Norwich w pierwszych 45 minutach popis dał Joelinton. Natomiast mniej więcej w tym samym czasie, co po raz trzeci Jesus w Manchesterze, w Norwich do bramki po raz pierwszy trafił Bruno Guimaraes i ustalił tym wynik spotkania na 0:3, bowiem w dalszej fazie żadnych goli już nie oglądaliśmy. Na boisku nie zobaczyliśmy też Przemysława Płachety, który cały mecz przesiedział na ławce Norwich City.
Bezbramkowym remisem zakończyło się zaś spotkanie Leicester City z Aston Villą. Pełne 90 minut rozegrał Matty Cash.
Manchester City - Watford FC 5:1 (3:1)
1:0 Gabriel Jesus 4'
2:0 Gabriel Jesus 23'
2:1 Hassane Kamara 28'
3:1 Rodri 34'
4:1 Gabriel Jesus 49'
5:1 Gabriel Jesus 53'
Leicester City - Aston Villa 0:0 (0:0)
Norwich City - Newcastle United 0:3 (0:2)
0:1 Joelinton 35'
0:2 Joelinton 41'
0:3 Bruno Guimaraes 49'
Czytaj więcej:
Wielki klub zainteresowany reprezentantem Polski. Trafi do Premier League?
Niesamowity wyczyn Cristiano Ronaldo
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: awantura na boisku. Trener posunął się za daleko