Koniec marzeń Lewandowskiego. Musi się z tym pogodzić

Getty Images /  Diego Souto/Quality Sport Images / Na zdjęciu: Karim Benzema
Getty Images / Diego Souto/Quality Sport Images / Na zdjęciu: Karim Benzema

Po dwóch latach debat nad niesprawiedliwością braku Złotej Piłki dla Roberta Lewandowskiego nadszedł sezon, w którym definitywnie trzeba pogodzić się z faktem, że byli lepsi od Polaka. W środę kolejny krok ku nagrodzie zrobić może Karim Benzema.

Wydaje się, że dziś już tylko najwięksi niepoprawni optymiści i fanboye Roberta Lewandowskiego nadal wierzą w szanse Polaka na tegoroczną Złotą Piłkę. "Lewy", po tym jak najpierw stracił niemal pewną nagrodę z powodu odwołania plebiscytu przez pandemię koronawirusa, a następnie przegrał po zaciętym boju jedynie z Leo Messim, tym razem będzie musiał pogodzić się z faktem, że nie był to jego sezon.

Przede wszystkim Polak, choć bramki wciąż strzela hurtowo, to trafia głównie w mało istotnych spotkaniach. W wielkich meczach, w trwającym sezonie, błyszczy przede wszystkim Karim Benzema.

Dominacja pod każdym względem

- To mój cel, zwłaszcza od zeszłego roku, gdy byłem go bardzo bliski, lecz ostatecznie nie zdobyłem żadnego trofeum w klubie. Teraz mam bardzo dobry sezon. "Złota Piłka" to motywacja, ale nie tylko osobista. Włączam w to zespół, bo jeśli uda mi się go poprowadzić do trofeów, nieuchronnie pojawią się też nagrody indywidualne - powiedział w niedawnym wywiadzie z "L'Equipe" Karim Benzema.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ach, ten Neymar. Tarzał się po podłodze!

I jedno trzeba Francuzowi oddać - sformułowanie "poprowadzić do trofeów" - wziął sobie wyjątkowo do serca. To on jest motorem napędowym zespołu, który wyciąga go z opresji w najważniejszych momentach. Hattrick w rewanżu z PSG i pierwszym meczu Chelsea są tylko najgłośniejszymi przykładami. Zresztą w rewanżu z "The Blues" to również jego bramka w dogrywce przesądziła o awansie Realu do półfinału.

W tym samym czasie natomiast Bayern Monachium z Robertem Lewandowskim odpadał z Villarrealem, a Polak w całym dwumeczu zdołał zdobyć zaledwie jedną bramkę i omal nie wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Co więcej, Benzema, który po fazie grupowej miał na koncie zaledwie 5 bramek (4 mniej niż "Lewy"), już za chwilę powinien zrównać się z Polakiem dorobkiem w obecnej edycji (12 do 13).

Tak więc nawet gdyby ktoś chciał bronić kandydatury Lewandowskiego tym, że w tym sezonie dużo większy nacisk przy przyznawaniu Złotej Piłki ma być kładziony na osiągnięcia indywidualne, a nie drużynowe, to i na tej płaszczyźnie "Lewy" zaczyna zostawać z tylu.

Rywale z Merseyside

Na ten moment Benzema to bezsprzecznie główny faworyt do sięgnięcia po Ballon d'Or 2022. Nie oznacza to jednak, że ma innych kandydatur. Tych należy szukać przede wszystkim w Premier League.

Niezmiennie wśród faworytów do nagrody wymieniany jest Mohamed Salah, który jest obecnie największą gwiazdą Liverpoolu oraz całej Premier League (przewodzi zarówno w klasyfikacji bramek jak i asyst) w Lidze Mistrzów natomiast jak do tej pory strzelił 8 goli, jednak niewykluczone, że jeszcze poprawi ten dorobek, bowiem jego Liverpool w półfinale mierzyć się będzie z Villarreal. Dobry występ w kluczowych meczach tegorocznej edycji Champions League może okazać się decydujący.

W ostatnim czasie coraz głośniej także o kandydaturze Sadio Mane. I o ile Senegalczyk w Liverpoolu pozostaje w cieniu Salaha, o tyle na arenie międzynarodowej dwukrotnie udowodnił swoją wyższość, najpierw pokonując Egipt w finale Pucharu Narodów Afryki, a następnie w eliminacjach do tegorocznego mundialu.

Na ten moment wydaje się jednak, że o ile żadna z afrykańskich gwiazd nie zaliczy spektakularnego występu, a najlepiej kilku, w Lidze Mistrzów, to nagroda powędruje w ręce Karima Benzemy.

Francuz kolejny krok w jej kierunku będzie mógł postawić już we wtorkowy wieczór. Początek meczu Manchester City - Real Madryt o godzinie 21:00.

Czytaj także: 
Kobieta wielu talentów. Przyciąga wzrok i... sportowców!
Messi uderzył nie do obrony! Jak za starych, dobrych czasów [WIDEO]

Źródło artykułu: