W ubiegłym sezonie dwukrotnie więcej zadowolenia po meczach Niebieskich z Pasami miał Grzegorz Baran. Przy Cichej Niebiescy wygrali 2:0, a w rewanżu Cracovia, mimo wielu okazji, nie potrafiła zmusić świetnie dysponowanego Matko Perdijicia do kapitulacji. Teraz obydwa zespoły zmieniły sposób gry. W zespole Pasów niezmienne pozostało zagrożenie ze strony Dariusza Pawlusińskiego, który doskonale wykonuje stałe fragmenty gry. - Gdy wychodzi się na mecz, to się nie myśli o tym żeby nie faulować rywala przed polem karnym. Na boisku toczy się walka i nie ma czasu na dokładne analizy sytuacji - stwierdził Grzegorz Baran. - Na pewno jednak musimy zwrócić na ten element szczególną uwagę, bo Darek Pawlusiński ma bardzo dobre uderzenie. Do tego doszedł jeszcze Michał Goliński i obecnie Cracovia może nam zagrozić strzałami z prawej i lewej nogi - przestrzega pomocnik Niebieskich, który po spotkaniu spotka się bratem. - Rozmawiam z Arkiem tak jak przed każdym meczem. Nie ma między nami cichych dni - śmieje się "Owca". - Zobaczymy się w sobotę i na pewno porozmawiamy. Nie wiem czy przed pojedynkiem, bo na to musiałby się zgodzić trener. Na pewno jednak będziemy mówić o innych sprawach niż mecz - dodaje na koniec nowy kapitan Ruchu Chorzów.
Grzegorz Baran: Nie mamy cichych dni
Gdy Ruch walczy z Cracovią, wtedy głównym tematem przedmeczowych rozmów są przede wszystkim bracia Baranowie. Starszy - Arkadiusz, w ekstraklasie zadebiutował w 2004 roku. Z kolei Grzegorz w elicie zagrał po raz pierwszy w 2007 roku i to akcje młodszego z braci na dzień dzisiejszy stoją wyżej.