Walczył w Ukrainie z Rosjanami, chociaż wcale nie musiał tego robić. Taki był jednak jego wybór. Ivan Luca Vavassori, który swoją piłkarską karierę zakończył w 2017 roku, chwycił za broń.
Cztery dni po rozpoczęciu wojny zgłosił się do włoskiej ambasady w Kijowie i wyraził gotowość do walki. Wstąpił do międzynarodowej brygady ochotników.
Już podczas wojny urwał się z nim kontakt. Pojawiły się plotki, że zginał. Na szczęście najgorsze się nie potwierdziło. "Żyję. Mam wysoką gorączkę, doznałem obrażeń w kilku miejscach, ale nie mam złamań. Dziękuję wszystkim za wsparcie" - napisał w mediach społecznościowych.
Urodził się w Rosji, ale jako pięciolatek został adoptowany przez włoską rodzinę. Teraz walczył z wojskami Władimira Putina, ale przyszedł moment, w którym powiedział dość i opuścił Ukrainę.
W mediach społecznościowych zamieścił specjalny komunikat oraz zdjęcie z samolotu. "Jestem zmęczony, nie mam już do tego głowy. Oddałem swój czas i życie do dyspozycji Ukraińców, nadszedł czas, by je odzyskać" - napisał.
Był hospitalizowany, leczył obrażenia po ataku Rosjan na Mariupol. "Zrobiłem co w mojej mocy, aby pomóc. Wracam tam, gdzie jestem szczęśliwy" - oznajmił.
Zobacz także:
Szokująca scena w Brazylii
Nie żyje legendarny trener. Żegna go cały kraj