Szarpanina po finale Fortuna Pucharu Polski

Nerwowo zrobiło się po porażce Lecha Poznań z Rakowem Częstochowa (1:3) w finale Pucharu Polski. Nagle doszło do szarpaniny z fotoreporterem. Rzecznik "Kolejorza" później wytłumaczył, co się stało.

Rafał Szymański
Rafał Szymański
szarpanina po spotkaniu Lecha z Rakowem Twitter / Rafał Musiol / Na zdjęciu: szarpanina po spotkaniu Lecha z Rakowem
W poniedziałek zawodnicy Marka Papszuna pokazali klasę na PGE Narodowym. Na listę strzelców po stronie Rakowa wpisali się Vladislavs Gutkovskis, Mateusz Wdowiak oraz Ivi Lopez, natomiast Lech Poznań odpowiedział golem Jose Amarala. Decydujący mecz zakończył się wynikiem 3:1.

Raków ponownie świętował zdobycie Fortuna Pucharu Polski. Piłkarze Lecha musieli radzić sobie bez kibiców, którzy zostali pod stadionem. Po finale doszło do zamieszania z udziałem graczy "Kolejorza".

"W tle dekoracji szarpanina piłkarzy Lecha z fotoreporterem. Jeden z zawodników próbował wyrwać mu aparat" - poinformował Rafał Musioł na Twitterze Dziennikarz zamieścił nagranie z tego zdarzenia. W pewnym momencie do akcji wkroczyli przedstawiciele PZPN i najwidoczniej zdołali załagodzić sytuację.

Pierwotnie nie było wiadomo, co doprowadziło do takiego zachowania piłkarzy. Głos zabrał rzecznik prasowy klubu. Za pośrednictwem mediów społecznościowych Maciej Henszel wyjaśnił, że rodzic zawodnika Lecha był reanimowany, a fotoreporter próbował to uwiecznić.

Ostatecznie poznaniacy odebrali medale, a podopieczni Papszuna kontynuowali świętowanie w Warszawie.

Czytaj także:
Co za wyczyn Rakowa! Wielki mecz ze skandalem w tle
Rafał Trzaskowski komentuje to, co się stało pod PGE Narodowym

ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany w Lechii. Czy klubowi grozi niedawny scenariusz Wisły?
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×