Działa dla Ukrainy w Batalionie Kobiet. Docenia pomoc Polaków

Instagram / Instagram/L.mokhnach / Lubow Mokhnach, piłkarka Szachtara Donieck obecnie występująca w Rolniku Biedrzychowice
Instagram / Instagram/L.mokhnach / Lubow Mokhnach, piłkarka Szachtara Donieck obecnie występująca w Rolniku Biedrzychowice

- Polacy to ludzie o złotych sercach - stwierdza bez wahania Lubow Mokhnach, piłkarka Szachtara Donieck, która po wybuchu wojny trafiła do Głogówka. 24-latka wspiera walczących w Ukrainie. Angażuje się w działalność Batalionu Kobiet.

Mokhnach jako zawodniczka Żytłobud-2 Charków w 2020 roku zdobyła mistrzostwo Ukrainy, a po Puchar Ukrainy sięgała dwukrotnie - w 2020 i 2021 roku. Kiedy w 2021 roku w kobiecy futbol zaangażował się Szachtar Donieck, 24-letnia piłkarka, skuszona magią nazwy, którą w Europie zna każdy kibic, postanowiła dołączyć do jego żeńskiej drużyny.

Już w pierwszym sezonie wywalczyła z Szachtarem awans do ukraińskiej ekstraklasy. Gdyby nie wojna, teraz pewnie finiszowałaby sezon w kolejnych rozgrywkach, w których jej zespół byłby jednym z faworytów. Jednak w lutym, tak jak miliony jej rodaków, musiała uciekać.

Myślała, że to fajerwerki

Wojna zastała ją w Kijowie. To tam od 2020 roku Szachtar ma swoją bazę i tam rozgrywa mecze. Kiedy w 2014 roku Rosja zagarnęła Donbas i utworzyła na jego terenach Doniecką Republikę Ludową, 13-krotny mistrz Ukrainy najpierw przeniósł się do Lwowa (2014-2016), potem do Charkowa (2017-2020), a następnie do stolicy.

ZOBACZ WIDEO: Co ze zdrowiem byłego agenta Lewandowskiego? Mamy informacje prosto od Kucharskiego!

- Kiedy w nocy obudziły mnie wybuchy, myślałam, że to ktoś odpalił fajerwerki. Nie wierzyłam, że to naloty, że w XXI wieku może dojść do ataku jednego państwa na drugie. Kiedy już do nas dotarło, że Rosja napadła Ukrainę, zadzwoniłam do sąsiadów. Najpierw pojechałam z nimi do Boryspola, który jest pod Kijowem, a potem do mojego rodzinnego Iwano-Frankiwska.

W Iwano-Frankiwsku kobieta spędziła trochę ponad miesiąc, potem postanowiła pojechać do Polski. - Chciałam grać, kontynuować karierę, w Ukrainie to teraz niemożliwe. Nasz trener z Szachtara Roman Zaiew powiedział, żebyśmy szukały zagranicznych klubów. Pomógł mi skontaktować się z Rolnikiem Biedrzychowice. Musiałam szybko podjąć decyzję, bo do końca okna transferowego były wtedy trzy dni. Postanowiłam, że chcę grać w Rolniku.

Złote serca Polaków

Mokhnach trafiła do Głogówka, bo tam mieszkają i rozgrywają swoje mecze zawodniczki 1-ligowego Rolnika, na zasadzie wypożyczenia. Razem z nią do zespołu dołączyły jeszcze cztery ukraińskie piłkarki - Alina Staruchina, Wiktoria Petrowec, Oksana Hrytsenok i Natalia Kornatska. Dwie pierwsze tak jak ona przyszły z Szachtara, pozostałe z Voskho Chersoń.

- Przyjęto nas w Polsce rewelacyjnie - opowiada. - Wszyscy wokół są dla nas bardzo dobrzy i pomagają, jak mogą. Zapewniają wszystko, czego potrzebujemy. Klub podpisał z nami kontrakty do końca sezonu, płaci pensje. Jeden ze sponsorów Rolnika dał nam do dyspozycji mieszkanie swojej matki. Sąsiedzi ciągle pytają, czy czegoś nam nie trzeba. Przez koleżanki z zespołu jesteśmy traktowane z ogromną serdecznością, dobrze się z nimi dogadujemy, mamy już swoje wspólne piłkarskie żarty. Muszę to powiedzieć: Polacy to ludzie o złotych sercach - podkreśla Luba.

Zawodniczki z Ukrainy odpłacają dobrą grą. Do tej pory wystąpiły w trzech meczach Rolnika, ich drużyna wygrała jeden z nich. 1 maja pokonała u siebie Trójkę Staszówka/Jelna 5:3.

Dla klubu z Głogówka to pierwsze zwycięstwo w całym sezonie po serii 17 porażek. W tabeli 1. ligi Rolnik zajmuje ostatnie miejsce i potrzebuje cudu, żeby się utrzymać. Bez ukraińskiego wsparcia ten cud na pewno nie byłby możliwy. A dzięki Mokhnach i jej koleżankom jest skromna szansa, że w czterech ostatnich spotkaniach sezonu uda się zdobyć trochę punktów i uniknąć degradacji.

Ona też walczy

Poza boiskiem Luba mocno angażuje się w pomoc krajowi. Jest członkinią Batalionu Kobiet, grupy, która zajmuje się zbieraniem funduszy i zdobywaniem zaopatrzenia dla obrońców Ukrainy. Dzięki tej działalności do ukraińskiej armii i obrony terytorialnej trafiają m.in. kamizelki kuloodporne, krótkofalówki, wojskowe buty i środki opatrunkowe.

- To świetna inicjatywa. Zapewnianie żołnierzom tego, czego potrzebują, to nasz sposób na walkę. Ja staram się wykorzystać swoje piłkarskie kontakty. Piszę do znanych piłkarzy i proszę ich o wsparcie batalionu. O szerzenie informacji o nas i wsparcie finansowe, bo żeby zdobyć sprzęt dla walczących potrzebujemy pieniędzy. Wielu zawodników pomogło. Andrij Pjatow, bramkarz Szachtara i reprezentacji Ukrainy, wpłacił naprawdę dużą sumę pieniędzy.

"Nasi chłopcy muszą wygrać"

Pjatow, doświadczony 37-letni zawodnik, jest kapitanem ukraińskiej drużyny narodowej. Drużyny, która za niespełna miesiąc (1 czerwca) zagra w półfinale baraży o awans na mistrzostwa świata w Katarze. Rywalami Ukraińców będą Szkoci, a w finale na zwycięzcę tego spotkania czekają Walijczycy.

- Myślę, że nasi chłopcy na pewno awansują. Muszą. Na pewno wiedzą, że każdy Ukrainiec i każda Ukrainka pragną ich zwycięstwa i marzą o tym, żeby zobaczyć swoją reprezentację na mundialu. To ich uskrzydli - uważa Mokhnach.

Czytaj także:
Były asystent Szewczenki mówi o sankcjach dla Rosjan. O tych słowach jest głośno
Kolejny stadion w Ukrainie zbombardowany przez Rosjan. Zdjęcia trafiły do sieci