Podbeskidzie przyrównane do Mongoła

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podbeskidzie pod wodzą Czesława Michniewicza po raz pierwszy wygrało mecz. Górale pokonali Ruchu, ale ich sytuacja w ekstraklasie wciąż jest bardzo trudna.

1
/ 2

Wygranej nad Ruchem: - Zwykło się mówić, że po tlen jeździ się nad morze, albo w góry. My go szukaliśmy w Chorzowie i jakąś jego dawkę znaleźliśmy. Zagraliśmy przyzwoite zawody, byliśmy konsekwentni, zdobyliśmy na wyjeździe trzy bramki, stworzyliśmy kilka składnych akcji. Ruch miał swoje szanse, ale dopisało nam szczęście.

Konkursie na... najgłupszą straconą bramkę: - Straciliśmy taką bramkę, że jeśli kiedyś będzie konkurs na pięć najgłupszych straconych goli, to myślę, że zajmiemy cztery pierwsze miejsca. Bo i gol w Chorzowie oraz bramka sprzed tygodnia, stracona w meczu z Koroną, do takiego miana może kandydować.

Stylu gry Podbeskidzia Bielsko-Biała: - Cieszę się bardzo, że gra, którą zaprezentowaliśmy przyniosła nam trzy punkty. Nie była porywająca, ręce raczej same nie składały się do oklasków. Budziła jednak respekt i szacunek mnie jako trenera, moich współpracowników i wszystkich tych, którzy byli na boisku. Głównie była oparta na dużym zaangażowaniu, poświęceniu i dyscyplinie. Mieliśmy trudny moment, w święta uciekł nam dzień treningowy, a następnie z powodu śniegu trenowaliśmy jak siatkarze, czyli pod dachem. Okazało się, że przy takich problemach można wygrywać mecze w polskiej lidze.

Szansach na utrzymanie: - W tym peletonie dalej jesteśmy daleko. Przypomina mi to sytuację z Wyścigu Pokoju, gdy pewien Mongoł zawsze przyjeżdżał ostatni. Jest szansa, że będziemy gonić resztę, wygrywając kolejne spotkania. Wtedy uda się powalczyć o przyzwoitą końcówkę. Nie wiem, czy te punkty na koniec sezonu będą istotne, czy dadzą nam utrzymanie, czy nie. Dla nas liczy się tylko obecna chwila. A później będzie kolejna i następna... Na koniec policzymy punkty i zobaczymy, które zajmiemy miejsce.

2
/ 2

Meczach o wszystko: - Nie traktuję każdego kolejnego meczu jak spotkania o wszystko, bo takich pojedynków pozostało dziewięć. A co będzie jeśli nie uda się zdobyć punktów? Co powiedzieć wówczas zawodnikom? Oni mieli podejść do pojedynku z Ruchem spokojnie i pokazać to, co prezentują na treningu. Na chorzowian to wystarczyło, nie wiem co będzie w następnym pojedynku.

Grze Ruchu Chorzów: - Nie chcę oceniać Ruchu, tym bardziej, że z tym zespołem wygraliśmy. To byłby brak szacunku. Patrzę na swój zespół, dostrzegam wciąż wiele mankamentów, ale widzę i pozytywy. Ruch wiedział jak my gramy, my znaliśmy chorzowian. Trudno w obecnych czasach kogoś czymś zaskoczyć. Jest telewizja, różne programy komputerowe, które rozpracują każdego.

Wystawieniu w składzie Ćetkovicia kosztem Paweli: - Przed meczem z Koroną nie chciałem nic zmieniać. Zespół dobrze zagrał we Wrocławiu z mistrzem Polski, gdzie był bliski wygranej. Teraz jestem mądrzejszy o mecz z Koroną. Ćetković  może nam dać coś więcej niż Pawela, który jest kopią Demjana. Muszę Fabiana nauczyć pewnych zachowań. Łatwiej mi było postawić na Marko, którego prowadziłem w Jagiellonii. Gdybym go nie znał, może bym na niego nie postawił. Jego występ należy ocenić pozytywnie.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
avatar
Remle
6.04.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jest spółdzielnia na Pogoń, tak jak w 1996 roku bodajże. Wtedy cudem uratował się Bełchatów, teraz Podbeskidzie. Inne czasy ci sami ludzie