W tym artykule dowiesz się o:
Brożek to jeden z najlepszych piłkarzy w historii najnowszej Wisły i jeden z najlepszych polskich napastników XXI wieku. Dla Białej Gwiazdy w latach 1998-2011 rozegrał w sumie 246 oficjalnych spotkań, w których zdobył 110 bramek. Wywalczył z nią 6 tytułów mistrza Polski (2001, 2003, 2004, 2005, 2008, 2009), 2 Puchary Polski (2003, 2004), Puchar Ligi Polskiej (2001). Dwukrotnie jako wiślak był królem strzelców ekstraklasy (2008, 2009). Ma na koncie 36 występów w reprezentacji Polski, grał w niej na mundialu w 2006 roku i EURO 2012.
W styczniu 2011 roku opuścił Reymonta 22 na rzecz Trabzonsporu, ale Turcji nie podbił. W ciągu 12 miesięcy nad Bosforem zagrał raptem w 24 meczach. Po roku trafił do Celtiku Glasgow, dla którego wystąpił tylko trzy razy, a latem 2012 roku przeniósł się do II-ligowego hiszpańskiego Recreativo Huelva. Bilans w Segunda Division: 18 gier, 2 bramki i 3 asysty. To Polski wrócił więc z podrażnioną ambicją i na pewno nienasycony.
"Brozio" nie jest pierwszą eks-gwiazdą polskiej ligi, która wraca do niej po zagranicznych - udanych lub mniej udanych - wojażach lub piłkarzem, który uznanie zdobył za granicą, by po latach wrócić do ojczyzny. Podąży śladem Macieja Żurawskiego czy Tomasza Frankowskiego?
Zobacz dalej nasze zestawienie pięciu, którym powrót do Polski się udał i pięciu, którzy woleliby nigdy nie wracać na łono ojczyzny.
Latem 2010 powrót "Żurawia" do Wisły Kraków miał być "powrotem dekady". Oto na Reymonta 22 wracał były kapitan Białej Gwiazdy, były kapitan reprezentacji Polski i dwukrotny król strzelców polskiej ekstraklasy, który przez pięć lat pobytu za granicą wzbogacił CV o trzy mistrzostwa Szkocji i czempionat Cypru.
Tuż po powrocie jednak szybko zderzył się z trudną rzeczywistością. Nie pomógł Wiśle w dwumeczu z Karabachem Agdam i nie pomógł jej na starcie sezonu. Dopiero kiedy Robert Maaskant odsunął go na boczny tor, krakowianie zaczęli serię zwycięstw, która wywindowała ich na szczyt tabeli, na którym pozostali do końca sezonu 2010/2011. Bez udziału "Żurawia", który w całym sezonie zagrał mniej niż 1/3 czasu, do swoich poprzednich 120 trafień w lidze dokładając zaledwie jedno.
Na przeciwległym biegunie jest Tomasz Frankowski. "Franek" wrócił do Polski wcześniej od "Żurawia" i z lepszym efektem. Jego przygoda z ligami zagranicznymi nie była też tak udana jak młodszego kolegi, z którym przed laty tworzył przy Reymonta 22 zabójczy duet. Frankowski nie podbił ani hiszpańskiej II ligi, ani zaplecza angielskiej Premier League, ani też amerykańskiej MLS.
W styczniu 2009 roku wrócił do macierzystej Jagiellonii Białystok i... przeżył drugą młodość. Poprowadził "Jagę" do triumfu w Pucharze Polski, a w sezonie 2010/2011 zdobył swój czwarty tytuł króla strzelców polskiej ekstraklasy.
Ogółem po powrocie do kraju powiększył swój strzelecki dorobek o 52 ligowe gole.
W pewnym momencie był czołowym napastnikiem francuskiej Ligue 1 i miał nawet trafić z prowincjonalnego AJ Auxerre do wielkiego Olympique Marsylia, ale ostatecznie wylądował w LOSC Lille. Niemniej jednak w Ligue 1 zdobył więcej bramek niż przed wyjazdem do Francji w polskiej ekstraklasie: 49 do 45.
Latem 2012 roku wrócił do ojczyzny z podkulonym ogonem. Chętnych na niego było jak na lekarstwo i związał się z Podbeskidziem Bielsko-Biała, z którego po pół roku trafił do Górnika Zabrze. Jego bilans w sezonie 2012/2013 to marne 19 występów i dwa gole. Zabrzanie dwa miesiące temu pożegnali go bez żalu i Jeleń aż do teraz nie ma nowego pracodawcy.
Sebastian Mila Mistrz Europy do lat 18 z 2001 roku - zresztą wespół z Pawłem Brożkiem - nie wyjeżdżał może z Polski w 2005 roku jako gwiazda ligi, ale z opinią wielkiego talentu po trzech sezonach regularnej gry w ekstraklasie w barwach czołowego wówczas klubu - Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski.
Dwa lata w Austrii Wiedeń i rok w norweskiej Valerendze Oslo to był dla niego czas pokory. Grał tyle, co kot napłakał i w końcu wypadł z reprezentacji Polski. Do kraju wrócił w przerwie zimowej sezonu 2007/2008 do biednego jak mysz kościelna Łódzkiego Klubu Sportowego, z którego po pół roku trafił do beniaminka ekstraklasy - Śląska Wrocław.
Transfer, za którym stał Ryszard Tarasiewicz, był strzałem w "10" wrocławskiego klubu. Dziś Mila jest jednym z najlepszych ligowców, królem asyst polskiej ekstraklasy i kapitanem drużyny, która w ostatnich trzech sezonach zdobyła mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski oraz brązowy medal MP. W tym czasie 31-latek zaliczył aż 48 asyst!
Obecny wiceprezes PZPN ds. zagranicznych podobnie jak Mila wyjeżdżał z Polski w 1992 roku nie jako gwiazdor ligi, ale świeżo upieczony srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie. W przeciwieństwie do Mili jednak jego karierę we Włoszech, na którą złożyły się występy Udinese, Brescii i Ascoli trzeba uznać za udaną. Przez wiele lat był polskim rodzynkiem we włoskiej Serie A.
Do Polski wrócił przed rundą wiosenną sezonu 2002/2003 - ledwie pół roku po występie z reprezentacją Polski na mundialu w Korei Południowej i Japonii. Związał się z Górnikiem Zabrze, którego prezesem był wówczas jego ojciec Zbigniew. Wiosną zagrał w 11 meczach, zbierając niepochlebne recenzje i po sezonie zakończył karierę, zostając jednocześnie... właścicielem Górnika. Akcji klubu pozbył się w lipcu 2007 roku.
Kolega "Kozy" z reprezentacji olimpijskiej i drużyny narodowej. Z Polski wyjechał w 1993 roku, mając w wieku 21 lat na koncie 100 występów w ekstraklasie i przetarcie z GKS-em Katowice w europejskich pucharach. W sumie przez 10 sezonów grał we francuskiej Ligue 1. Przez moment został nawet wybrany kapitanem Olympique Marsylia, ale zrzekł się opaski na rzecz Franka Leboeufa. Ogółem we francuskiej ekstraklasie zagrał 278 razy!
Do Polski wrócił przed sezonem 2003/2004, wiążąc się z Lechem Poznań. Przed sezonem 2004/2005 zasilił Cracovię, ale kompletnie nie potrafił zastosować się do reguł panujących w szatni (z premedytacją spóźniał się na treningi, czekając przed bramą centrum treningowego, by wejść do szatni z otwartym portfelem i zamanifestować, że stać go na płacenie kar) i wrócił do Kolejorza. Później grał w Groclinie, Koronie Kielce, Polonii Warszawa, Łódzkim Klubie Sportowym i Zagłębiu Lubin.
Sam przyznawał, że po powrocie do Polski jedynie przebierał się za piłkarza, ale trzeba przyznać, że nawet z kilkoma kilogramami nadwagi mógł uczyć innych ligowców gry w piłkę.
Karierę skończył w 2010 roku - w 7 lat po powrocie do Polski.
Grał z powodzeniem w niemieckiej Bundeslidze i na jej zapleczu, więc z jego powrotem latem 2010 roku wiązano w Lechu Poznań spore nadzieje. Spełnił je tylko w pierwszym występie w eliminacjach Ligi Mistrzów z Interem Baku, zapewniają Kolejorzowi wyjazdowe zwycięstwo 1:0. Później do siatki rywali już nie trafił, a na boisku pojawiał się coraz rzadziej.
W październiku stracił kilka tygodni przez operację wyrostka robaczkowego, a w listopadzie rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z Lechem. Bilans jego ostatniego sezonu w polskiej ekstraklasie to 7 występów i zero bramek.
Żywa legenda poznańskiego Lecha. W przerwie zimowej sezonu 1998/1999 po świetnej rundzie jesiennej, w której w 15 meczach zdobył 12 bramek przeniósł się Herthy Berlin. Niemiec nie zawojował i po trzech sezonach wrócił do II-ligowego wówczas Lecha, z którym wywalczył awans do ekstraklasy i którego opoką był przez kolejnych 7 sezonów.
Po powrocie do Polski zdobył większość ze swojego bramkowego dorobku w ekstraklasie: 59 z 108 goli. W sezonie 2006/2007 został też królem strzelców rodzimej ligi.
30-krotny reprezentant Polski jest sztandarowym przykładem powrotu do Polski, o którym wracający chciałby zapomnieć. Z kraju wyjechał jako 17-latek i od razu zaczął grać regularnie w holenderskim II-ligowym BV Veendam. Szybko trafił do Eredivisie, w której grał w sumie przez 10 sezonów. Przez trzy sezony występował też w austriackiej Bundeslidze w barwach Austrii Wiedeń.
Kiedy latem 2010 roku trafił do Cracovii, można było się spodziewać, że da Pasom nową jakość. Tymczasem przez dwa sezony był symbolem nieudolności krakowian zakończonej spadkiem z ekstraklasy, którego doświadczył z opaską kapitańską na ramieniu.
Z Polski wyjeżdżał dwukrotnie. Najpierw w 1996 roku jako diablo zdolny nastolatek do Hamburgera SV oraz Feyenoordu Rotterdam i w 2005 roku jako ukształtowany i spełniony na rodzimym rynku piłkarz.
Grał w ekstraklasach Portugalii, Danii i Grecji oraz w angielskiej II lidze i wszędzie strzelał bramki. Do Polski wrócił latem 2011 roku na - tak się wydawało - piłkarską emeryturę, ale 12 miesięcy później po dobrym sezonie w słabiutkim Łódzkim Klubie Sportowym sięgnęła po niego Legia Warszawa, z której przed laty wyjeżdżał do Portugalii. W sezonie 2012/2013 był ważnym ogniwem Wojskowych, 10 golami przyczyniając się do odzyskania przez klub z Łazienkowskiej 3 mistrzostwa Polski.