W tym artykule dowiesz się o:
Do tej pory bardzo pewny punkt Zagłębia Lubin. Wszyscy kibice Miedziowych czekali na jego powrót po kontuzji. Zawiódł jednak w jednym z najważniejszych meczów w sezonie, który mógł zadecydować o tym, czy lubinianie pozostaną w T-Mobile Ekstraklasie. Po jego błędzie padł gol, który dał zwycięstwo Pasom.
Drugi z zawodników Zagłębia do którego wiosną nie można było mieć większych zastrzeżeń. Tym razem jednak popełnił błąd przy pierwszym golu straconym przez Miedziowych, a także nie doczekał do ostatniego gwizdka sędziego wylatując z boiska po drugiej żółtej kartce.
Jako stoper kompletnie nie radził sobie z Zaurem Sadajewem. Górne piłki zagrywane przez Dawidowicza były dla niego zmorą w tym spotkaniu.
20-letni defensor popełnił błąd, źle ustawiając się boisku, przez co do piłki dopadł Maciej Gajos. Widzewiak chcąc naprawić pomyłkę sfaulował zawodnika Jagiellonii, gdyż był pewien, że za to zagranie ujrzy żółtą kartkę. Arbiter był jednak innego zdania i pokazał mu tę o kolorze czerwonym, co osłabiło łodzian w ostatnich minutach spotkania. Dla Augustyniaka była to trzecia czerwona kartka w trwającym sezonie.
Sumiennie zapracował na dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę w meczu z Zawiszą Bydgoszcz. Lewandowski otrzymał jedno z upomnień za bezmyślne przewinienie 70 metrów od własnej bramki. W zasadzie bezproduktywny w ataku, a przy okazji często spóźniony w obronie. Nie potrafi ustabilizować formy.
Doświadczony pomocnik zupełnie nie rzucał się w oczy. Mimo, że grał na tak mocno chwalonej prawej stronie przed Pawłem Golański, tym razem nie był dla niego wsparciem.
Były zawodnik Lechii Gdańsk, tym razem ustawiony jako defensywny pomocnik, nie potrafił odnaleźć się na boisku i skutecznie neutralizować akcji ofensywnych gospodarzy. Dostrzegł to również trener Lecha, który ściągnął go w drugiej połowie.
Bezproduktywna partia tego zawodnika. Większość prób dryblingu czy dynamicznych szarż kończył na pierwszym obrońcy, zanotował wiele niecelnych podań, w zasadzie nie zagroził Radosławowi Janukiewiczowi. Dopiero po jego zejściu z boiska Zawisza Bydgoszcz odwrócił losy rywalizacji.
Prawdopodobnie przyszły Wiślak Jankowski wszedł po przerwie za kontuzjowanego Kuświka i kompletnie nic nie wniósł do gry. Zwalniał akcje Niebieskich, najsłabszy w zespole Ruchu.
Mało widoczny. Hiszpan nie wychodził do gry, sam również nie starał się kreować sytuacji pod bramką przeciwnika. Jedyne z czego może zostać zapamiętany to ze zderzenia z bramkarzem Korony - Wojciechem Małeckim, po którym ten drugi nabawił się poważnej kontuzji.
Nie ma co ukrywać, że to jego nieskuteczność sprawiła, że Korona nie zdobyła gola w sobotnim meczu. Tak jak przed tygodniem Trytko pomógł swojej drużynie, tak tym razem było zupełnie odwrotnie.
Ławka rezerwowych: