W tym artykule dowiesz się o:
Kapo ma na koncie 200 występów (i 38 bramek) w Ligue w AJ Auxerre, AS Monaco i US Bolougne oraz 46 gier w Premier League dla Birmingham City i Wigan Athletic, a także roczne przygody z Juventusem Turyn, Levante UD i Celtikiem Glasgow. [ad=rectangle] W latach 2002-2003 zaliczył dziewięć występów w reprezentacji Francji, w których zdobył trzy bramki. Zdobył z Trójkolorowymi Puchar Konfederacji 2003.
Ostatnio był związany z greckim Levadiakosem, w którym występował razem z Sebastianem Przyrowskim. Nie da się ukryć, że urodzony w Abidżanie zawodnik jest już po drugiej stronie rzeki, ale na przeciwległym brzegu zapisał bardzo ciekawą kartą.
Jest piłkarzem o jednym z najciekawszych CV z tych, którzy kiedykolwiek trafili do polskiej ekstraklasy. Jak radzili sobie jego poprzednicy, którzy mieli zadatki na bycie gwiazdami T-ME?
Nie da się rozpocząć tego zestawienia od innego zawodnika niż Danijel Ljuboja. W 2011 roku 33-letni wówczas Serb trafił do Legii Warszawa z CV wypełnionym 215 występami w Ligue 1 i 53 spotkaniami w Bundeslidze. W tej pierwszej lidze zdobył 45 goli, a w drugiej 14. Grał m.in. w Sochaux, Strabourgu, PSG, VfB Stuttgart, Hamburgerze SV i VfL Wolfsburg. W 2006 roku pojechał z kadrą Serbii i Czarnogóry na mundial do Niemiec. [ad=rectangle] W Polsce w stu procentach spełnił pokładane w nim nadzieje. W 56 występach w T-Mobile Ekstraklasie strzelił 23 bramki i zaliczył 7 asyst. Zdobył z Wojskowymi Puchar Polski (2012) i mistrzostwo kraju (2013).
Do szturmu na Ligę Mistrzów z Legią jednak nie stanął - klub pozbył się go, gdy ten poczuł się w stolicy zbyt pewnie i stracił ostrożność podczas nocnego życia. Swoje dla Wojskowych jednak zrobił.
Na tym samym mundialu co Ljuboja zameldował się też Kew Jaliens, a pięć lat później obaj spotkali się w T-Mobile Ekstraklasie. Gdy w styczniu 2011 roku Stanowi Valckxowi i Robertowi Maaskantowi udało się sprowadzić 33-letniego wówczas Jaliensa na Reymonta 22, wielu przecierało oczy ze zdumienia. [ad=rectangle] Jaliens przywiózł do Krakowa bagaż doświadczeń w postaci aż 380 występów w Eredivisie, którą w 2009 roku wygrał z AZ Alkmaar, kilkudziesięciu gier w europejskich pucharach i 10 występów w reprezentacji Holandii.
Pierwsze pół roku w Wiśle miał udane i dołożył swoją cegiełkę do odzyskania przez Białą Gwiazdą mistrzostwa Polski, ale im dalej w las, tym ciemniej. W dwóch kolejnych sezonach nie był nawet podstawowym graczem Wisły, choć z drugiej strony władze krakowskiego klubu w nieelegancki sposób próbowały wymusić na nim rozwiązanie kontraktu, na mocy którego był jednym z najlepiej opłacanych ligowców.
Ogólny bilans Jaliensa w T-ME to 46 występów, gol i mistrzostwo Polski 2011. Na Reymonta 22 nikt za nim nie zapłakał.
Salenko to jeden z dwóch królów strzelców mistrzostw świata, jaki kiedykolwiek zagrał w polskiej lidze. Pierwszym oczywiście był Grzegorz Lato - najlepszy strzelec Weltmeisterschaft '74'. Salenko natomiast po koronę sięgnął 20 lat później podczas turnieju rozgrywanego w Stanach Zjednoczonych, dzieląc się nią z Christo Stoiczkowem. [ad=rectangle] W 1992 roku zagrał jeden mecz w reprezentacji Ukrainy, ale rok później był już reprezentantem Rosji, z którą w 1994 pojechał na mundial do USA. W meczu grupowym z Kamerunem zdobył pięć bramek, a jedno trafienie zaliczył też w spotkaniu ze Szwecją. Co ciekawe, pięć lat wcześniej był królem strzelców MŚ U-20 i do dziś jest jedynym piłkarzem, który zdobył Złotego Buta zarówno młodzieżowego mundialu, jak i seniorskich MŚ.
Po meczu z Kamerunem nigdy już nie zagrał w reprezentacji Rosji, a do Pogoni Szczecin trafił w 2000 roku, czyli w sześć lat po udanym dla niego turnieju za Atlantykiem. To tak jakby - nie przymierzając - w Polsce grał dziś król strzelców Euro 2008 David Villa , który przeniósł się teraz z Atletico Madryt do australijskiego Melbourne FC.
Cała przygoda Salenki z T-Mobile Ekstraklasą to jeden, 17-minutowy występ przeciwko Stomilowi Olsztyn. Portowcy byli jego ostatnim klubem w karierze, którą zakończył w wieku ledwie 31 lat.
Salenko był królem strzelców MŚ, a Ismael Blanco, który wiosną 2012 roku wylądował w Legii Warszawa, był dwukrotnie najlepszym strzelcem greckiej ekstraklasy. Wywalczył te tytuły w barwach AEK-u Ateny w sezonach 2007/2008 i 2008/2009. W sumie w Grecji zdobył 55 bramki w cztery sezony, a wcześniej w argentyńskiej ekstraklasie zaliczył 46 trafień.
Do Legii przyszedł jednak już po strzeleckiej zapaści z meksykańskiego San Luis i wiosną 2012 roku przy Łazienkowskiej 3 zaliczył sześć ligowych występów, w których nie ani jednego zdobył gola. Dwa trafienia zaliczył za to w Pucharze Polski, ale latem 2012 roku Wojskowi mu podziękowali.
Tak jak teraz Kapo Koronę, tak przed rokiem Lechię Gdańsk zasilił Daisuke Matsui, czyli 31-krotny reprezentant Japonii i uczestnik MŚ 2010 w RPA. Japończyk trafił na PGE Arena w wieku 32 lat, a w Gdańsku spędził tylko pół roku, ponieważ w przerwie zimowej ubiegłego sezonu z powodów osobistych wrócił do Japonii.
Przed przyjazdem do Polski mógł pochwalić się 148 meczami we francuskiej Ligue 1 i 127 występami w rodzimej ekstraklasie, ale do Trójmiasta trafił z bułgarskiej Slavii Sofia, co nie wróżyło niczego dobrego. W drużynie Michała Probierza nie robił różnicy. Rozegrał dla Lechii 16 ligowych spotkań i 2 mecze Pucharu Polski. Zdobył cztery bramki (dwie z "11") i zaliczył trzy asysty.
Cztery lata wcześniej wspomniany Michał Probierz pracował w Jagiellonii Białystok z zawodnikiem o jeszcze lepszym piłkarskim życiorysie. Marco Reich, który trafił na Słoneczną w wieku 32 lat, to jednokrotny reprezentant Niemiec i dwukrotny mistrz Niemiec ze 150 występami w czołowych klubach Bundesligi (m.in. 1. FC Kaiserslautern i Werderze Brema).
Do Polski trafił już jednak po mocnym zakręcie, gdy wylądował na kilka sezonów w 2. Bundeslidze i angielskiej The Championship. Choć z Jagiellonią związał się po półrocznym bezrobociu, początek w ekstraklasie miał bardzo obiecujący. W rundzie jesiennej sezonu 2009/2010 był podstawowym graczem Jagi (15 spotkań, dwie bramki), ale w przerwie zimowej poróżnił się władzami klubu i wyjechał z Polski.
Amaral Gdy w 2006 roku w wieku 33 lat związał się z Pogonią Szczecin, Portowcy byli jego 13. przystankiem w karierze. W Szczecinie pojawił się jako trzykrotny mistrz Brazylii w barwach słynnych Corinthians i Palmeiras oraz mistrz Turcji z Besiktasem. Grał też w Fiorentinie, Parmie i Benfice, a na Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie w 1996 roku zdobył z reprezentacją Brazylii brąz. Z kolei w dorosłej kadrze Canarinhos zaliczył 10 występów, grając u boku Ronaldo, Rivaldo czy Romario.
Do Pogoni trafił z Atletico Mineiro w ramach słynnego brazylijskiego zaciągu Antoniego Ptaka. Amaral jako jeden z nielicznych nie zawiódł, ale mając wokół siebie amatorów i walcząc z kontuzjami, nie mógł poprowadzić Portowców do sukcesów. Polski rozdział w karierze zamknął z 16 występami i jedną bramką.
Hiszpan przybył latem 2008 roku do Legii Warszawa po ośmiu latach nieprzerwanych występów w Primera Division i jako kapitan Levante UD, ale przy Łazienkowskiej 3 przegrał z Jakubem Rzeźniczakiem rywalizację o miejsce na prawej obronie. Przez cały sezon 2008/2009 rozegrał dla Wojskowych tylko trzy ligowe mecze, a do tego zaliczył siedem występów w krajowych pucharach, w których Jan Urban stawiał na rezerwowych. Kompletny niewypał na równi z legendarnym już Mikelem Arruabarreną.
Piłkarz o bodaj najlepszym CV, jakie widziano nad Wisłą. Borowka to legenda Borussii Moenchengladbach i Werderu Brema przełomu lat '80 i '90 ubiegłego stulecia. Dla tych klubów rozegrał 388 spotkań w Bundeslidze. Dwukrotny mistrz Niemiec i dwukrotny zdobywca Pucharu Niemiec. W 1992 roku sięgnął z Werderem po Puchar Zdobywców Pucharów. W reprezentacji RFN zagrał sześć spotkań, a w 1988 roku wystąpił na mistrzostwach Europy.
Przed rundą wiosenną sezonu 1996/1997 roku w wieku 35 lat trafił do prowadzonego przez Franciszka Smudę Widzewa Łódź, który parę miesięcy wcześniej całkiem przyzwoicie zaprezentował się w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Dzięki łódzkiemu klubowi dołożył do kolekcji mistrzostwo Polski, ale jego zasługa w tym znikoma - zamiast pomagać kolegom na boisku, brylował w nocnych lokalach. "Franz" skorzystał z jego usług tylko osiem razy, a tylko raz przez pełne 90 minut, a po pół roku pogonił go z Łodzi.
W latach '80 XX wieku Anatolij Demjanenko był absolutnie podstawowym graczem bardzo mocnego wówczas Dynama Kijów i reprezentacji ZSRR, z którą w 1988 roku zdobył wicemistrzostwo Europy, a w 1982, 1986 i 1990 roku zagrał na mistrzostwach świata. Dla Dynama w latach 1979-1990 rozegrał ponad 300 ligowych spotkań i zdobył z nim pięć mistrzostw ZSRR, do których dołożył cztery krajowe puchary i PZP w 1986 roku.
W 1991 roku występował w niemieckim 1. FC Magdeburg, z którego przed sezonem 1991/1992 w wieku 32 lat trafił do Widzewa Łódź. Nie był mocnym punktem łodzian, w całym sezonie zaliczył tylko 13 występów i latem 1992 roku wrócił do Dynama Kijów, w którym zakończył karierę.