W tym artykule dowiesz się o:
Andrzej Witan czy Dariusz Trela z Lechii Gdańsk? Ostatecznie padło na tego pierwszego. Dlaczego? Ten na pięć strzałów Górnika Łęczna w światło swojej bramki puścił pięć bramek - to antyrekord sezonu, który będzie trudny do pobicia.
Nie ma chyba drugiego takiego piłkarza w naszej lidze, który tak często łapałby po dwie żółte kartki w jednym meczu bądź też jedną czerwoną, albo sędzia po jego zagraniu dyktowałby rzut karny. Sami nie wiemy, czy Wasiluk ma pecha, czy to po prostu brak umiejętności.
Przy drugim golu przegrał pojedynek biegowy z Cernychem. Całą defensywę Zawiszy obciąża fakt, że wszystkie gole Górnik Łęczna strzelił z obrębu pola karnego.
Defensywa piłkarzami Zawiszy stoi i trudno się dziwić, skoro ten zespół stracił aż pięć goli w meczu z beniaminkiem. Stoperzy Zawiszy w Łęcznej zaprezentowali się po prostu beznadziejnie.
On i Boliguibia Ouattara to dwóch obrońców Korony, którzy mecz za meczem popełniają błędy. Tym razem postanowiliśmy nominować Leandro. Brazylijczyk, podobnie jak cala drużyna Korony, nie może być zadowolony ze swojej gry w spotkaniu z Górnikiem. Problemy z ustawieniem i komunikacją odbiły się negatywnie na jego postawie.
Przegrał walkę w środku pola z rywalami z Wisły - nie był dla krakowian żadną przeszkodą. Joaquim Machado ściągnął go z placu już w 61. minucie gry, a "Borys" sam po meczu przyznał: - To był mój najsłabszy występ w tym sezonie. Nie mogę mieć do trenera pretensji o to, że ściągnął mnie tak wcześnie.
Oprócz próby uderzenia z dystansu niczym się nie wyróżnił. Popełniał masę błędów, nie był w stanie udźwignąć ciężaru rozgrywania akcji, przez co tylko cierpiał Marković, który miał więcej ochoty do gry.
Były gracz Zagłębia Lubin sam mógł rozstrzelać Ruch, ale zmarnował kilka "setek". Dochodził do naprawdę wybornych okazji, ale za każdym razem brakowało mu kropki nad "i".
Co mecz to samo. Na boisku mało go widać, a jak już jest przy piłce, to w łatwy sposób ją traci wdając się choćby w bezsensowne dryblingi. Kibice WKS-u określają go hamulcowym zespołu. Do tego nie potrafi wykorzystać klarownych sytuacji, które wypracowują mu partnerzy z drużyny.
Od napastnika wymaga się strzelania bramek, tym bardziej jeśli ma ku temu sytuacje. W tym meczu, jak nigdy, Trytko mógł, a nawet powinien wpisać się na listę strzelców, na nieszczęście Korony jednak tego nie zrobił.
Od Hiszpana wymaga się zdecydowanie więcej. Tymczasem w derbach z Ruchem był on cieniem samego siebie. Nie dochodził do sytuacji, ba, nawet do piłek. Gdy już mu się to udało, to szybko ją tracił.
Ławka rezerwowych: