W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz Górnika z Łęczna w meczu z Górnikiem Zabrze zawalił pierwszego gola, nieumiejętnie interweniując po strzale Madeja. Praktycznie sam sobie tę bramkę strzelił.
Kolejny słaby występ byłego kapitana Zagłębia Lubin w barwach Pasów. Ponosi trzy czwarte winy za stratę przez Cracovię bramek na 0:2 i 1:3.
Rok temu jeden z filarów bydgoskiej defensywy. Teraz Portugalczyk popełnia jeden błąd za drugim - zresztą jak cała obrona bydgoskiego zespołu.
Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz. Gracz Lecha mógł zostać bohaterem zespołu, ale w końcówce meczu fatalnie wykonał rzut karny. To kosztowało Kolejorza stratę punktów, a Kamińskiemu dało miejsce w "antyjedenastce".
Bardzo słaby mecz w wykonaniu zawodnika Lechii, a właściwie część pierwszej połowy. Zauważył to trener gości, który zdjął tego piłkarza już w 32. minucie, a w jego miejsce wszedł Mateusz Możdżeń.
Zupełnie niewidoczny w meczu ze swoim byłym klubem. Niczym pozytywnym na boisku się nie wyróżnił, a do tego na początku spotkania zmarnował dogodną okazję. Małecki swojego ostatniego występu, jak i wielu innych poprzednich, na pewno nie będzie mógł zaliczyć na plus.
Podobno ostatni raz w sytuacji sam na sam był dziesięć lat temu. Przy Łazienkowskiej sam mógł wygrać mecz. Najpierw będąc sam przed Jałochą dał się zablokować, a w drugiej połowie z dziesięciu metrów uderzył w sam środek bramki.
Semir Stilić z Wisły Kraków na boisku w Szczecinie robił co tylko chciał. Defensywni pomocnicy Portowców zupełnie mu w tym nie przeszkadzali. Jednym ze słabszych ogniw Pogoni w spotkaniu z Białą Gwiazdą był Mateusz Matras, który na pierwszej połowie zakończył swój udział w tym meczu.
To nie ten piłkarz z poprzedniego sezonu. Zawodnik po kontuzji stracił szybkość i dynamikę i mimo że chce, to jednak nie potrafi pozytywnie wpłynąć na zespół. Irytujące dla kibiców są częste straty piłki przez zawodnika.
Absolutnie bezproduktywny. Pierwszy raz w tym sezonie zagrał w podstawowym składzie i udowodnił, że wcześniejsze sadzenie go wśród rezerwowych było słusznym wyborem.
To cień zawodnika, który w poprzednim sezonie był gwiazdą naszej ligi. Brazylijczyk był kompletnie niewidoczny na boisku, a na dodatek popełnił błąd przy drugiej bramce dla Lechii dając się wyprzedzić Makuszewskiemu.
Ławka rezerwowych: