W tym artykule dowiesz się o:
Nie dość, że puścił najwięcej goli ze wszystkich bramkarzy w tej kolejce T-Mobile Ekstraklasy, to to, co zrobił przy drugiej bramce dla Piasta Gliwice, woła o pomstę do nieba. Golkiper Górali praktycznie sam wrzucił sobie piłkę do siatki po uderzeniu z dystansu...
W ostatnim momencie zastąpił w składzie Malinowskiego i... w pierwszej połowie sprokurował rzut karny. W spotkaniu miał kilka kolejnych niepewnych interwencji. Widać, że piłkarz w ostatnim okresie rzadko gra w meczach o punkty.
O ile Michal Pesković fatalnie bronił, to Pietrasiak słabo zaprezentował się w defensywie. W prosty sposób dał się ograć przy pierwszej bramce, a potem wcale nie było lepiej. W niektórych momentach na boisku po prostu zbyt powolny.
Wszystko dobrze, grał poprawnie, miał nawet dwie okazje strzeleckie, kiedy raz trafił w poprzeczkę, ale... Takiego brutalnego faulu nie możemy mu zapomnieć. Wyleciał z boiska z czerwoną kartką i osłabił swój zespół. Tak doświadczonemu zawodnikowi po prostu nie wypada...
W kilka miesięcy z jednego z lepszych stoperów T-ME zamienił się w słupek do ogrywania. Nie zaprzeczył tej opinii w Krakowie, gdzie był najsłabszym ogniwem słabej defensywy Zawiszy.
Był często spóźniony o jedno tempo, wahał się co ma zrobić i dlatego podporą obrony to nazwać go nie można. A do tego jeszcze trafienie samobójcze.
Zawisza na wyjeździe nie zdobył jeszcze ani jednego punktu, ale kto wie, jakby było, gdyby Geworgian w meczu z Cracovią wykorzystał jedną z dwóch "setek". Krzysztofa Pilarza jednak nie pokonał i bydgoszczanie wrócili do siebie na tarczy.
Podobnie jak m.in. Semir Stilić miał ogromne trudności z pokazaniem swoich umiejętności. Biegał, podawał, ale w dużej mierze nic pożytecznego z tego nie wynikło dla zespołu Franciszka Smudy.
Tym razem Portugalczyk ze Śląska Wrocław nie miał powodów do radości. To nie był jego dzień. Paixao miał dwie kapitalne okazje do strzelenia gola i obie zmarnował. Piłkarz października źle zaczął listopad.
Jak na razie wyszedł mu tylko jeden mecz. Niby się starał, ale za wiele nie wskórał. Do tego zmarnował świetną sytuację podbramkową i słabł z minuty na minutę.
Gdzie ten Visnakovs, który tak dobrze prezentował się, gdy jeszcze bronił barw Widzewa Łódź? W Ruchu Chorzów po raz kolejny zawiódł. Napastnik mógł strzelić gola, ale w dobrej okazji trafił w słupek. Poza tą sytuacją piłkarz nic w Warszawie nie zdziałał. Jego zmiennik Kuświk pokazał, że jest obecnie w lepszej formie niż Visnakovs.