W tym artykule dowiesz się o:
To zdarzenie miało miejsce w 80. minucie, w polu karnym drużyny gospodarzy. Piłkę dośrodkował Gergo Lovrencsics, a Szymon Pawłowski chciał zakończyć akcję strzałem głową. Tyle, że do górnej piłki wyskoczył też obrońca Bartosz Kopacz. Piłkarze mocno zderzyli się w powietrzu i obaj padli na ziemię.
Zobacz wideo: Kazimierz Górski. Historie prawdziwe i niestworzone
Źródło: WP
Zdarzenie naprawdę wyglądało makabrycznie, bo zawodnik Górnik Zabrze i Lecha Poznań atakowali piłkę z impetem. Lekarze nawet nie musieli czekać na sygnał od sędziego, żeby wbiec na murawę. Zresztą, inni zawodnicy od razu zaczęli ich wołać. Lepiej starcie zniósł Kopacz, który zaraz podniósł się z trawy.
Gorzej sytuacja wyglądała z Pawłowskim.
On bowiem długo się nie podnosił. Kiedy w końcu zdołał to zrobić, mimo przykładanego lodu już było widać opuchliznę na jego twarzy. Pawłowski wstał, był oszołomiony. Jakby nie widział gdzie się znajduje. Lekarz Lecha od razu pokazał, że konieczna będzie zmiana. - Nie wygląda to dobrze - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Lecha Jan Urban.
Zawodnik prosto ze stadionu pojechał do szpitala. Lech na razie podał tylko, że u zawodnika podejrzewa się złamanie kości jarzmowej. Wciąż czekamy na oficjalną diagnozę.
- Wszystkie plusy po tym meczu przykrywa kontuzja Szymka. Nie wygląda to dobrze. Szymon jest ważną postacią w naszym zespole. To najbardziej mnie martwi. Trzymam kciuki, żeby z tego wyszedł - powiedział po spotkaniu kapitan Lecha Łukasz Trałka.
29-letni skrzydłowy był najlepszym zawodnikiem na boisku w Zabrzu. Najpierw asystował przy golu Dawida Kownackiego, a potem sam strzelił pięknego gola.
Choć dokładnych wyników badań jeszcze nie ma, to wątpliwe, aby Pawłowski zagrał w kolejnym meczu.
Lech w Zabrzu przełamał się po dwóch ostatnich porażkach. Wygrał 2:0 i awansował na piąte miejsce w tabeli Ekstraklasy.