W tym artykule dowiesz się o:
Choć AS Roma uległa Realowi Madryt 0:2 i odpadła z Ligi Mistrzów, Wojciech Szczęsny był najlepszym zawodnikiem Giallorossich na Santiago Bernabeu. Reprezentant Polski obronił dziewięć z jedenastu uderzeń Królewskich w światło swojej bramki.
Szczęsny był niepokonany do 64. minuty, gdy z najmniejszej odległości do kapitulacji zmusił go Cristiano Ronaldo, a chwilę później drugą bramkę dla Realu zdobył James Rodriguez.
W końcowej fazie akcji, po której Real objął prowadzenie, interwencję Szczęsnemu uniemożliwił Kostas Manolas. Grek wpadł w polskiego bramkarza i zranił go butem w twarz tak, że Szczęsny kończył spotkanie z podbitym okiem.
Zostawił kawał zdrowia! #Szczesny #RealRoma pic.twitter.com/2VGTObzJI2
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) marzec 8, 2016
Mecz z Realem jest tylko kolejnym przykładem na to, że Szczęsny nie ma szczęścia w spotkaniach z wielkimi firmami. Kiedyś przedwcześnie z powodu urazu musiał zakończyć występ na Camp Nou.
Wojciech Szczęsny zadebiutował w Lidze Mistrzów 16 lutego 2011 roku w pierwszym meczu 1/8 finału z Barceloną. Kanonierzy przed własną publiczności ograli wówczas Dumę Katalonii 2:1, a 21-letni Szczęsny zebrał świetne recenzje.
Polak udanie zaczął też rewanżowy mecz, ale rozegrał na Camp Nou raptem kwadrans. W 16. minucie obronił silne uderzenie Daniego Alvesa z rzutu wolnego i łapiąc piłkę, doznał urazu środkowego palca lewej dłoni. Przez kilka minut lekarze opatrywali go na boisku, ale ostatecznie zadecydowali, że Polak musi opuścić plac gry.
Przez zwichnięcie palca pauzował ponad miesiąc.
W Premier League Wojciech Szczęsny zadebiutował w wyjazdowym spotkaniu z Manchesterem United i choć Arsenal przegrał wówczas z Czerwonymi Diabłami 0:1, to wszyscy w środowisku byli przekonani, że na szerokie wody wypłynął duży bramkarski talent.
Drugiej wizyty na Old Trafford Szczęsny już tak dobrze nie wspomina. 28 sierpnia 2011 roku gospodarze rozgromili londyńczyków aż 8:2, a polski bramkarz przeżył jeden z najgorszych wieczorów w karierze. Nigdy później nie puścił w jednym meczu aż tylu bramek.
Do jego siatki trzy razy trafił Wayne Rooney, dwukrotnie pokonał go Ashley Young, a po razie do kapitulacji zmusili go Danny Welbeck, Ji-Sung Park i Nani. Szczęsnego można winić tylko za utratę jednej bramki, gdy zaskoczył go lobem Rooney sprzed pola karnego.
Po tym jak Franciszek Smuda usunął z kadry Artura Boruca, młody, bo zaledwie 21-letni Wojciech Szczęsny, został numerem jeden w reprezentacji Polski i stanął w bramce Biało-Czerwonych w meczu otwarcia Euro 2012, w którym na Stadionie Narodowym podejmowaliśmy Grecję.
Do przerwy Polska prowadziła 1:0 po golu Roberta Lewandowskiego, ale tuż po zmianie stron do wyrównania doprowadził Dimitrios Salpingidis. Biało-Czerwoni ruszyli do odzyskania prowadzenia, ale w 68. minucie obraz meczu uległ zmianie, gdy Szczęsny sfaulował w swoim polu karnym Salpingidisa, za co otrzymał czerwoną kartkę.
Między słupki wszedł Przemysław Tytoń i obronił "11" wykonywaną przez Georgiosa Karagounisa, ale grających w osłabieniu Biało-Czerwonych nie było już stać na zwycięstwo.
Szczęsny swój udział w Euro 2012 zakończył już po 68 minutach.
W całej karierze Wojciech Szczęsny otrzymał tylko trzy czerwone kartki. Pierwszą obejrzał we wspomnianym z meczu otwarcia Euro 2012, a drugą w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów 2013/2014, gdy Arsenal mierzył się z Bayernem Monachium.
W 38. minucie spotkania, przy stanie 0:0, Toni Kroos wrzucił piłkę w pole karne Arsenalu do Arjena Robbena, który minął spóźnionego Szczęsnego, a ten sfaulował Holendra. Sędzia Nicola Rizzoli bez wahania wskazał na "wapno" i sięgnął po czerwoną kartkę. Co ciekawe, faul na Robbenie był niemal identyczny jak ten na Salpingidisie podczas Euro 2012.
Na szczęście dla Szczęsnego David Alaba nie wykorzystał rzutu karnego, ale grający z przewagą jednego zawodnika Bawarczycy ostatecznie zwyciężyli w Londynie 2:0.
24-krotny reprezentant Polski nie ma szczęścia do spotkań z Manchesterem United. Podczas rozgrywanego 22 listopada 2014 roku mecz ligowego Wojciech Szczęsny doznał urazu w starciu z... Kieranem Gibbsem. W 56. minucie spotkania Anglik interweniował tak niefortunnie, że staranował polskiego bramkarza, a po chwili posłał piłkę do własnej siatki.
Gibbs był antybohaterem tej akcji i najadł się wstydu, ale to Szczęsny naprawdę ucierpiał w tej sytuacji. Z powodu obrażeń Polak nie mógł wystąpić w kilku kolejnych meczach Kanonierów.
Między 8 marca 2011 a 16 września 2015 roku, gdy Wojciech Szczęsny znów zmierzył się z Barceloną, minęło 1653 dni, ale historia się powtórzyła - polski golkiper nie dotrwał na boisku do końcowego gwizdka, a plac gry musiał opuścić ze względu na zwichnięcie palca.
Szczęsny ucierpiał w 48. minucie spotkania, gdy interweniował w polu bramkowym po dośrodkowaniu z lewej strony i został zaatakowany przez Luisa Suareza. Starcie nie wyglądało groźnie, ale na twarzy Polaka szybko pojawił się grymas bólu, a gdy dłoń bramkarza obejrzał klubowy lekarz, okazało się, że dalszy występ reprezentanta Polski nie będzie możliwy.
Tym razem Szczęsny pauzował jedynie dwa tygodnie.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol w MLS
Źródło: SportowyBar