W tym artykule dowiesz się o:
Sebastian Przyrowski (Górnik Zabrze)
Przed sezonem chciało go Zagłębie Lubin, ale ten wybrał ofertę z Górnika. Teraz pewnie musi pluć sobie w brodę. Co prawda był znany ze swoich spektakularnych błędów, które pieszczotliwie nazywane były "przyrosiami", ale miał na koncie 201 gier w Ekstraklasie w barwach Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski i Polonii Warszawa oraz występy w drużynie narodowej.
Przyrowski w śląskim klubie szybko okazał się jednak niewypałem transferowym. Wystąpił w pięciu meczach Ekstraklasy, a po przegranym w fatalnym stylu spotkaniu z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza stracił miejsce między słupkami bramki Górnika. Do tego czasu puścił 12 bramek i obronił tylko siedem strzałów - to ledwie 37-proc. skuteczność interwencji na linii. Przyrowski "puszczał wszystko, co leciało w światło bramki Górnika". Wiosną nie pojawił się na boisku w ani jednym spotkaniu.
Paweł Golański (Górnik Zabrze)
Zostajemy w Zabrzu. Z przyjściem 14-krotnego reprezentanta Polski wiązano przy Roosevelta 81 spore nadzieje. Doświadczony obrońca miał wnieść spokój do defensywy Górnika, ale z nim w składzie zabrzanie wcale nie grali pewniej w obronie.
W 34-latku kibice widzieli jednego z głównych winowajców słabej postawy Górnika w rundzie wiosennej, a trybuny stadionu im. Ernesta Pohla już nie raz podsumowały jego grę gwizdami. W fazie finałowej w ogóle został odsunięty od pierwszego zespołu.
Jego przygoda z Górnikiem zakończyła się na sześciu rozczarowujących występach. Kto wie, czy nie były to jego ostatnie spotkania na poziomie Ekstraklasy?
Krystian Nowak (Podbeskidzie Bielsko-Biała)
Młodzieżowy reprezentant Polski w trzech ostatnich sezonach zaliczył trzy spadki. Najpierw z Widzewem z Ekstraklasy i potem z I ligi, a teraz z Góralami znów wyleciał z Ekstraklasy. Przypadek? Nie sądzimy.
W 21 meczach z nim na środku obrony Podbeskidzie straciło 39 bramek, a w pozostałych 16, w których nie grał, bielszczanie stracili 24 gole - to średnia 1,86 z Nowakiem wobec średniej 1,5 bez niego.
Ekstraklasa to dla niego za wysokie progi. Jego słabości dostrzegł też Marcin Dorna i przestał go powoływać do młodzieżowej reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO Dziennikarz "Kickera" przed Euro 2016: Polska piłka zyskała szacunek (źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Igors Tarasovs (Jagiellonia Białystok)
Reprezentant Łotwy miał całkiem udaną rundę wiosenną sezonu 2014/2015, która była jego debiutancką w Ekstraklasie, ale w minionej kampanii nie poszedł za ciosem. Ba, był jednym z najsłabszych zawodników Jagiellonii.
W sezonie zasadniczym wystąpił w 25 meczach i popełnił aż 13 błędów, które kosztowały zespół Michała Probierza stratę bramek. W fazie finałowej zagrał tylko raz, ale za to strzelił samobója, który dał Termalice zwycięstwo 1:0. Piłkarz niepowodzenie.
Mateusz Cichocki (Ruch Chorzów)
Ten sezon pokazał, że Legia Warszawa przed laty nie bez przyczyny zrezygnowała z jego usług, choć miał opinię utalentowanego obrońcy. W dwóch poprzednich kampaniach grał na przyzwoitym poziomie w I lidze w barwach Arki Gdynia i Dolcanu Ząbki, ale powrót do Ekstraklasy był dla niego jak zderzenie ze ścianą.
Po jego błędach Niebiescy stracili kilkanaście bramek, a pewnie byłoby ich więcej, gdyby nie asekuracja doświadczonego Rafała Grodzickiego i świetne interwencje Matusa Putnocky'ego.
Ivan Trickovski (Legia Warszawa)
Reprezentant Macedonii latem związał się z Legią roczną umową z opcją przedłużenia współpracy o dwa lata. W swoim CV ma występy w znanych klubach. W sezonie 2011/2012 pomógł APOEL-owi Nikozja w wyrzuceniu za burtę Ligi Mistrzów Wisły Kraków. W pierwszym meczu IV rundy eliminacji Cypryjczycy przegrali w Krakowie 0:1, ale w rewanżu zwyciężyli 3:1, a dwie asysty zaliczył właśnie Trickovski. APOEL dotarł w tamtej edycji rozgrywek aż do ćwierćfinału, a duży w tym udział miał gracz Legii.
Ekstraklasa jednak szybko go zweryfikowała i zimą został wypożyczony z Legii do AEK-u Larnaka. W rundzie jesiennej rozegrał dla Legii 17 spotkań, w których zdobył jedną bramkę i zaliczył trzy asysty, ale w wyjściowej "11" stołecznej ekipy znalazł się tylko sześć razy.
Sisi (Lech Poznań)
30-letni hiszpański pomocnik w przeszłości był związany z Valencią, Herculesem Alicante, Realem Valladoid, Recreativo Huleva czy Osasuną Pampeluna, a do Lecha trafił z koreańskiego Suwon FC. W Primera Division rozegrał 89 spotkań, a na jej zapleczu wystąpił 109 razy. Jest byłym juniorskim i młodzieżowym reprezentantem Hiszpanii.
Sisi to były podopieczny Jana Urbana z Osasuny i opiekun Kolejorza liczył na to, że Hiszpan nawiążę formą do dawnych lat, ale w Poznaniu filigranowy pomocnik kompletnie rozczarował. Zaliczył zaledwie pięć występów (licząc wszystkie rozgrywki) i nie odegrał poważnej roli w drużynie. Jego przygoda z Lechem dobiegła już końca - klub nie przedłużył z nim kontraktu.
Rafael Crivellaro (Wisła Kraków)
Wisła obserwowała Brazylijczyka, gdy ten występował w Portugalii, ale rundę wiosenną poprzedniego sezonu spędził w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Krakowianie zaczekali, aż Crivellaro zatęskni za Europą, zaproponowali mu aż trzyletni kontrakt i już po kilku tygodniach mocno żałowali, że tak mu zaufali.
Brazylijczyk na boisku raził nieporadnością, a gra w Ekstraklasie jest dla niego zdecydowanie za szybka - nie dał Wiśle na boisku niczego pożytecznego. Do tego był skłócony z całym zespołem. Nie ma przypadku w tym, że odkąd Wisłę przejął Dariusz Wdowczyk, Crivellaro rozegrał tylko 37 minut w 11 meczach.
Michaił Aleksandrow (Legia Warszawa)
Sprowadzony z będącego mistrzem Bułgarii Ludogorca Razgrad skrzydłowy miał być dużo lepszą wersją wspomnianego już Ivana Trickovskiego, ale rozczarował jeszcze bardziej niż on. Trener Stanisław Czerczesow skorzystał z niego w 11 meczach Ekstraklasy, a ten nie strzelił ani jednego gola i nie zaliczył ani jednej asysty, choć Legia to najskuteczniejszy zespół całej ligi. 13-krotny reprezentant Bułgarii zagrał też w trzech spotkaniach Pucharu Polski, ale z takim samym skutkiem. Kompletnie nietrafiony transfer stołecznego klubu.
Maciej Korzym (Górnik Zabrze)
Wystąpił w tym sezonie w 16 meczach Górnika i strzelił dwa gole. Do klubu sprowadził go Leszek Ojrzyński, który wcześniej był jego trenerem też w Koronie Kielce i Podbeskidziu Bielsko-Biała. W poprzednich zespołach był liderem i pierwszym wojownikiem, tymczasem w Zabrzu kibice zarzucali mu brak zaangażowania oraz słabą skuteczność pod bramką przeciwnika. Końcówkę rozgrywek, podobnie jak Paweł Golański, spędził w rezerwach.
Denis Thomalla (Lech Poznań)
Przedsezonowy plan Lecha zakładał, że Niemiec będzie uzupełniał bardziej doświadczonego Marcina Robaka, ale to zupełnie nie wypaliło. Robak miał problemy zdrowotne, a Thomalla był po prostu słaby.
24-latek miał za sobą przetarcie w Bundeslidze w barwach Hoffenheim, a wcześniejszy sezon spędził na wypożyczeniu w SV Ried (10 goli, 7 asyst). W Ekstraklasie jednak się nie odnalazł: w 13 występach nie zdobył ani jednej bramki, a zaliczył tylko jedną asystę.
- Thomalla ma na tyle duże możliwości, że pewnie nie będzie chciał kończyć kariery w Poznaniu - mówił w czerwcu minionego roku wiceprezes poznańskiego klubu, Piotr Rutkowski. Rzeczywiście, rozgoryczony występami w Lechu Thomalla wyżalił się na łamach austriackich mediów, że zrobiono z niego kozła ofiarnego. W przerwie zimowej został wypożyczony do występującego w 2.Bundeslidze 1.FC Heidenheim, a niemiecki klub zamierza skorzystać z prawa do wykupu piłkarza. W Poznaniu odetchnęli z ulgą.