W tym artykule dowiesz się o:
Fernando Torres nie został bohaterem swojego ukochanego klubu w finale Ligi Mistrzów. Pod baczną opieką Sergio Ramosa nie rozwinął skrzydeł, a najlepszy obrońca meczu odbierał mu ochotę do gry. Torres pokazał się raz, wywalczył rzut karny, ale jego zapał zgasił Antoine Griezmann, który spudłował z 11. metra. Ostatecznie Atletico Madryt przegrało w Mediolanie w konkursie rzutów karnych i to trzeci finał Ligi Mistrzów, w którym stołeczny klub był blisko zwycięstwa, a jednak nie zdobył trofeum.
Torres przeszedł w Atletico wszystkie szczeble szkolenia. Tam zbierał szlify w młodzieżowym i seniorskim futbolu i wypracował sobie markę w światowym futbolu. Stamtąd wyjechał na zgrupowanie reprezentacji Hiszpanii, a dla Atletico zdobył blisko sto goli. Był celem transferowym silniejszych wówczas klubów, a kwota 58,5 miliona euro, jaką zapłacił za niego Liverpool FC w 2011 roku, była wówczas szóstą w historii rynku transferowego.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: Wielki szacunek dla Atletico (Źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Kiedy Diego Simeone zaczął prowadzić Atletico na szczyt Fernando Torresa nie było w Madrycie. Ruszył na podbój Premier League, a następnie Serie A. Ze zmiennym szczęściem, ale swoją prywatną gablotę medali wypełniał właśnie tam. Z Chelsea Londyn wygrał Puchar Anglii, a także Ligę Mistrzów. Lista jego osiągnięć za czasów pierwszego pobytu w Atletico była skromna. Zarobił dla klubu wielkie pieniądze w momencie transferu, ale nie poprowadził do wymiernego sukcesu. Taka szansa zrodziła się w sobotę.
Przed finałem kibice mieli wobec napastnika duże oczekiwania. 2 lutego przerwał impas bez gola i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczął trafiać do siatki ponownie. Wkrótce zaliczył rekordową dla siebie serię pięciu meczów z rzędu ze strzeloną bramką. Dużo dawał drużynie i koncentrował na sobie uwagę rywali. Przeżywał drugą młodość i komplementował go Diego Simeone.
- To piłkarz, który pełni ważną funkcję w naszym zespole. Posiada ogromną jakość, jest bardzo ruchliwy, a także także niezwykle doświadczony – mówił trener Atletico.
Zwieńczeniem dobrego okresu miało być zwycięstwo z Realem Madryt w Mediolanie. Cel był jeden.
Po porażce "El Nino" nie ukrywał łez. Było widać, że przegrał coś więcej niż mecz. W styczniu media w Hiszpanii informowały, że Torres nie pozostanie w Atletico na następny sezon. Po świetnym okresie otrzymał propozycję nowego kontraktu. Bajka nie doczekała się jednak szczęśliwego zakończenia.
Torres nie znalazł sposobu na Real Madryt i puchar do stolicy Hiszpanii zabrał odwieczny rywal. Czy 32-latek będzie mieć jeszcze szansę, by dokonać równie wielkiej rzeczy z ukochanym klubem? Atletico nie jest krezusem i mimo świetnych wyników jest traktowane w takich meczach jak finał Ligi Mistrzów jak kopciuszek.