W tym artykule dowiesz się o:
Nie ma wątpliwości, że rok 2016 był bardzo udany dla polskiego futbolu. Zwycięstwa odnosiła kadra Adama Nawałki, która awansowała do ćwierćfinału EURO 2016, a polski klub po raz pierwszy od 20 lat dostał się do upragnionej Ligi Mistrzów. Pozytywnych emocji nie brakowało również w Lotto Ekstraklasie.
W ostatnich 12 miesiącach nie zawodziły największe gwiazdy naszej piłki, jak choćby Robert Lewandowski. Znakomita forma naszego najlepszego piłkarza nikogo jednak już nie dziwi. Byli też piłkarze oraz drużyny, których postawa w 2016 roku wszystkich zaskakiwała.
Redakcja WP Sportowe Fakty wybrała największe zaskoczenia 2016 roku w polskim futbolu. Zapraszamy!
Michał Pazdan podczas EURO 2016
Zdecydowanie jedno z największych pozytywnych zaskoczeń tego roku w polskim futbolu. Czołowy piłkarz reprezentacji na EURO 2016, silny punkt Legii Warszawa - dla Michała Pazdana był to znakomity czas.
A jeszcze na kilka dni przed rozpoczęciem mistrzostw Europy wszyscy drżeli właśnie o jego dyspozycję. Pazdan popełniał proste błędy w towarzyskim meczu z Holandią, jednak podczas turnieju przeszedł niesamowitą metamorfozę.
Był prawdziwą ostoją Biało-Czerwonych, a jego występ w spotkaniu z Niemcami był wręcz wybitny. Miał wielki wpływ na to, że podczas turnieju reprezentacja straciła tylko dwa gole. Po imprezie stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich piłkarzy.
Wraz z Kamilem Glikiem stworzył znakomicie rozumiejący się duet, co obaj potwierdzili w listopadowym spotkaniu z Rumunią. Z jego znakomitej formy korzystała także Legia. Bez Pazdana obrona mistrza Polski niemal nie istniała, z 29-latkiem prezentowała się o trzy klasy lepiej.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82
Strzelecka forma Łukasza Teodorczyka w Anderlechcie
30 występów, 24 gole. To nie są statystyki rundy jesiennej Roberta Lewandowskiego, Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo. To dorobek Łukasza Teodorczyka, który wiosną nie załapał się do kadry na Euro 2016, a w drugiej połowie roku był objawieniem nie tylko w Belgii, ale i w skali całej Europy.
Po nieudanym poprzednim sezonie w Dynamie Kijów mało kto wierzył w polskiego napastnika. Na Ukrainie spisywał się przeciętnie, nie mógł przebić się do składu. Dynamo zdecydowało się oddać go na wypożyczenie do Anderlechtu.
W Belgii Polak osiągnął życiową formę - tak dobrze nie spisywał się jeszcze nigdy. Strzelał bramki jak na zawołanie w lidze, a także w Lidze Europy. Jego nazwisko pojawiało się obok wielkich gwiazd światowej piłki, jako jednego z najskuteczniejszych napastników jesieni na Starym Kontynencie.
Ostatecznie Teodorczyk wrócił także do reprezentacji Polski i w meczach z Rumunią i Słowenią udowodnił, że może być jej silnym punktem.
Arkadiusz Milik Bogiem w Neapolu
Gdy masz zastąpić napastnika, który w 35 meczach strzela 36 bramek, sytuacja nie jest komfortowa. Szczególnie dla 22-latka, który na dodatek przenosi się do nowej, niezwykle wymagającej dla snajperów ligi. Ciąży na tobie także 30 milionów euro, jakie za Ciebie zapłacono.
Nie brakowało głosów, że nie da sobie rady. Arkadiusz Milik udowodnił jednak, że jest stworzony do wielkich rzeczy. Tak bowiem trzeba nazwać jego początek przygody z Napoli. Swoją grą i skutecznością w Serie A i Lidze Mistrzów Polak przekonał do siebie kibiców, którzy szybko zapomnieli o Gonzalo Higuainie.
Nie mamy wątpliwości, że Milik byłby w czołówce klasyfikacji strzelców Serie A po rundzie jesiennej. Byłby, gdyby nie fatalna kontuzja kolana, której doznał w październiku i która wyłączy go z gry aż do lutego.
O tym, jak wielkim szacunkiem 22-latek cieszy się w Neapolu niech świadczy fakt, że po urazie kibice ze Stadio San Paolo poświęcili mu jedną z opraw. Oni wierzą, że po powrocie do zdrowia poprowadzi Napoli do sukcesów.
Grzegorz Krychowiak tylko rezerwowym w Paris Saint-Germain
Po udanym EURO 2016 wielu polskich piłkarzy zmieniło klubowe barwy. Mieliśmy wątpliwości, czy Milik poradzi sobie w Napoli. Nie brakowało sceptycznych głosów co do przenosin Karola Linetty'ego do Sampdorii. Byliśmy pewni tylko jednego - na pewne miejsce w składzie może liczyć Grzegorz Krychowiak.
Nasz pomocnik przechodził bowiem do Paris Saint-Germain, gdzie ściągnął go za sobą z Sevilli Unai Emery. To pod jego okiem Polak poczynił w Andaluzji wielkie postępy, stając się czołowym defensywnym pomocnikiem najlepszej ligi świata. To, że Emery będzie stawiał na Krychowiaka, było przesądzone. Tak się wszystkim zdawało.
Jesień była jednak dla Krychowiaka fatalna. Polak rozpoczął rundę jako rezerwowy i jako rezerwowy ją zakończył. Tylko sześć razy pojawił się w podstawowym składzie, mniej niż wszyscy inni środkowi pomocnicy zespołu. A gdy już pojawiał się na boisku, przeważnie rozczarowywał. Fatalnie zaprezentował się zwłaszcza w hitowym starciu z Arsenalem Londyn w Lidze Mistrzów.
Na dodatek francuska prasa ujawniła, że Krychowiak nie jest lubiany w szatni zespołu i nie może dogadać się z pozostałymi zawodnikami. Media wyliczają mu także wysokie zarobki oraz fakt, że kosztował niemal 30 mln euro, a nie jest w stanie wyjść ponad przeciętność.
Awans Legii Warszawa z grupy Ligi Mistrzów
Doczekaliśmy się. Po 20 latach polski klub awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dokonała tego Legia Warszawa, która w wielkich bólach, ale ograła irlandzki Dundalk (2:0, 1:1) i zameldowała się w elitarnych rozgrywkach. Początek przygody z Champions League był jednak ze wszech miar fatalny.
Będąca w kryzysie drużyna przegrała pierwszy mecz z Borussią Dortmund aż 0:6, prezentując się katastrofalnie w każdej formacji. Na dodatek chuligani wywołali na oczach całej Europy burdy na trybunach stadionu przy Łazienkowskiej. UEFA zareagowała natychmiast zamykając obiekt na kolejny mecz.
Kto by się wtedy spodziewał, że odmieniona dzięki Jackowi Magierze drużyna kilka tygodni później zremisuje z Realem Madryt, a także pokona Sporting i zajmie trzecie miejsce w grupie? Legioniści dokonali tego, a o ich spotkaniach z Królewskimi w Warszawie czy rewanż (choć wysoko przegrany) z Borussią usłyszeli kibice w całej Europie.
W nagrodę Legia zagra na wiosnę w Lidze Europy.
Marcin Robak najlepszym polskim snajperem Lotto Ekstraklasy
Gdy sezon 2013/2014 Marcin Robak zakończył w glorii króla strzelców Ekstraklasy, wydawało się że lepiej już nie będzie. 32-letni wtedy napastnik zawsze uchodził za piłkarza solidnego, ale i takiego który nie przeskoczy pewnego poziomu. Nigdy nie był choćby przymierzany do reprezentacji Polski.
Choć pewnie takiego zaszczytu nigdy nie dostąpi, i tak ma się z czego cieszyć. 34-letni Robak został bowiem najlepszym polskim napastnikiem rundy jesiennej Lotto Ekstraklasy, zdobywając 10 bramek. Czyli tylko jednego gola mniej, niż w całym poprzednim sezonie.
Co więcej, odejście Nemanji Nikolicia z Legii Warszawa spowodowało, że to Robak stał się faworytem do zdobycia po raz drugi w karierze korony króla strzelców. Aby wyprzedzić liderującego wciąż Węgra, napastnik Lecha Poznań potrzebuje zaledwie trzech trafień.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza rewelacją rundy jesiennej Lotto Ekstraklasy
Już wiosną Bruk-Bet Termalica Nieciecza potrafiła rozgromić na własnym boisku zmierzającą po mistrzostwo Polski Legię Warszawa aż 3:0. Piłkarze z Niecieczy mieli przebłyski i choć z trudem, to ostatecznie zdołali utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej. To nie zadowalało jednak władz klubu, którzy rozstali się z Piotrem Mandryszem. Nowym szkoleniowcem został Czesław Michniewicz.
W ciągu kilku miesięcy Michniewicz udowodnił, że wciąż znajduje się w czołówce polskich trenerów. Mały klub, złożony z tanich w utrzymaniu, ale niezwykle ambitnych piłkarzy został rewelacją rundy jesiennej Lotto Ekstraklasy.
Piłkarze z Niecieczy znów potrafili pokonać Legię, Lechię Gdańsk czy urwać punkty Jagiellonii Białystok. Rok zakończyli na fantastycznym, czwartym miejscu w tabeli ze stratą jedynie dwóch punktów do podium.
W małopolskiej miejscowości nikt nie chce nawet głośno mówić o europejskich pucharach, aby nie zapeszyć. Jednak rok temu też przewidywano, że Piast Gliwice musi przestać w końcu wygrywać, a Leicester City nie ma szans na tytuł mistrza Anglii...