W tym artykule dowiesz się o:
W piątkowym meczu 21. kolejki Nice I ligi Znicz Pruszków zremisował przed własną publicznością z Chojniczanką Chojnice (3:3), a zwycięstwo liderowi odebrał w doliczonym czasie gry drugiej połowy bramkarz Znicza, Piotr Misztal, który zamienił na gola dośrodkowanie z rzutu rożnego.
Misztal został bohaterem weekendu i przeszedł do historii polskiej piłki, bo rzadko zdarza się, by golkiper zdobywał bramki "z gry", ale oczywiście nie jest pierwszym bramkarzem, który wyszedł poza swoją rolę i sam pokonał golkipera rywali. Ba, nie jest nawet pierwszym polskim bramkarzem, który ma na koncie taki wyczyn. Oto najsłynniejsze gole strzelane przez golkiperów!
Legendarny reprezentant Polski nie byłby sobą, gdyby nie zrobił czegoś niestandardowego. 29 września 1973 roku, jako zawodnik Łódzkiego Klubu Sportowego, zdobył bramkę z rzutu karnego w spotkaniu ligowym z Odrą Opole (2:0). Wszystko działo się na trzy tygodnie przed pamiętnym meczem na Wembley, po którym Tomaszewski został bohaterem narodowym.
Sześć lat później, gdy występował już w belgijskim Germinalu Beerschot, był bliski strzelenia gola "z gry". W końcówce spotkania z Molenbeek powędrował w pole karne rywali, wygrał główkę z przeciwnikami i skierował piłkę w kierunku ich bramki, ale z linii bramkowej do siatki wbił ją Haitańczyk Emmanuel Sanon, zamieniając gola Tomaszewskiego na ledwie asystę.
Swoją bramkę na koncie ma też szalony Artur Boruc. Był taki mecz, w którym Legia Warszawa zdemolowała Widzew Łódź 6:0, a jednego z goli strzelił właśnie on. To było przedostatnie spotkanie sezonu 2003/2004, zespół ze stolicy został wicemistrzem Polski, a klub z Łodzi spadł z ekstraklasy.
W 65. minucie, przy wyniku 2:0, do rzutu karnego dla Legii podszedł uwielbiany przy Łazienkowskiej 3 Boruc i zdobył bramkę pewnym strzałem z "wapna", a potem zaprezentował wymyślną "cieszynkę". Radujący się z gola Boruc nie zdążył wrócić do bramki na czas, a łodzianie szybko wznowili grę i przelobowali go strzałem z 50 metrów, ale golkiperowi się upiekło, ponieważ arbiter tego trafienia nie uznał - Widzew wznowił grę, nie czekając na jego gwizdek.
Dziewięć lat później Artur Boruc takiego szczęścia już nie miał. W listopadzie 2013 roku do niebywałej sytuacji doszło w meczu Stoke City - Southampton, a broniący wówczas barw Świętych Boruc znalazł się po drugiej stronie barykady i już w 13. sekundzie spotkania skapitulował po strzale bramkarza Stoke, Asmira Begovicia z około stu metrów!
Bośniak wybił piłkę z własnego pola karnego, ta odbiła się przed Borucem i poleciała do bramki nad bezradnym Polakiem. Brytyjskie media usprawiedliwiały Boruca, tłumacząc, że bramkarzowi The Potters pomógł wiatr i za późniejsze interwencje w tym meczu wychowanek Pogoni Siedlce otrzymał bardzo wysokie noty od angielskich dziennikarzy.
W kwietniu minionego roku na ustach piłkarskiej i nie tylko Polski był bramkarz Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, Sebastian Nowak, który w ostatniej akcji meczu ligowego z Wisłą Kraków (2:2) strzelił gola na wagę remisu. Gdy w 92. minucie Donald Guerrier zdobył dla Białej Gwiazdy bramkę na 2:1, wydawało się, że nic już nie odbierze krakowianom zwycięstwa, ale w ostatniej akcji meczu goście z Niecieczy wywalczyli rzut rożny, Nowak bez namysłu ruszył w pole karne gospodarzy i po chwili strzałem głową zamienił na gola dośrodkowanie Dawida Plizgi.
- Spojrzałem w stronę ławki rezerwowych, ale nie było kontaktu wzrokowego, więc sam stwierdziłem, że nie ma nic do stracenia i trzeba pomóc kolegom. Uważam, że wiślacy trochę mnie zlekceważyli i zostali za to pokarani. Widziałem, że po moim uderzeniu piłka poszła w kozioł i trafiła w boczną siatkę. A co potem? Pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji i nie wiedziałem, jak się zachować, ale koledzy szybko mnie zaatakowali. Fajne uczucie! - opowiada bohater kolejki.
Bramkarz Termaliki zdradził, że odkąd w listopadzie 2015 roku doznał urazu kości twarzy, unikał gry głową: - To była moja pierwsza "główka", odkąd miałem żuchwę złamaną w dwóch miejscach. Cieszę się, że zrobiłem to z taką precyzją. Wcześniej zostawałem czasem po treningach i główkowałem z kolegami, ale po tamtej kontuzji w ogóle nie uderzałem piłki głową.
Sebastian Nowak doskonale wie, jak czuli się wiślacy, którym odebrał zwycięstwo w ostatniej akcji spotkania. W 33. kolejce sezonu 2012/2013 I ligi Termalica z nim w bramce w identycznych okolicznościach straciła zwycięstwo w meczu z Olimpią Grudziądz (1:1) i tym samym szansę na awans do ekstraklasy.
W roli kata Słoni wystąpił wówczas golkiper Olimpii, Michał Wróbel, który w 93. minucie spotkania zamienił głową na gola dośrodkowanie Mariusza Kryszaka z rzutu wolnego.
Co ciekawe, był to już drugi gol Wróbla w tamtym sezonie! Wcześniej trafił do siatki rywali w rozegranym 3 listopada 2012 roku meczu 15. kolejki z GKS-em Katowice (1:1). Wróbel pokonał Witold Sabela również głową po centrze z rzutu rożnego.
Luis Martinez
Chorzów, 30.05.2006 roku - towarzyski mecz Polska - Kolumbia rozgrywany w ramach przygotowań przed MŚ 2006 w Niemczech. Biało-Czerwoni przegrali 1:2, a Tomasz Kuszczak ten dzień zapamiętał na długo.
W 63. minucie bramkarz Kolumbii, Luis Martinez, wybił piłkę sprzed własnej bramki, futbolówka po długim locie odbiła się przed polem karnym Polski i przelobowała... Kuszczaka, który miał szansę na interwencję, ale zaniechał jej, myśląc, że piłka przeleci nad poprzeczką.
Co ciekawe, ta sytuacja nie przeszkodziła Kuszczakowi ani w wyjeździe na mundial, ani w transferze do Manchesteru United.
Tak jak Asmir Begović i Luis Martinez ośmieszyli Artura Boruca i Tomasza Kuszczaka, tak Kazimierz Sidorczuk do łez doprowadził Haralda Planera z FC Wacker Tirol.
W 2. kolejce sezonu 2003/2004 austriackiej Bundesligi polski bramkarz SV Kapfenberg wybił piłkę półwolejem z własnego pola karnego tak, że ta zrobiła kozioł na linii pola karnego rywali i wpadła do siatki ku rozpaczy zaskoczonego Planera.
Był to pierwszy i jedyny gol 14-krotnego reprezentanta Polski w karierze.
W 85. minucie meczu ostatniej kolejki sezonu 2010/2011 Śląsk Wrocław - Arka Gdynia (5:0) sędzia podyktował rzut karny, który początkowo miał wykonywać Piotr Ćwielong. Skrzydłowy WKS-u już nawet podszedł do piłki i szykował się do strzału, ale kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Oporowskiej zaczęli skandować "Marian, Marian", wywołując do uderzeniu bramkarza Śląska, Mariana Kelemena.
Amir Spahić sprintem przebiegł pół boiska, by zakomunikować Ćwielongowi, że Kelemen chce wykonać rzut karny i niedoszły egzekutor szybko odstąpił "11" Słowakowi, a ten chwilę później cieszył się ze strzelonego gola.
- Chciałem sam strzelić ten rzut karny, jeszcze kibice mi pomogli podjąć tą decyzję. Cieszę się z tego bardzo. Chciałem uderzyć tak, jak to zrobiłem czyli w środek bramki. Bramkarz poszedł w lewą stronę, a mi się udało zdobyć bramkę - mówił później zadowolony Kelemen.
To była ostatnia kolejka ekstraklasy sezonu 2010/2011. Kelemen ustalił wynik spotkania na 5:0 dla Śląska. Po fatalnym początku sezonu wrocławianie ostatecznie zostali wicemistrzami Polski, a Arka spadła do I ligi.
19 października 2002 roku na San Siro wydarzyło się coś, co kibice Interu Mediolan i Juventusu Turyn zapamiętają na zawsze. W 89. minucie spotkania Alessandro Del Piero pokonał Francesco Toldo uderzeniem z rzutu karnego, ale ten gol wcale nie zapewnił Starej Damie zwycięstwa, bowiem w 95. minucie gry Gianluigiegp Buffona do kapitulacji zmusił Toldo! Po centrze Emre Belozoglu z rzutu rożnego w polu bramkowym Juventusu powstało ogromne zamieszanie i tym, który wepchnął piłkę za linię bramkową, był właśnie golkiper Interu.
Swego czasu bohaterem Standardu Liege był Sinan Bolat. W meczu ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów 2009/2010 z AZ Alkmaar ten turecki golkiper przedłużył przygodę swojej drużyny z rozgrywkami UEFA.
Bolat w ostatnich sekundach spotkania pobiegł w pole karne rywala i po dośrodkowaniu z rzutu wolnego popisał się pięknym strzałem głową, po którym piłka wpadła do bramki Holendrów. Standard co prawda odpadł z rozgrywek Ligi Mistrzów, ale dzięki wywalczonemu w spotkaniu z AZ punktowi zapewnił sobie miękkie lądowanie w 1/16 finału Ligi Europy.
To dopiero niesamowita historia! W 1/8 finału Pucharu UEFA 2006/2007 Sevilla FC trafiła na Szachtar Donieck. Pierwsze spotkanie w Hiszpanii zakończyło się wynikiem 2:2, a w rewanżowym meczu jeszcze w 94. minucie Ukraińcy prowadzili 2:1.
W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry II połowy goście wykonywali rzut rożny i w pole karne Szachtara ruszył Andres Palop i po dośrodkowaniu spod chorągiewki pokonał bramkarza rywali celną "główką". Gol bramkarza Sevilli doprowadził do dogrywki, w której Sevilla zdobyła kolejną bramkę i awansowała do finału, w którym pokonała Espanyol Barcelona.
Specjaliści
Takie gole, jak te strzelone przez Piotra Misztala Sebastiana Nowaka, Artura Boruca, Jana Tomaszewskiego, Andresa Palopa, Francesco Toldo czy Kazimierza Sidorczuk zdarzają się raz na tysiące spotkań, ale nie brak bramkarzy, którzy ze strzelania goli uczynili swój znak rozpoznawczy.
Absolutnym numerem jeden wśród bramkostrzelnych golkiperów jest Rogerio Ceni. Brazylijczyk przez całą seniorską karierę, czyli w latach 1993-2015 był związany z Sao Paulo i strzelił dla tego klubu aż 131 goli! Ceni, który ma na koncie 17 występów w reprezentacji Brazylii, był etatowym wykonawcą rzutów karnych i wolnych.
Brazylijczyk jest jedynym bramkarzem w historii, który strzelił co najmniej niż 100 goli, a liście najskuteczniejszych golkiperów zdetronizował Jose Luisa Chilaverta. Ekstrawagancki Paragwajczyk podczas trwającej 22 lata (1982-2004) zawodowej kariery strzelił łącznie 62 gole z rzutów wolnych i karnych. W przeciwieństwie do Ceniego ma na koncie też trafienia (8) w drużynie narodowej.
Z Europejczyków warto wspomnieć Bułgara Dimitara Iwankowa, który dla Lewskiego Sofia, Kayserisporu, Bursasporu strzelił łącznie 42 gole oraz Hansa-Joerga Butta, który w Bundeslidze, Lidze Mistrzów i innych rozgrywkach zdobył w sumie 32 bramki.