Taka była jesień w II lidze: Burze, rozstania, powroty i niesamowita frekwencja

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Widzew Łódź jest coraz bliżej kolejnego awansu, a jego kibice szczelnie wypełniają stadion. Wysokie miejsce zajmuje także beniaminek z Torunia. Do klubu z Łęcznej wrócił natomiast Franciszek Smuda. Jesienią w II lidze działo się sporo.

1
/ 6

Niesamowita frekwencja w Łodzi

Widzew Łódź to beniaminek, który jednak śmiało walczy o awans do Fortuna I ligi. Czerwono-biało-czerwoni mimo słabszej postawy w ostatnich meczach są wiceliderem tabeli. Za Widzewem stoi też prawdziwa armia jego kibiców. To bowiem, co dzieje się na stadionie w Łodzi, musi budzić respekt i uznanie. Już same wyniki osiągane przez czterokrotnych mistrzów Polski mówią same na siebie: Widzew to jedyny klub w II lidze, który w tym sezonie nie przegrał jeszcze spotkania na własnym stadionie. Nie bez znaczenia jest tu wsparcie kibiców. To jest niesamowite. 16 872 widzów - to średnia frekwencja z 11 meczów domowych sezonu 2018/2019.

- Dla klubu jest to powód do dumy, ale też olbrzymia motywacja do dalszego działania. Wyniki frekwencji potwierdzają, że zainteresowanie Widzewem nie słabnie. Wręcz przeciwnie. Mimo wyprzedaży karnetów na wszystkie dostępne miejsca (16 311 sprzedanych abonamentów, co stanowi aktualny rekord Polski), regularnie na obiekcie pojawia się co najmniej kilkaset zupełnie nowych osób, które wcześniej nie były jeszcze na meczu Widzewa na nowym stadionie. Jest to możliwe, dzięki systemowi zwalniania miejsc przez posiadaczy karnetów nieobecnych na danym spotkaniu. Z systemu tego korzysta średnio 2-3 tysiące kibiców, dzięki czemu co mecz Widzew sprzedaje de facto ok. 20 tysięcy biletów, czyli znacznie więcej niż wynosi pojemność obiektu - mówi WP SportoweFakty Marcin Olczyk, rzecznik prasowy klubu.

- Bardzo żałujemy, że nie możemy jednocześnie pomieścić na stadionie więcej kibiców, a nie ma wątpliwości, że zapotrzebowanie jest w tym wypadku większe niż możliwości - dodaje.

Widzew Łódź na pewno dodał kolorytu II-ligowym rozgrywkom, a także wpłynął na zainteresowanie nimi. II liga to jednak nie tylko Widzew.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Błysk Milika na wagę trzech punktów. Piękny gol Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

2
/ 6

Powrót byłego selekcjonera

Franciszek Smuda żadnej pracy się nie boi. Był na mistrzostwach Europy, prowadził zespoły w Lotto Ekstraklasie i Widzew Łódź poza szczeblem centralnym. W karierze szkoleniowca kilka było powrotów. W tym sezonie wszedł po raz drugi do szatni Górnika Łęczna, którego wyniki w przeszłości co prawda poprawił, ale nie wywalczył z nim utrzymania w elicie. W tym sezonie drużyna z Lubelszczyzny nie spadnie, a czy awansuje, to aktualnie zmartwienie byłego selekcjonera reprezentacji Polski.

Sytuacja Górnika na zakończenie rundy jesiennej jest niezła. Traci dwa punkty do trzeciego miejsca premiowanego awansem. Może tę stratę odrobić w jednej kolejce. Smuda rozpoczął swoją drugą kadencję od szczęśliwego zwycięstwa z Gryfem Wejherowo 2:1. Goście atakowali, łęcznianie strzelili gole. Ta wygrana złożyła się na serię czterech meczów bez porażki Górnika pod wodzą Smudy. Wywalczył w nich osiem z możliwych 12 punktów. To dobry wynik, choć z żadnym przeciwnikiem z czołówki późną jesienią się nie spotkał. Dlatego z ogłaszaniem triumfalnego powrotu lepiej się wstrzymać. Ciąg dalszy nastąpi. Drużyna ma zgodnie ze słowami Smudy pracować "od rana do wieczora".

3
/ 6

Nic nie trwa wiecznie

Nawet kadencje Krzysztofa Kapuścińskiego i Adama Borosa. Najdłużej pracujący w jednym klubie na szczeblu centralnym trenerzy opuścili drugoligowców.

Kapuściński odszedł z Błękitnych Stargard przed rozpoczęciem sezonu. Jego kadencja trwała od sierpnia 2012 roku do czerwca 2018 roku. Pod jego wodzą drużyna z Pomorza Zachodniego próbowała awansować, jak i broniła się przed spadkiem. Była też w półfinale Pucharu Polski. Wrażeń nie brakowało, ale trudno się dziwić, sześć lat to sporo czasu. Kapuściński pracuje obecnie bez specjalnych sukcesów w trzecioligowej Polonii Środa Wielkopolska. Błękitni bez specjalnego powodzenia walczą o punkty w drugiej lidze. Dzięki zwycięstwu 3:2 w ostatnim meczu rundy jesiennej ze Zniczem Pruszków są nad strefą spadkową. Rewolucją kadrową w Stargardzie dowodzi Adam Topolski.

Na miejscach zagrożonych degradacją będzie zimować Olimpia Elbląg. Drużyna nie zwyciężała, miała problem ze zdobywaniem bramek i do teraz ma najgorsze statystyki w ofensywie w lidze. To powody rozstania z Adamem Borosem, który prowadził zespół od grudnia 2013 roku do września 2018 roku. Za odbudowę Olimpii zabrał się jego imiennik Adam Nocoń.

Po erze Kapuścińskiego w Stargardzie i Borosa w Elblągu najdłuższym stażem w drugoligowcu może pochwalić się Włodzimierz Gąsior, który pracuje w Siarce Tarnobrzeg od kwietnia 2015 roku.

4
/ 6

Leandro jak wino

Napastnik Radomiaka jest twarzą ligi. Piłkarzem, którego rozpoznają kibice wszystkich drużyn. Jego regularność w zdobywaniu bramek jest wyjątkowa. Co sezon Leandro jest w czołówce klasyfikacji strzelców, a w zakończonej rundzie jesiennej postanowił pokazać, że prawdziwe strzelanie goli zaczyna się po trzydziestce. Lider klasyfikacji snajperów zdobył ich 15.

Nie można ukryć, że Leandro zdobył większość bramek z rzutów karnych, ale trudno żeby nie wykonywał jedenastek, skoro od czasu dołączenia do Radomiaka w 2012 roku nie wykorzystał tylko jednej. W tym sezonie egzekwuje rzuty karne bezbłędnie, a rundę jesienną podsumował hat-trickiem w wygranym 4:2 meczu z Olimpią Grudziądz. Leandro strzelił najwięcej goli spośród piłkarzy występujących na szczeblu centralnym. Trafia do siatki średnio co 106 minut.

Piłkarza Radomiaka ma kto motywować. Wyścig po koronę króla strzelców jest ciekawy. Po 11 goli mają Filip Kozłowski i Adrian Paluchowski. Jest też w czołówce rankingu duet z Górnika Łęczna, którego rywale mogą zazdrościć. Patryk Szysz i Paweł Wojciechowski strzelili wspólnie 20 goli. Z tą parą snajperów mogą się równać w Polsce tylko Valerijs Sabala i Łukasz Sierpina z Podbeskidzia Bielsko-Biała, którzy wspólnie nastrzelali 16 bramek.

5
/ 6

Siła i moc u beniaminków

Wracamy jeszcze do Widzewa Łódź, bo to w końcu beniaminek II ligi. Beniaminek, który radzi sobie doskonale i walczy o awans. Owszem, miał słabszą końcówkę, ale w końcu jest wiceliderem tabeli i ma jedno spotkanie rozegrane mniej od prowadzącego Radomiaka Radom.

Kolejny z beniaminków, Elana Toruń, również radzi sobie bardzo dobrze. W tym przypadku mowa o trzecim zespole w tabeli. Zarówno Widzew, jak i Elana zajmują miejsca premiowane awansem do Fortuna I ligi. Beniaminkowie szturmem biorą więc II-ligowe rozgrywki.

Kolejna z nowych ekip na trzecim poziomie rozgrywek, Resovia, również spisuje się przyzwoicie. Drużyna ze stolicy Podkarpacia, z jednym meczem rozegranym mniej, zajmuje ósme miejsce w tabeli. W tej rundzie piłkarze z Rzeszowa mogą się także pochwalić świetną serią pięciu zwycięstw z rzędu.

Beniaminkiem jest także Skra Częstochowa, która również zajmuje bezpieczne miejsce w tabeli, bo dziewiąte i ma na swoim koncie zaledwie punkt mniej w tabeli od Resovii.

6
/ 6

Twardzi jak Stal

Niedługo przed rozpoczęciem sezonu miasto Stalowa Wola przejęło pakiet większościowy akcji Piłkarskiej Spółki Akcyjnej Stal. Nowym prezesem Stali PSA został 29-letni wówczas Mateusz Nowak.

Przygotowania do rozgrywek 2018/2019 w Stalowej Woli były bardzo burzliwe. Ostatecznie "Stalówkę" jako trener w pierwszych meczach dalej prowadził Krzysztof Łętocha, który został jednak zwolniony przed spotkaniem 10. kolejki, w którym zielono-czarni zmierzyli się z Ruchem Chorzów. Obowiązki pierwszego szkoleniowca przejął dotychczasowy asystent Wojciech Fabianowski. Sztab szkoleniowy uzupełnił Paweł Wtorek. "Stalówka" w II-ligowej tabeli zajmowała dwunaste miejsce (10 punktów po 9. kolejkach). Jak drużyna zakończyła tegoroczne zmagania? Na szóstym miejscu, z zaledwie pięcioma punktami straty do trzeciego miejsca w tabeli.

Piłkarze Stali nie tylko musieli poradzić sobie ze zmianami w klubie tuż przed rozpoczęciem rozgrywek, ze zmianą szkoleniowca w tracie sezonu, ale też z tym, że Stal swoje domowe spotkania rozgrywa w oddalonej o około 70 kilometrów Boguchwale. Jest to spowodowane pracami, jakie trwają na obiekcie w Stalowej Woli.

- Ta runda była nieco dziwna. Jakby nie patrzeć, to z górą tabeli chyba w większości wygrywaliśmy, a z dołem na obecną chwilę to chyba wszystko przegraliśmy. Chyba każdy by brał w ciemno 31 punktów po tych wszystkich zawirowaniach, jakie były w klubie. Szacunek dla chłopaków, że w tych ciężkich chwilach, jakie były, bo takie były, zjednoczyliśmy się i mimo wszystko zrobiliśmy kawał dobrej roboty - mówił dla oficjalnej strony klubowej stal1938.pl po ostatnim tegorocznym spotkaniu Bartosz Sobotka, kapitan zespołu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (5)
avatar
Tom1975
20.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem z Częstochowy więc bardzo ale to bardzo cieszę się z postawy Skry.  
avatar
żużelman
8.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dla mnie to są dwie najlepsze niespodzianki.Tzw.beniaminki są u szczytu tabeli. Jako stary kibic,chociaż preferuję sporty motorowe,zawsze mam sentyment dla piłkarzy Elany i cieszę się,że to si Czytaj całość
avatar
Jan Gajewski
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Tak nie może być żeby na II ligowy klub przychodziło po 16 tys , kibiców grał w tej klasie rozgrywkowej powinien otrzymać odgórnie awans, bo po co drużyna lidowa na którą przychodzi średnio Czytaj całość
avatar
Palma
6.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Niesamowita i jakze piekna jest milosc kibicow Widzewa do swojego klubu . Podziwiam i gratuluje . Nie jestem kibicem Widzewa .