Doliczone pięć minut.

Ostatnia nadzieja gospodarzy w meczu i chyba w eliminacjach.

Pozostał kwadrans podstawowego czasu. W pierwszym meczu tych reprezentacji właśnie w nim nastąpiło rozstrzygnięcie. Zobaczymy, co tym razem zaproponują piłkarze. Energii powinno wystarczyć, ponieważ jak dotąd nie wykorzystali jej dużo.

Węgrzy niebezpiecznie zaatakowali. Tak blisko prowadzenia jeszcze nie byli. Attila Szalai mógł dorzucić mocny akcent w ofensywie do wcześniejszych skutecznych interwencji w obronie. Zabrakło defensorowi tylko odrobiny dokładności, żeby zawstydzić zawodników odpowiedzialnych za atakowanie.

Albania dokonała małego przełomu, ponieważ oddała pierwsze uderzenie celne w meczu. Czekamy na odpowiedź reprezentacji Węgier i chociaż na nic interesującego się nie zanosi, to przecież futbol zaskakiwał każdego setki razy.

W ostatnich minutach ciekawa akcja reprezentacji Albanii. Myrto Uzuni tym razem uniknął spalonego w momencie podania Sokola Cikalleshiego. W polu karnym poradził sobie jeszcze z defensorem i oddał uderzenie. Piłka została wybita na korner przez gospodarzy.

Godzina meczu za zawodnikami i oby przyspieszenie obu drużyn po powrocie z szatni nie okazało się piłkarskim oszustwem. W ostatnich minutach ponownie kopanina w centrum boiska bez interesujących kombinacji w wykonaniu zawodników ofensywnych.

Podłączył się do ataku Elseid Hysaj. Piłkarz Lazio starał się pokonać strzałem Petera Gulacsiego, a ten dla bezpieczeństwa i chyba na rozgrzewkę rzucił się w kierunku szybującej poza lustro bramki piłki.

Albania chce odpowiedzieć interesującym atakiem na niedawne uderzenie Daniela Salloia. Piłka trafiła w pole karne od Nedima Bejramiego do Sokola Cikalleshiego, a ten trafił swoim strzałem w zawsze znakomicie ustawionego Attilę Szalaia.

Sokol Cikalleshi nie porozumiał się na desancie z wprowadzonym z ławki rezerwowych Nedimem Bejramim. Ostatecznie piłka trafiła do odpowiednio ustawionego Petera Gulacsiego.

Akurat początek drugiej połowy zapowiada większe emocje. Loic Nego rozpędził się na prawej stronie boiska. Akcja Węgier była kontynuowana z wykorzystaniem Endrego Botki oraz Daniela Salloia. Ostatecznie zabrakło tylko odrobiny dokładności do otwarcia wyniku.

Rozpoczęła się druga połowa w Budapeszcie i prawdopodobnie nie będzie gorsza niż pierwsza. Przynajmniej wydaje się to niemożliwe. Bramkarze solidnie wynudzili się na swoich posterunkach i być może po przerwie pokażą swoje umiejętności.

ZOBACZ WIDEO: Łukasz Fabiański żegna się z reprezentacją Polski. Prezes PZPN wskazał ulubioną interwencję bramkarza

Doliczone trzy minuty.

Uwaga, małe ożywienie. Co prawda i tak nie byłoby gola z powodu spalonego Myrto Uzuniego, ale chociaż przez moment zapachniało prowadzeniem Albanii. Peter Gulacsi, niezależnie od sygnalizacji sędziego asystenta, poradził sobie z atakującym przyjezdnych.

ZOBACZ WIDEO: PZPN zareagował na informacje o chorobie Jana Furtoka. "Możemy pomóc na każdej płaszczyźnie"

Adrian Ismajli znudził się staniem w obronie i podłączył się do ataku reprezentacji Albanii. Jego próba pokonania Petera Gulacsiego została umiejętnie zablokowana przez Attilę Szalaia. Wyróżnia się akurat ten obrońca kluczowymi interwencjami.

Pozostało pięć minut podstawowego czasu w pierwszej połowie. Jest jeszcze możliwość wypracowania sobie kapitału przed rozmową ze szkoleniowcami w szatniach. To w zasadzie ostatnia szansa na uniknięcie ich gniewu, ponieważ gra obu reprezentacji woła o pomstę do nieba.

Brakuje ryzyka i elementu niekonwencjonalnego w atakach gospodarzy. Ich nieznaczna przewaga pod względem posiadania piłki nie przekłada się na sytuacje podbramkowe. Nie ma trudnych egzaminów dla Etrita Berishy.

Myrto Uzuni dynamicznie ruszył w kierunku wyprowadzającego piłkę Willy'ego Orbana. Ten spanikował nie po raz pierwszy tego wieczoru i wykonał zagranie na uwolnienie. W taki sposób reprezentacja Węgier może zbudować akcję bramkową tylko przez przypadek.

Na trybunach mógłby ktoś usnąć, gdyby tylko była tam publiczność. Na szczęście nie trzeba będzie zwracać za bilety rozczarowanym poziomem. Tak serio jednak, panowie, do roboty, jest jeszcze kilkanaście minut na zdobycie prowadzenia w pierwszej połowie.

Wygląda na to, że będzie zmiana.

Jak dotąd jedno uderzenie celne reprezentacji Węgier, z którym poradził sobie Etrit Berisha. Nie ma specjalnie powodu do ekscytowania się tym widowiskiem. Przed momentem była zresztą przerwa spowodowana niebezpiecznie wyglądającym zderzeniem w powietrzu z udziałem Berata Djimsitiego.

Dwóch zawodników na spalonym w krótkim okresie. Najpierw dał się złapać w albańską pułapkę Loic Nego, a niewiele później Sokol Cikalleshi znalazł się w nieodpowiednim miejscu w złym czasie.

Attila Szalai umiejętnie wypatrzył i uruchomił na skrzydle Loica Nego. Ten miał miejsce na wykonanie dośrodkowania w kierunku centralnie ustawionego Daniela Salloia. Na oddanie strzału nie pozwolił obrońca. Interweniował w odpowiednim momencie Ardian Ismajli.

Loic Nego lepszy w pojedynku powietrznym. Zainicjowana przez skrzydłowego akcja nie zakończyła się niczym interesującym i tylko sprowokowała reprezentantów Albanii do przeprowadzenia kontrataku.

Na zakończenie kwadransa otwierającego spotkanie bezpośrednie zagranie na połowę Albanii, z pominięciem drugiej linii, ale wysuniętemu Danielowi Salloiowi nie udało się zdobyć przestrzeni między skoncentrowanymi przeciwnikami.

Klaus Gjasula zasłynął w Polsce przede wszystkim walką o pobicie rekordu żółtych kartek w sezonie Bundesligi, który dzierżył Tomasz Hajto. Przed momentem dał o sobie znać crossowym podaniem. Całkiem niezłym, ale poradził sobie z nim Attila Szalai.

Attila Szalai ustawił się w odpowiednim miejscu własnego pola karnego i zablokował strzał Keidiego Bare. Pierwsza tak odważna próba Albanii i chyba daje ona do zrozumienia swojemu przeciwnikowi, że nie zamierza bronić przewagi w tabeli, a jeszcze ją powiększyć.

Przez moment zrobiło się gorąco gospodarzom z powodu niepewnego zagrania doświadczonego Willy'ego Orbana. Na szczęście dla nich mógł on liczyć na pomoc kompana i reprezentantom Albanii nie udało się zagrozić Peterowi Gulacsiemu.

Dominik Szoboszlai zabrał się za wykonanie rzutu wolnego wywalczonego na połowie przeciwnika. Po kopnięciu piłki przez pomocnika, znanego głównie z niemieckich boisk, gwizdek sędziego z powodu faulu atakującego Węgra.

Początkowe ataki obu jedenastek i próba stworzenia przewagi czy to na skrzydłach, czy to w centrum boiska. Reprezentacja Węgier nie może liczyć w sobotni wieczór na żywiołowe wsparcie publiczności, a to konsekwencja zachowania kibiców w czasie meczu przeciwko Anglikom.

Zestawienie zaproponowane przez selekcjonera Albanii.

Jedenastka reprezentacji Węgier.

ZOBACZ WIDEO: Polski Związek Piłki Nożnej z nowymi pomysłami? "Przedstawimy je panu premierowi"

Sędzia: Carlos Del Cerro Grande (Hiszpania)

Tak przygotowywali się do ważnego meczu goście.

Albania odniosła zwycięstwo 1:0 w pierwszym meczu z Węgrami. Zdobycie kompletu punktów zawdzięczała uderzeniu z końcówki spotkania Armando Broji. W ten sposób znalazła się w tabeli przed Madziarami i zamierza pozostać w tym miejscu również po rewanżu, do którego dojdzie w sobotę w Budapeszcie.

Trening reprezentantów Albanii poprzedzający mecz.

Albania zakończyła poprzednie zgrupowanie zwycięstwem 5:0 w meczu z San Marino. Potrzebowała nieco ponad dwóch kwadransów na strzelenie pierwszego gola przeciwnikowi z Półwyspu Apenińskiemu. Po przerwie o oddawanie uderzeń do bramki było już zdecydowanie łatwiej.

Marco Rossi oczekuje od swoich podopiecznych większej agresji i dynamiki, a ponadto lepszej organizacji w obronie. Selekcjoner chce zobaczyć również ryzyko w ofensywie zespołu.

Węgry wygrały tylko jedno z ostatnich siedmiu spotkań. Na dodatek było to nieprzekonujące zwycięstwo 2:1 z dostarczycielem punktów Andorą. Pozytywny akcent na zakończenie wrześniowego zgrupowania zawdzięczają uderzeniom Adama Szalaia oraz Endrego Botki.

Peter Gulacsi na konferencji przed meczem z Albanią. - Postaramy się naprawić błędy z pierwszego spotkania - zapowiada bramkarz.

W ważnym meczu w "polskiej grupie" eliminacji MŚ 2022 zmierzą się reprezentacje Węgier i Albanii. W tabeli gospodarze są na czwartym miejscu ze stratą jednego punktu do Polski, a także dwóch do najbliższego przeciwnika.