Doliczone trzy minuty do podstawowego czasu.

Lechia Zielona Góra przesunęła się na czas w obronie, a i po stronie podopiecznych Kosty Runjaicia nie widać maksymalnej determinacji do przeprowadzania kolejnych ataków.

Po festiwalu zmian personalnych ostatnie ataki w meczu. Igor Kurowski poradził sobie z ostatnim przyspieszeniem Legii Warszawa i nie pozwolił na oddanie strzału po dośrodkowaniu.

Carlitos dorzucił gola na 3:0!

Poprzeczka w bramce Legii Warszawa! Techniczne uderzenie Mateusza Surożyńskiego okazało się minimalnie niedokładne. Błąd przyjezdnych i bramka honorowa wisiała w powietrzu.

Paweł Wszołek starał się uruchomić podaniem Tomasa Pekharta. W ostatnim momencie rozsypała się akcja gościom, ale przynajmniej spędzili oni kolejną minutę na połowie zielonogórzan.

Przerwa w grze jest spowodowana urazem Yuriego Ribeiro.

Na początku przedostatniego kwadransa stołeczna drużyna miała szansę na trzeciego gola, ale mocne uderzenie Bartosza Kapustki zostało wypiąstkowane przez Wojciecha Fabisiaka.

Wojciech Fabisiak ustawił się wysoko poza własnym polem karnym i nie pozwolił atakującemu Legii Warszawa na opanowanie piłki po podaniu z głębi pola. Po chwili jednak stołeczna drużyna ponowiła atak.

Podanie w centrum pola karnego na zakończenie kwadransa po przerwie. Piłka znalazła się pod nogami Carlitosa, którego płaskie uderzenie zostało powstrzymane bez problemu przez Wojciecha Fabisiaka.

Zapachniało zagrożeniem dla bramki Legii Warszawa. Przebitka po dalekim wrzucie z autu i Igor Kurowski próbował strącić piłkę w narożnik bramki Dominika Hładuna. Zabrakło w tym strzale zarówno nieco energii, jak i dokładności.

Bartosz Kapustka podwyższył prowadzenie na 2:0.

Spokojne rozegranie Legii Warszawa, a gospodarze mieli problem z odzyskaniem piłki. Stracił cierpliwość Filip Mladenović i starał się uruchomić bezpośrednim podaniem przez jedną linię Tomasa Pekharta.

Akcja Legii Warszawa została przerwana na obrzeżach pola karnego gospodarzy. Inna sprawa, że gracze ze stolicy zebrali się szybko w obronie i popełnili faul na starającym się rozpędzić przeciwniku.

Gospodarze w żółtych strojach z czarnymi elementami, a Legia Warszawa w ciemnozielonych koszulkach oraz spodenkach z białymi wstawkami. Po przerwie zaatakowali gracze Lechii Zielona Góra, ale przeciągnięte dośrodkowanie nie nadawało się do oddania uderzenia.

Po pierwszej połowie zdecydowanie bliżej awansu jest Legia Warszawa. Podopieczni Kosty Runjaicia prowadzą 2:0 dzięki strzałom Tomasa Pekharta oraz Bartosza Kapustki. Trzecioligowiec potrzebuje kolejnego piłkarskiego cudu do wyeliminowania wicelidera PKO Ekstraklasy.

Doliczona minuta.

Pora na ostatnie ataki w pierwszej połowie spotkania. W ostatnich minutach zdecydowanie brakuje tych interesujących ataków. Niby sytuacja jest kontrolowana przez Legię Warszawa, ale jednocześnie nie ma pomysłu na wbicie gospodarzom drugiego gola.

Szansa na sprawienie problemu Dominikowi Hładunowi z rzutu wolnego. Ostatecznie spore zamieszanie, ale bez efektu. Dośrodkowanie Jakuba Malca zostało odprowadzone przez podopiecznych Kosty Runjaicia w bezpieczne miejsce.

Legia Warszawa na połowie przeciwnika, a piłka w dłoniach Pawła Wszołka. Po wrzucie skrzydłowego z autu poradzili sobie gospodarze i tym razem nie pozwolili na uderzenie Tomasowi Pekhartowi.

Dwa kwadranse meczu za drużynami. Prowadzenie Legii Warszawa zasłużone, ale jeszcze nie może mówić o pełnym bezpieczeństwie.

Na razie jedynego gola strzelił Tomas Pekhart.

Przez moment sędziowie zastanawiali się nad przyznaniem rzutu karnego Legionistom. Piłka zatańczyła blisko ręki trzecioligowca po strzale Roberta Picha z rzutu wolnego. Ostatecznie gra wznowiona przez Wojciecha Fabisiaka.

Dwa uderzenia Roberta Picha z rzutu wolnego, ale pierwsze prosto w mur, a drugie jeszcze bardziej nieudane.

Zagrożenie ze strony Lechii stwarzał Przemysław Mycan. Na początku meczu sprowokował do faulu na żółtą kartkę Maika Nawrockiego i wywalczył rzut wolny blisko linii pola karnego. W 24. minucie wpadł rozpędzony w szesnastkę Legii Warszawa i oddał uderzenie obok spojenia słupka z poprzeczką.

Filip Mladenović ma największe problemy z utrzymaniem równowagi spośród przyjezdnych. Pomyłka gracza Legii Warszawa bez poważnych konsekwencji i wznowienie od bramki zostało przyznane Dominikowi Hładunowi.

Akcja Roberta Picha z Filipem Mladenoviciem, a piłka trafiła na zakończenie ataku do Tomasa Pekharta. Kolejne uderzenie zawodnika powoływanego do reprezentacji Czech, ale po pierwsze pudło, a po drugie spalony. Pozostaje skromne prowadzenie wicelidera PKO Ekstraklasy.

Akcja zespołu z Warszawy została zahamowana w bezpiecznej odległości od bramki strzeżonej przez Wojciecha Fabisiaka.

Korner po blokowanym dośrodkowaniu. Za jego wykonanie zabrał się Filip Mladenović, który poślizgnął się w momencie kopania piłki. Kuriozalna wywrotka, ale trzeba usprawiedliwić reprezentanta Serbii złym stanem boiska.

Gospodarze nie ruszyli do huraganowego natarcia po stracie gola i piłka pozostała w posiadaniu Legii Warszawa. Druga strona medalu jest taka, że również podopieczni Kosty Runjaicia jeszcze nie stworzyli sobie okazji do wbicia drugiej bramki.

Legia Warszawa rozpoczęła w ataku pozycyjnym i wcześnie dała do zrozumienia gospodarzom, że zamierza dyktować warunki na boisku. Podanie prostopadłe w 4. minucie trafiło do Tomasa Pekharta, a ten miał sporo miejsca w polu karnym trzecioligowca. Płaskie uderzenie Czecha było niecelne i było tylko ostrzeżeniem dla Wojciecha Fabisiaka.

Z opóźnieniem rozpoczęła się rywalizacja na terenie Lechii Zielona Góra. Najważniejsze, że piłka jest już w ruchu po pierwszym gwizdku Damiana Kosa.

Sędzia: Damian Kos (Gdańsk)

Rozpoczyna się rywalizacja w ćwierćfinałach Fortuna Pucharu Polski. Na początek zmierzą się Lechia Zielona Góra z Legią Warszawa. Trzecioligowiec poradził sobie jesienią z dwoma klubami z PKO Ekstraklasy. Podopieczni Kosty Runjaicia nie zamierzają dopuścić do kolejnej niespodzianki w województwie lubuskim.