Fiorentina, jak przez prawie całe spotkanie, bez wyrazu.

Doliczone pięć minut.

Koszmarne wejście na boisko M'Bali Nzoli. Inna sprawa, że Olympiakos zbierał się do zatrzymania kontrataku znacznie żwawiej niż nadciągnęły jakieś posiłki dla rezerwowego napastnika Vincenzo Italiano.

Pojawia się wrzawa na trybunach, ale głównie po faulach.

W 110. minucie wykazał się Konstantinos Tzolakis, który nie przepuścił uderzenia Jonathana Ikone.

Fiorentina wrzutem z autu, ale Dodo nie wpadł na bardziej kreatywne rozwiążanie niż oddanie piłki środkowemu obrońcy. Później M'Bala Nzola próbował wtargnąć dryblingiem w pole karne Olympiakosu, jednak chyba wszystkie rajdy tego zawodnika były dziś nieudane.

Viola bez ciekawego ataku w dogrywce.

Andre Horta od rzutu wolnego w bocznym sektorze boiska. Niezła wrzutka, jednak Fiorentina poradziła sobie z poskromieniem strzału.

Duże zdenerwowanie na trybunach. Napięcie rośnie, ponieważ jedna akcja może zdecydować o losie trofeum.

Drużyna z Grecji oddała uderzenie zza pola karnego. Stevan Jovetić przedarł się przed ciasno ustawionych, dwóch obrońców Fiorentiny, jednak nie zaskoczył Pietro Terracciano. Naprawdę klasowa interwencja Włocha.

Radziliśmy nie doliczać, ale Portugalczyk nie posłuchał i jeszcze było dodatkowe siedem minut kopaniny. 52 minuty grania w drugiej połowie z jednym strzałem celnym, do tego takim mocno przypadkowym. Do rozstrzygnięcia finału potrzebna jest dogrywka, a być może również konkurs rzutów karnych.

Żeby nie było, że narzekamy tylko dla zasady, to Olympiakos ma 0.13 xG. Fiorentina nastukała przez 90 minut 0.67 xG.

Doliczył. Siedem!

Portugalczyku, nie doliczaj.

Rodinei dośrodkował z prawego skrzydła. Piłka ominęła wszystkich zawodników w pobliżu bramki Pietro Terracciano.

Stały fragment gry zmienników. Andre Horta i Vicente Iborra zagrali niebezpiecznie dla Violi. Ostatecznie strzał głową okazał się nieznacznie niecelny, więc kibice z Florencji odetchnęli z ulgą.

Powinien istnieć specjalny komitet, który w przypadku tak kunktatorskiego grania, ma prawo do odwołania dogrywki. Mógłby to tłumaczyć popularyzacją piłki.

Pozostał kwadrans. Chociaż tak po prawdzie, nic nie wskazuje, że będzie to ostatni kwadrans finału.

Przewinienie w centrum boiska. Portugalczyk raczej oszczędnie z rozdawaniem kartek.

2:2 w strzałach celnych nie drgnęło od przerwy do 69. minuty, w której Christian Kouame sprawdził czujność bramkarza Olympiakosu nieczystym, ale nieprzyjemnym uderzeniem.

Kojarzycie tego mema z patyczkiem i postacią mówiącą: zrób coś, cokolwiek? Przydałoby się tak zrobić w drugiej połowie. Nieco na przebudzenie w 65. minucie Nikola Milenković główkował niedokładnie po dośrodkowaniu Arthura Melo z rzutu rożnego.

Godzina meczu za drużynami.

Pokazał się Santiago Hezze, ale nie było to imponujące zagranie - chyba - byłego kandydata do reprezentacji Polski.

Podanie prostopadłe do Andrei Belottiego, ale nie udało mu się oddać dobrego strzału. Może to właśnie była gwiazda Torino FC zejdzie z boiska, skoro przygotowuje się do grania M'Bala Nzola.

Nie dość, że część neutralnych kibiców uznało skład finału za nieatrakcyjny, to jeszcze zrobiła się taka gra. Fiorentina jakby postanowiła dłużej utrzymać się w posiadaniu piłki, ale nic z tego nie wynika.

Ponownie pauza spowodowana urazem. Po przerwie więcej leżenia niż grania. Oby tak nie pozostało.

Natychmiast wbiegli na boisko medycy obu klubów z powodu groźnie wyglądającego zderzenia się zawodników w powietrzu.

I piłkarze powracają z szatni na boisko.

Czekamy na drugą połowę finału.

Pierwsza połowa meczu na zero.

Fiorentina nie zdominowała przeciwnika.

Remis po pierwszej połowie jest sprawiedliwym wynikiem, chociaż niestety dla widowiska, jest to remis bezbramkowy. Oba zespoły nie pokonały golkipera przeciwnika ani jednym z dwóch strzałów celnych.

Doliczona minuta.

Gra wznowiona po krótkiej przerwie spowodowanej urazem Pietro Terracciano.

Ayoub El Kaabi wygląda na razie na mocno stremowanego finałem. Raz zgubił piłkę po podaniu prostopadłym, a przed momentem zachował się nieuważnie i boleśnie staranował interweniującego na przedpolu Pietro Terracciano.

Rozegranie Fiorentiny z wykorzystaniem Nicolasa Gonzaleza. Ostatecznie gospodarze poradzili sobie z poskromieniem kreatywnego przeciwnika.

Coraz mniejsza szansa na rozpoczęcie strzelania w pierwszej połowie spotkania.

Fiorentina nie przejmuje inicjatywy w rozumieniu rozgrywania piłki. Pozwala wykazać się zawodnikom z Grecji.

Konfrontacja jest wyrównana i raczej ofensywna. W 22. minucie Andrea Belotti nie zaskoczył bramkarza Olympiakosu w sytuacji sam na sam. Olympiakos odpowiedział dwoma uderzeniami Chiquinho, z których pierwsze zostało zablokowane, a drugie poskromione dopiero przez Pietro Terracciano. Tym samym po dwóch kwadransach jest bezbramkowo.

Dwie kolejne ciekawe akcje po przeciwnych stronach stadionu. Andrea Belotti nie oszukał miękkim strzałem bramkarza Olympiakosu. Z kolei próba pokonania Pietro Terracciano została zablokowana i formalni gospodarze musieli zadowolić się rzutem rożnym.

Pierwsza połowa finału za półmetkiem.

Na kolejną groźną akcję Violi trzeba było poczekać do 21. minuty. Tym razem co prawda wszystko wydarzyło się zgodnie z przepisami, jednak Giacomo Bonaventura nie zaskoczył strzałem bramkarza.

Nieudane wykonanie rzutu wolnego i futbolówka została odprowadzona poza boisko przez Pietro Terracciano.

Reakcja sędziego na kolejne przewinienie w centrum boiska. Odrobina spokoju na stadionie, w ostatnich minutach bez stuprocentowych sytuacji podbramkowych.

Bezbramkowy kwadrans finału.

Christian Kouame szarżował blisko linii pola karnego przeciwnika. Jego płaskie uderzenie zostało zablokowane, przez co drużyna z Florencji musiała zadowolić się wypracowaniem tylko rzutu rożnego.

Olympiakos w wymianie podań na połowie przeciwnika. Z kolei Fiorentina schowała się pełną jedenastką w pobliżu własnego pola karnego.

Przy okazji, mecz prowadzi Artur Dias Soares z Portugalii.

W 9. minucie podniosła się wrzawa po płaskim dośrodkowaniu i strąceniu piłki do bramki przez Nikolę Milenkovicia. Serb nie mógł cieszyć się ze zdobycia prowadzenia z powodu minimalnego spalonego.

Szybka wymiana podań na prawej stronie boiska i po niej dośrodkowanie. W odpowiednim miejscu własnego pola karnego ustawił się Nikola Milenković i nie pozwolił żadnemu zawodnikowi Olympiakosu na zakończenie ataku strzałem.

Po jednej sytuacji podbramkowej po obu stronach stadionu.

Olympiakos wcześnie pokazał przeciwnikom, że jest rozpędzony i przystąpił do finału bez kompleksów. Drużyna z Grecji sprawdziła czujność bramkarza niebezpiecznym strzałem z kilkunastu metrów. Pietro Terracciano wyciągnął jedną dłoń i z trudem sparował piłkę na korner. W odpowiedzi było niedokładne uderzenie Andrei Belottiego.

Formalni gospodarze z Pireusu w czerwonych strojach z białymi elementami. Z kolei Fiorentina na biało z fioletowymi elementami na koszulkach oraz spodenkach.

Pora na drugi w sezonie finał europejskiego pucharu. Do ostatniego meczu trzeciej edycji Ligi Konferencji Europy dojdzie w środę w Grecji. Awansowali do niego piłkarze Olympiakosu Pireus oraz ACF Fiorentiny.