nie trenuje reprezentacji, to pewnie z chęcią przyjmie ofertę pezetpeenu. Po jaka cholerę eksperymentować z jakimś Stokowcem, czy Probierzem? Co oni osiągnęli w światowej piłce nożnej? Nic. Nul. Zero. Baaa.... Nawet w europejskiej nic nie zdziałali. No więc? Czyżby Janowi z Łodzi chodziło wyłącznie o zepsucie humoru Jerzemu Brzęczkowi? Wszystko na to wskazuje... Podejrzewam, że Jan coś wyniuchał po spotkaniu Bońka z Morawieckim. Może Boniek zostanie wicepremierem, a on zajmie się pezetpeenem (z tylnego fotela oczywiście)? Przecież jest znany w piłkarskim półświatku, nie gorzej niż Koźmiński czy jakiś tam Sawicki. A doradzić potrafi. I to jak. Patrząc na to z boku, można spokojnie wysnuć następujący scenariusz... Cierpliwość ma swoje granice. Jerzy Brzęczek zgodnie ze wskazaniami Jana z Łodzi, zostaje przez Bońka zwolniony z funkcji trenera reprezentacji 30 lipca. Zamiast rozpaczać, Jerzy Brzęczek funduje sobie zasłużone wakacje z dala od cywilizacji. 1 września obejmuje stanowisko selekcjonera Wisły Kraków. Po roku, Tomaszeski będzie brzęczał, że przecież to on stał murem za Brzęczkiem, kiedy ten obejmował reprezentację. Opinia Jana z Łodzi nie robi na Brzęczku żadnego wrażenia. Wisła awansuje do europejskich pucharów i bez kompleksów, za to z czterema dziewiątkami, z pięcioma trójkami i sześcioma siódemkami przechodzi eliminacje i melduje się w gronie ćwierćfinalistów.