- Sytuacja była taka, że po każdej nagrodzie piłkarze mogli mieć 15-minutową konferencję prasową. Od danego zawodnika zależało, czy on chce z tej możliwości skorzystać. Robert zrezygnował i słusznie. Nie mógł przecież zdradzać ostatecznego werdyktu, bo cały czas trwała gala. Piętnastominutowa rozmowa o marnej nagrodzie nie była interesująca - mówi Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty, który był w Paryżu na gali Złotej Piłki.