Bij mistrza. Teraz albo... nigdy Orlenu Wisły?

PAP / Piotr Polak / Zawodnicy Łomży Vive Kielce Branko Vujovic (P) i Miguel Sanchez (L) oraz Niko Mindeghia (C) z Orlen Wisły Płock
PAP / Piotr Polak / Zawodnicy Łomży Vive Kielce Branko Vujovic (P) i Miguel Sanchez (L) oraz Niko Mindeghia (C) z Orlen Wisły Płock

Pełne trybuny, zawodnicy europejskiej klasy i wielka motywacja, by złamać dominację Łomży Vive Kielce. Orlen Wisła Płock od dawna nie deptała tak mocno po piętach Łomży Vive.

Liczby są bezlitosne dla Nafciarzy. Na tytuł czekają od 2011 roku, przez ostatnią dekadę odnosili pojedyncze zwycięstwa (dokładniej cztery) i ani razu nie spowodowali, że kielczanie znaleźli się pod presją czy stracili któryś z krajowych tytułów. Nie dziwią zatem emocje, jakie budzi najbliższe starcie z mistrzami Polski. Szansa jest bowiem największa od lat. "Wystarczy" wygrać dwiema bramkami, by cieszyć się z upragnionego tytułu.

- Zastanawiam się, czy jeszcze kiedyś będą mieli tak dużą szansę. Po pierwsze to efekt tego, że Wisła utrzymała swój skład i nie było w niej wielu zmian od pewnego czasu. Widać przy tym rękę trenera Sabate. Wisłę przyjemnie się ogląda, to ułożona piłka ręczna. Aż korci, żeby doszło do zmiany warty, ale z drugiej stronie mówimy przecież o meczu z Łomżą Vive, czołowym zespole Europy, który właśnie świetnie zaprezentował się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów - komentuje dla nas trener MMTS-u Kwidzyn Zbigniew Markuszewski.

Orlen Wisła Płock stopniowo zbliżała się do odwiecznych rywali, o czym świadczą też wyniki spotkań za kadencji Sabate (trzy remisy i wygrana). Mecz w rundzie jesiennej zakończył się minimalną porażką 26:27.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk-Tekieli wyglądała zjawiskowo. A to był zwykły spacer

- Rzeczywiście, tak blisko chyba jeszcze nie byli. Dobrze by się stało, gdyby coś ruszyło się w Superlidze. Wisłą ma naprawdę dużą szansę. Po raz pierwszy od dawna  zagra w meczu ligowym przy pełnej publiczności, jest w dobrej formie. Z drugiej strony pamiętajmy o meczach w Lidze Mistrzów z Montpellier, które zostało rozbite przez Łomżę Vive. Już sobie ostrzę zęby na tę rywalizację - dorzuca szkoleniowiec Piotrkowianin Bartosz Jurecki.

- Nie powiem nic odkrywczego - spodziewam się meczu na styku i piłki ręcznej na najwyższym poziomie. Po stronie Wisły atut własnej hali, ale niedawno Łomża Vive pokazała w Lidze Mistrzów, że nie robi jej to różnicy. Zresztą kielczanie jak mało kto potrafić zebrać szyki na najważniejsze spotkania. Nie ma sensu dyskutować o lepszej formie na danej pozycji, w takich meczach liczy się postawa całej siódemki. Nawet jeśli mówi się o możliwych nieobecnościach, to takie spotkanie, w którym będą chcieli zagrać wszyscy chodzący na własnych nogach - podkreśla trener Azotów Robert Lis.

Pierwszy gwizdek 24 maja o godz. 19.15 w płockiej Orlen Arenie.

ZOBACZ:
Górnik zaskoczył transferem
Azoty domykają skład

Źródło artykułu: