Polacy znów zagrają o stawkę. Cel jest jasny

PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu od lewej: Harald Reinkind i Michał Olejniczak
PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu od lewej: Harald Reinkind i Michał Olejniczak

Polscy szczypiorniści rozpoczynają grę o mistrzostwa Europy 2024. W swojej grupie są faworytami do awansu, ale inauguracja z Włochami nie będzie jedynie formalnością.

Od kilku miesięcy główną uwagę skupiają styczniowe MŚ 2023 w Polsce i Szwecji, ale po drodze Europejczycy będą rywalizować o bilety na kontynentalny czempionat. Dla Polaków to przy okazji jedna z prób przed styczniowym turniejem, od czasu mistrzostw Europy 2022 rozegrali tylko trzy wiosenne spotkania towarzyskie. W tym czasie większość europejskich reprezentacji mierzyła się w eliminacjach MŚ 2023.

Po raz pierwszy od dawna trener Patryk Rombel może wybierać skład właściwie bez ograniczeń, brakuje tylko kontuzjowanego Tomasza Gębali. Powoli krystalizuje się też kadra na MŚ 2023, a selekcjonera cieszy, że na trzy miesiące przed startem zmagań niektórzy z powołanych zrobili kolejny krok w karierze. Szymon Działakiewicz odnalazł się w Szwecji i regularnie przebywa na placu, co nie zdarzało się tak często w VfL Gummersbach. Arkadiusz Ossowski nieźle wygląda w niemieckim Coburgu, dobre opinie zbierają bramkarze Adam Morawski (w Melsungen) i Jakub Skrzyniarz (w Bidasoi Irun). Sporo szans w Vardarze dostaje Jan Czuwara, Patryk Walczak zbiera minuty w silnym Sportingu.

Największą furorę robią jednak Kamil Syprzak i Ariel Pietrasik. Ten pierwszy jest liderem PSG, co mecz wyróżnia się na tle gwiazd i w Lidze Mistrzów plasuje się w czubie strzelców. Pietrasik z kolei przerasta ligę szwajcarską, regularnie przekracza 10 bramek w meczu i wszyscy zastanawiają się tylko, do którego klubu Bundesligi przeniesie się za kilka miesięcy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca

Wobec takiej formy kadrowiczów Włosi nie jawią się jako nadzwyczajne wyzwanie, ale selekcjoner ostrzega, że to zespół nieprzewidywalny: - Mają zawodników grających w Niemczech, Francji i Hiszpanii. Są bardzo żywiołowi przez 60 minut, bazują na kontrach i potrafili zagrozić Białorusi czy Słowenii. Mają kilku młodszych zawodników, ale o wynikach decydują ci urodzeni w połowie lat 90. Trzeba na nich uważać.

Italia w ostatnich miesiącach potrafiła poważnie zagrozić Białorusinom i Słoweńcom. W bramce stanie Domenico Ebnera z Hannoveru, w drugiej linii mający na koncie epizod w Montpellier Marco Mengona, groźny powinien być też grający z powodzeniem w Hiszpanii Nicolo D’Antino. Pomimo wszystko, trudno dopuszczać do głowy inny scenariusz niż domowe zwycięstwo Polaków. Biało-Czerwoni są obok Francuzów głównymi kandydatami do awansu, Włosi i Łotysze są rywalami z wyraźnie niższej półki.

Polska - Włochy / 13.10.2022, godz. 18.30

ZOBACZ:
Złe dobrego początki Piotrcovii
Udany powrót Ukraińców

Komentarze (0)