Pojedynek o brąz Czarnogóra - Francja był wyśmienitą przystawką przed niedzielnym finałem ME 2022 piłkarek ręcznych. W mecz nieco lepiej weszły Francuzki, które po trafieniu Estelle Nze Minko prowadziły trzy do jednego, ale charakterne Czarnogórki do mistrzyń olimpijskich doskoczyły bardzo szybko.
Pierwsza część spotkania przebiegała z lekkim wskazaniem na ekipę Bałkanów, która imponowała walecznością i ujmowała wielkim sercem do gry. Hala w Lublanie aż tętniła od emocji.
Większe wsparcie z trybun miały podopieczne Bojany Popović, które po tym jak Marta Batinović zgasiła rzucającą ze skrzydła Chloe Valentini (11:9 w 23') stanęły przed szansą podwyższenia prowadzenia do trzech bramek. W tym istotnym momencie nie popisała się jednak Djurdjina Jauković i w zamian na kontakt trafiła Estelle Nze Minko. Chwilę później kolejny przechwyt i remis.
I znów inicjatywę przejęła Nze Minko, która popisała się efektownym rzutem z biodra pod poprzeczkę (11:12 w 28'), ale ostatnia prosta w pierwszej połowie należała już do szczypiornistek z Czarnogóry. Szybko odpowiedziała Matea Pletikosić, a równo z syreną piłkę w siatce umieściła Itana Grbić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
Po zmianie stron Francuzki wyraźnie nie radziły sobie z presją (16:13 w 37') i miały duże kłopoty z pokonaniem Marty Batinović, która notowała interwencje przedniej urody. Les Bleus niepowodzenia w ataku starały się odpracować w obronie, ale nie z takim skutkiem, na jaki po cichu liczyły.
Teoretycznie wynik wciąż był sprawą otwartą (20:18 w 52'), ale Francuzki musiałyby się otrząsnąć i uspokoić w ofensywie. A koszmarna niemoc trwała. Jej dowodem był chociażby chybiony rzut Chloe Valentini do pustej bramki.
Myliły się też Czarnogórki, a nadzieję w serca mistrzyń olimpijskich wlała nieszablonowa Coralie Lassource (20:20 w 55'). Kilkanaście sekund później prowadzenie przywróciła francuskiej ekipie Nze Minko, a Bojana Popović natychmiast poprosiła o czas. Po przerwie? Rzut karny i bramka naładowanej pozytywną energią Jovanki Radicević, dla której to był ostatni mecz w narodowych barwach.
Francja odpowiedziała stratą, a potem sprawy w swoje ręce wzięła Djurdjina Jauković, która huknęła z dystansu nie do obrony. Lassource dała się złapać na faul w ataku, błąd popełniła też Brnović, a później... czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie otrzymała Grbić i mieliśmy rzut karny dla Les Bleus, który wykorzystała Grace Zaadi (22:22 w 60'). A to wszystko w ciągu minuty!
I czekały nas kolejne, bo brązowe medalistki musiała wyłonić dziesięciominutowa dogrywka. W tej lepiej prezentowały się Złote Lwice, które mogły liczyć w kluczowych momentach na świetną Martę Batinović (MVP). To dla nich absolutnie piękna chwila, gdyż dziesięć lat temu świętowały złoto EHF EURO 2012.
Mecz o brąz
Czarnogóra - Francja 27:25 (22:22, 13:12)
Czarnogóra: Rajcić (0/6), Batinović (11/29 - 38 proc.) - Radicević 6, Kadović, Jauković 6, Pletikosić 4, Godec 1, Malović, Corović, Brnović 3, Alivodić 2, Pavicević 1, Grbić 4.
Francja: Andre (2/5 - 40 proc.), Darleux (10/34 - 29 proc.) - Toublanc, Valentini 2, Lassource 1, Zaadi 3, Sercien Ugolin, Flippes 3, Kanor 3, Horacek 1, Lassource 3, Edwige, Foppa 1, Nze Minko 4, Ondono, Granier 4.
Czytaj także:
Rewelacyjne derby Dolnego Śląska. Nieoczekiwane rozstrzygnięcie
Wielki kryzys przełamany. I to pomimo aż dwóch czerwonych kartek