Nawet gdyby postronni obserwatorzy nie wiedzieli, który zespół zrealizował swój cel, a który dopiero jest blisko największego sukcesu od lat, to po pierwszej połowie bez problemu zgadliby, w jakim położeniu są obie drużyny. Górnik, od kilku tygodni pewny brązowego medalu PGNiG Superligi, zagrał kiepskie 30 minut. Chrobry wręcz przeciwnie.
Głogowianie w ciągu raptem kilku minut odskoczyli na 6-7 bramek i właściwie zamknęli mecz, bo Górnik nie był w stanie rozpędzić się na tyle, by znacząco zmniejszyć różnicę. Brązowych medalistów zastopował Rafał Stachera, przed przerwą broniący ze skutecznością 50-60 proc. Jego parady inicjowały kontry, które najczęściej wykorzystywał Kacper Grabowski.
Znowu w roli lidera ataku wystąpił Paweł Paterek. Reprezentant Polski dowodził Chrobrym i sam wykończył osiem akcji, po przerwie bronił prowadzenia. Górnik trochę odżył za sprawą Krzysztofa Łyżwy, ale trudno marzyć o zwycięstwie z Chrobrym, kiedy Damian Przytuła miał tak duży problem z ustawieniem celownika (4/16).
Chrobry zrównał się punktami z Wybrzeżem, o czwartej lokacie i miejscu w europejskich pucharach zdecydują ich starcia - odpowiednio - z Unią i MKS-em.
Górnik Zabrze - Chrobry Głogów 27:33 (10:19)
Górnik: Wyszomirski (6/29 - 21 proc.), Kazimier (4/9 - 44 proc.) - Łyżwa 6, Mauer 5, Przytuła 4, Artemienko 4, Ilczenko 3, Baczko 2, Tokuda 2, Wąsowski, Molski, Ivanytsia, Ivanović, Dudkowski, Rutkowski, Kaczor
Chrobry: Stachera (11/32 - 34 proc.), Derewiankin (2/7 - 29 proc.) - Paterek 8, Grabowski 6, Jamioł 4, Kosznik 4, Dadej 4, Orpik 3, Skiba 2, Tilte 2, Otrzow, Wiatrzyk, Styrcz
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nazywa urlop! Relaks Jędrzejczyk pod palmami