Europejska federacja przyzwyczaiła do kontrowersyjnych decyzji, a za taką uznaje się brak dzikiej karty do Ligi Mistrzów dla zespołu z Bukaresztu. Wydawało się, że Dinamo zadomowiło się w elicie, tymczasem EHF wolała norweskie Kolstad, które wprawdzie zbudowało silny skład, ale zobowiązania sponsorów okazały się fikcją i wszyscy (nawet taka postać jak Sander Sagosen) musieli zgodzić się na redukcję zarobków o 30 procent.
W Europie zawrzało, bo EHF dopuścił do Ligi Mistrzów drużynę z gwarancjami finansowymi bez pokrycia, tymczasem Dinamo jest o wiele stabilniejsze pod względem budżetu, co udowadniają jego ruchy na rynku. Niedawno mistrzowie Rumunii wykupili kontrakt Vlada Cupary w Veszprem (za 125 tysięcy euro), udało się zatrzymać kluczowych graczy, a według mediów lada dzień dołączy do nich Luka Cindrić.
Barcelona musi zaciskać pasa i prawdopodobnie zrezygnuje z chorwackiego środkowego, który nie był takim wzmocnieniem Dumy Katalonii jak przewidywano. Zdaniem "RTH Handball", Cindrić znajdzie zatrudnienie w Bukareszcie, gdzie pracowałby z dobrze sobie znanym Xavierem Pascualem (byłym trenerem Barcelony).
Cindrić w latach 2018-19 był zawodnikiem Vive Kielce, ale skusiła go wizja przenosin do Barcelony. W barwach mistrzów Hiszpanii często zmagał się jednak z urazami i nie nawiązał do najlepszego okresu z czasów Vardaru Skopje.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"