- Ten puchar był także specyficzny z innego względu. To był puchar, który chciałyśmy zdobyć na koniec XX i początek XXI wieku. To się nam udało, ale okoliczności były tragiczne - wróciła pamięcią do wydarzeń z 2000 roku trenerka KGHM MKS Zagłębia Lubin.
Hypo Niederösterreich, z Bożeną Karkut w składzie, o tytuł rywalizowało wówczas z Kometalem Skopje i do rewanżowego starcia w macedońskiej stolicy przystąpiło z dziewięciobramkową zaliczką. I to wystarczyło. A miejscowym kibicom po ostatnim gwizdku sędziów puściły nerwy i zaczęła się zadyma. Zawodniczki austriackiej drużyny - obawiając się o swoje życie i zdrowie - do szatni uciekały na czworaka.
- Polała się krew, kibice w Skopje nie wytrzymali tej porażki, zaczęli okładać kibiców Hypo... Naszego menedżera pobił jeden z miejscowych kibiców i pierwsze wrażenie było takie, że on go po prostu zabił. My musiałyśmy czekać, schroniłyśmy się, i tak naprawdę na czworaka, pod okiem ochroniarzy, schodziłyśmy do szatni. Tam czekałyśmy dobre kilkadziesiąt minut, żeby otrzymać transport do hotelu - wspominała Bożena Karkut.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #9. Nowe życie Joanny Jóźwik. "Spełniam marzenia"
W takich okolicznościach nie było mowy o świętowaniu. Puchar za wygranie Ligi Mistrzyń wręczono szczypiornistkom... w hotelu. Na miejscu stawiły się także zawodniczki macedońskiego klubu, które przepraszały swoje rywalki za zachowanie kibiców. - Przepraszały nas, ale gdzieś mam z tyłu głowy żal do Macedończyków, że nie mogłyśmy odebrać tego trofeum na parkiecie. Później to siedzenie w hotelu, zabronione wyjście do rana, transport na lotnisko pod eskortą policji... To nie są fajne rzeczy - wymieniała trenerka Miedziowych.
- Życzę każdemu sportowcowi, żeby tak mógł kończyć karierę. Wznieść puchar Champions League i powiesić buty na kołku, natomiast okoliczności jakie temu towarzyszyły, bardzo przykre przeżycie. I oby w sporcie się już nie przydarzały takie momenty, bo człowiek boi się wtedy o własne zdrowie i życie - zakończyła szkoleniowiec, która po 23 latach znów wróci do europejskiej elity. Jej KGHM MKS Zagłębie Lubin w sobotę rozpocznie zmagania w fazie grupowej Ligi Mistrzyń i podejmie słoweński RK Krim Mercator Lublana.
Z Wrocławia do europejskiego giganta
Bożena Karkut swoją piękną przygodę z piłką ręczną rozpoczęła w 1975 roku i przez większość sportowej kariery broniła barw AZS AWF Wrocław. W latach 1985-1989 grała w Ślęzy Wrocław, a następnie występowała w klubach zagranicznych - Vozdovac Belgrad oraz norweskich Haugerud IF Oslo, IL Vestar Oslo i Toten HK.
Po czterech latach zagranicznych wojaży powróciła do swojego macierzystego klubu (1993-1996), a później zgłosiło się po nią właśnie Hypo Niederösterreich. - Bardzo się cieszę, że pod koniec mojej kariery odezwał się do mnie najlepszy klub na tamten moment w Europie. Każdy się pytał, kiedy kończę grać, mimo że wciąż grałam bardzo dobrze, a tu nagle otrzymałam telefon od Hypo NO - rozpoczęła Bożena Karkut.
- To zespół, który trzynaście razy grał w finale Ligi Mistrzyń i osiem razy zdobył ten puchar. No i z dumą muszę powiedzieć, że dwa razy z moim udziałem. To cudowne przeżycie przyjechać tam i usłyszeć, że cel na ten sezon to wygrana w Champions League - kontynuowała trenerka.
Wiek to tylko cyfry
- Nie starczyłoby czasu, żeby to wszystko wymienić, ale na pewno najbardziej wspominam debiut w Lidze Mistrzyń. Zdobyłam trzynaście bramek, miałam 37 lat, no i zabawnie było przeczytać w gazecie, że w Hypo Niederösterreich... narodziła się nowa gwiazda. W tym wieku - zaśmiała się Bożena Karkut.
Po pierwszy puchar dla najlepszej ekipy w Europie sięgnęła z austriackim gigantem w 1998 roku. W pierwszym finałowym starciu z hiszpańską Mar El Osito L'Eliana Valencia zdobyła cztery bramki, a w rewanżu na listę strzelczyń wpisała się pięciokrotnie. - Zerwałam więzadła w kostce, wyglądało to tragicznie i płakałam nie tyle z bólu, co z żalu, że nie zagram. Sztab doprowadził mnie jednak do ładu, wystąpiłam i wygrałam. To był dla mnie cud, że mogłam grać mimo tej sinoczarnej, spuchniętej nogi - wspomniała Bożena Karkut.
- Pierwszy puchar był cudowny i wymarzony. W życiu bym nie pomyślała, że na koniec kariery trafię do takiego klubu i będę o takie cele walczyć. Mimo sędziwego wieku jak na sport, to ja tam odgrywałam ważną rolę i czułam, że miałam duży wpływ na zdobycie tych trofeów - opowiadała szkoleniowiec KGHM MKS Zagłębia Lubin.
Po raz drugi Bożena Karkut zasmakowała triumfu w Lidze Mistrzyń na koniec sportowej kariery. Może i zaczynała już czterdziesty rok życia, ale... niejednokrotnie pokazywała, że wiek to tylko cyfry i przeżywała na parkiecie drugą młodość. Austriacki klub wyszedł nawet z propozycją przedłużenia umowy, lecz skrzydłowa powiedziała "pas". A później została trenerką lubińskiego klubu.
Powrót do elity po 23 latach
I sezon 2023/2024 dla piłkarek ręcznych KGHM MKS Zagłębia Lubin będzie absolutnie wyjątkowy. Aktualne mistrzynie i zdobywczynie Pucharu Polski grę na krajowym podwórku będą łączyć z rywalizacją w Lidze Mistrzyń. Po raz pierwszy w dziejach klubu, co wiąże się ze sporą ekscytacją, ale też ogromnym wyzwaniem sportowym i organizacyjnym.
Ekipa ze stolicy polskiej miedzi chce się jednak rozwijać, a jak się rozwijać to w elitarnym gronie. Lubinianki trafiły do grupy B, w której zmierzą się z Team Esbjerg, Metz Handball, Rapidem Bukareszt, Krim Mercator Lublana, Ikast Handbold, FTC Rail-Cargo Hungaria i obrońcą trofeum - Vipers Kristiansand.
A na ławce trenerskiej mają szkoleniowiec, która wie jak smakuje triumf w EHF Champions League. I wiąże się z tym niesamowita historia, ponieważ Bożena Karkut - w przeszłości znakomita prawoskrzydłowa i wybitna reprezentantka kraju - nosiła się już przecież z zamiarem zawieszenia butów na kołku, a tymczasem... otrzymała ofertę z tych "nie do odrzucenia" i dwukrotnie sięgnęła gwiazd.
Małgorzata Boluk, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj także:
Duża stabilizacja u mistrzyń Polski. Powrót ważnego sponsora i zmiana nazwy klubu
Pierwsza zmiana trenera w Orlen Superlidze. Powrót znanego nazwiska