Biorąc pod uwagę dokonania zespołów, to sam końcowy wynik (30:29) jest sporą niespodzianką, a mogło dojść do sensacji, gdyby zespół z Afryki w ostatniej akcji trafił do siatki zamiast w słupek. Francuzki głęboko odetchnęły, bo szło im jak po grudzie, zmarnowały mnóstwo dobrych okazji, z kolei ich rywalki rozkręciły się w końcówce i nawet doprowadziły do remisu. Kandydatki do medalu uratowały zwycięstwo, choć w takiej formie strzeleckiej mogą zapomnieć o kolejnym krążku wielkiej imprezy.
W pozostałych spotkaniach bez sensacji, po części dlatego, że do takowych praktycznie nie mogło dojść. Europejki w większości grały z outsiderami swoich grup. Jedynie spotkanie Słowenii z Islandią budziło większe emocje, ale drużyna z Bałkanów w obu połowach okazała się dość wyraźnie lepsza. Pomiędzy pozostałymi zespołami była przepaść, dla przykładu Węgierki dały sobie rzucić raptem 12 bramek (w meczu z Paragwajem), Kamerunki tylko 11 razy umieściły piłkę w bramce Czarnogórek, a pierwsza połowa zakończyła się wstydliwym laniem 2:13.
Francja - Angola 30:29 (18:15)
Czarnogóra - Kamerun 25:11 (13:2)
Holandia - Argentyna 41:26 (20:14)
Słowenia - Islandia 30:24 (16:13)
Czechy - Kongo 32:22 (19:11)
Węgry - Paragwaj 35:12 (15:6)
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek