Jeśli mierzy się mistrz świata i zarazem trzecia drużyna ostatnich mistrzostw Europy, czyli Dania z obrońcą trofeum na Starym Kontynencie i czwartym zespołem globu, Szwecją, musi być ciekawie.
Już pierwszy kwadrans pokazał, że w meczu o fotel lidera tabeli w grupie II ME 2024 nikt nie odstawi nogi. Jedyny minus to postawa bramkarzy obu ekip. Trenerzy próbowali zmian, ale nie dawało to żadnego efektu. Tobias Thulin odbił zaledwie 2 piłki na 12 prób. Jego rywal po drugiej stronie parkietu miał jeszcze gorszą statystykę indywidualną. Niklas Landin nie zatrzymał ani jednego rzutu (0/9). Tymczasem tablica świetlna wskazywała stan 9:9.
Jak wyrównane były to zawody niech świadczy fakt, że Duńczycy dopiero w 24. minucie, zyskali 2 bramki przewagi (14:12). Pomogła im gra w przewadze liczebnej po upomnieniu dla Lukasa Sandella. Ale nie tylko, bo zespół dowodzony z ławki przez Glenna Solberga przez blisko 8 minut nie mógł się przełamać. Uczynił to dopiero z siódmego metra Hampus Wanne. Szwedzi tuż przed końcem wrócili jednak do walki o pełną pulę, a to za sprawą fatalnych w skutkach błędów doświadczonego Mikkela Hansena.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jaki ojciec, taki syn. Niesamowity gol Cristiano Ronaldo juniora
Oglądaliśmy zdecydowanie najlepsze 30 minut w niemieckim turnieju. Świetnie dysponowany był Mathias Gidsel. Jeśli nie z wyskoku, dokładał z biodra. Inna sprawa to pojawienie się między słupkami Emila Nielsena. W pewnym momencie zamurował swoją bramkę (50 proc. obron). Mylił się jednak ten, kto przy wyniku 15:19 skazał Szwedów na porażkę. Szansą okazywały się karne wykonywane przez Wanne (7/8).
Gdyby Albin Lagergren nie podał piłki do Gidsela w 52. minucie zamiast do kolegi na lewym rozegraniu, pewnie mielibyśmy trafienie kontaktowe na 25:24. 120 sekund później "siódemkę" na gola zamienił Hans Lindberg i zrobiło się + 4 dla Danii (28:24). Ekipa Trzech Koron stanęła pod ścianą. W piłce ręcznej nie ma jednak rzeczy nie możliwych. Koło ratunkowe podali im sami mistrzowie świata. Na ławkę kar usiadł Magnus Saugstrup Jensen i przewaga stopniała do jednego celnego rzutu.
Emocje jeszcze się nie skończyły, bo za chwilę to Szwedzi musieli bronić jednego mniej po faulu Claara. Wydawało się, że wszystko wyjaśnił na 14 sekund przed końcem Magnus Landin. Do arbitrów z Czech z protestem udał się bramkarz Andreas Palicka. Panowie obejrzeli powtórkę i podjęli decyzję o nieuznaniu trafienia skrzydłowego. Duńczycy wykonali zbyt dużo podań. Cofnięto także boiskowy zegar, co dawało Szwedom okazję do wyrównania. Oscar Bergendahl rzucił, ale i wówczas bramki nie uznano.
ME 2024 mężczyzn, 3. kolejka, grupa II:
Dania: N. Landin Jacobsen, Nielsen - Kirkelokke 1, M. Landin Jacobsen, Jakobsen 2, Lauge Schmidt 1, Jensen 3, Lindberg 4 (3/3), Gidsel 10, Mollgaard, Mensah Larsen, Hansen 5 (3/4), Jorgensen, Damgaard Nielsen, Hald Jensen, Pytlick 2.
Karne: 6/7.
Kary: 8 min. (Kirkelokke, Jensen, Mollgaard, Pytlick - 2 min.)
Szwecja: Palicka, Thulin - Carslbogard 4, Darj 1, Pettersson 2, Karlsson, Wanne 9 (7/9), Claar 2, Pellas 1 (1/1), Lagergren 6, Gottfridsson 2, Bergendahl, Sandell, Nilsson, Johansson, Wallinius.
Karne: 8/10.
Kary: 10 min. (Darj - 4 min., Claar, Gottfridsson, Sandell - 2 min.).
Sędziowie: Vaclav Horacek, Jiri Novotny (obaj z Czech).
Czytaj więcej:
--> To tam Polki podejmą Dunki w eliminacjach do ME 2024
--> Rozbili Polaków, dostają zimny prysznic