W końcówce fazy zasadniczej walka o grę w fazie play-off trwa w najlepsze. W niej liczy się obecnie Corotop Gwardia Opole, która zajmuje co prawda 9. miejsce, ale ma taki sam dorobek jak MMTS Kwidzyn. Oba zespoły w 22. kolejce poniosły srogie porażki, mierząc się z ligowymi potentatami.
Kwidzynianie przegrali z Orlen Wisła Płock 22:44, z kolei opolanie z Industrią Kielce 24:40. Dla gospodarzy udany był jedyny początek, bo w momencie, gdy rozkręcił się mistrz Polski, to nie mieli czego szukać. Dominacji przyjezdnych nie zmieniła nawet kontuzja Szymona Sićko (więcej TUTAJ).
- To są zawodnicy z europejskiego topu, musimy jeszcze trenować, żeby im dorównać - stwierdził po zakończonym meczu bramkarz Gwardii Jakub Ałaj w rozmowie z oficjalnymi mediami ligowymi.
Chyba nikt nie spodziewał się, że Industria może opuścić Opole bez kompletu punktów. Do sensacji, w którym Gwardia ograła tego rywala doszło tylko raz w historii, 14 maja 2019 roku (32:31). Co było zatem powodem, że tym razem kielczanie rozbili rywali?
- Przede wszystkim klasa zespołu z Kielc. Są bezlitośni w wykorzystywaniu naszych błędów. Nie wiem dokładnie, jak wyglądały statystyki, ale na pewno było ich za dużo. Trzymaliśmy się gdzieś do 25. minuty, ale kilka prostych wpadek i taka drużyna jest bezlitosna - podsumował 21-letni golkiper, który również był w stanie zatrzymać szczypiornistów mistrza kraju.
ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła