Bark Frąszczaka jest "tylko" wybity, na szczęście żaden mięsień ani ścięgno nie zostało zerwane. W związku z tym nie będzie potrzebna interwencja chirurgiczna. - Jest to na pewno pocieszająca informacja, bo bardzo nam go brakuje - mówi trener wrocławian, Tadeusz Jednoróg. - Lekarze stwierdzili tylko, że ścięgna w tym barku są nieco "poluzowane". Wygląda to tak, jakby Mateusz przechodził już podobną kontuzje w przeszłości, a tak nie było. Być może właśnie te osłabione ścięgna były przyczyną urazu - dodaje szkoleniowiec.
Teraz zawodnika czeka już tylko rehabilitacja i powrót do treningów. Według pierwszych prognoz, zajmie to około trzech miesięcy. Jeżeli nie nastąpią żadne komplikacje, początku marca szczypiornista powinien być już zdolny do gry.