Wydawało się, że zaplanowane na październik wybory na prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce są już rozstrzygnięte, zanim na dobre się zaczęły. W środowisku panował konsensus, że nowym szefem zostanie były legendarny bramkarz reprezentacji Polski w piłce ręcznej, a aktualnie wiceprezes ZPRP Sławomir Szmal.
Kilka dni temu ukazały jednak zaskakujące informacje. Według przecieków medialnych konkurentem Szmala będzie jego były trener Bogdan Wenta, który wcześniej miał go poprzeć a także otrzymał propozycję objęcia stanowiska wiceprezesa związku. Były selekcjoner reprezentacji Polski miał jednak nagle zmienić zdanie i według doniesień zbiera zakulisowo poparcie. Do tego kilka dni temu swój start ogłosił Damian Drobik.
W rozmowie z WP SportoweFakty Sławomir Szmal opowiada o tym, jakie miał ustalenia z byłym reprezentantem Polski i czy boi się jego startu. Mówi też o pomysłach na podniesienie statusu piłki ręcznej w Polsce.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Zaskoczyły pana wieści, że Bogdan Wenta chce wystartować w wyborach na prezesa związku?
Sławomir Szmal, były reprezentant Polski w piłce ręcznej, kandydat na prezesa ZPRP: Tak, jestem zaskoczony. Nawet bardzo. Odbyliśmy kilka rozmów i Bogdan mówił, że będzie mnie wspierał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Czy Bogdan Wenta miał zostać wiceprezesem ds. międzynarodowych?
Rozmawialiśmy o tym i tak faktycznie było. Takie miałem plany, choć oczywiście to walne zgromadzenie wybiera zarząd związku. Uważałem, że Bogdan Wenta byłby najbardziej odpowiednią osobą, by reprezentować nas na arenie międzynarodowej.
Bogdan Wenta powiedział panu, że wcześniejsze ustalenia już nie obowiązują i chce podjąć rękawice w wyborach?
Nie, w ogóle ze mną nie rozmawiał, ale chyba jeszcze nigdzie tego oficjalnie nie potwierdził. Przynajmniej nie widziałem takiej informacji w mediach.
Traktuje pan jego start jako zagrożenie?
Na każdego konkurenta patrzę z szacunkiem. Skoro podjąłem decyzję o starcie, to chcę przekonać jak najwięcej osób do swojego programu.
System wyborczy zaprojektowany jest tak, że bardzo dużo do powiedzenia będą miały małe kluby. To czyni te wybory trochę bardziej nieprzewidywalnymi?
Każde wybory potrafią być nieprzewidywalne. Przez ostatnie trzy lata starałem się wykorzystywać jak najwięcej programów służących piłce ręcznej czy to ministerialnych, czy unijnych, przyciągnąć sponsorów. Wychodziło mi to całkiem nieźle. Trzy lata to jednak niewiele, zwłaszcza w perspektywie szkolenia sportowego.
Dlaczego w ogóle zdecydował pan się na kandydowanie na stanowisko prezesa ZPRP?
Z kilku powodów. Moim marzeniem było i jest, by piłka ręczna w Polsce stała na jak najwyższym poziomie. Chcę, żebyśmy zawsze walczyli o medale, ale drogą do tego jest dostępność i popularyzacja dyscypliny. Grałem w Niemczech, zobaczyłem, jaką popularnością cieszy się tam ta dyscyplina. Zadałem sobie pytanie, dlaczego nie miałoby tak być u nas. Widzę, że możemy to osiągnąć.
Oczywiście, jedna osoba nie jest w stanie tego zrobić. Nie zbawię polskiej piłki ręcznej i sam nie doprowadzę tego sportu do takiego statusu, jaki ma w Niemczech. Wierzę jednak, że z zespołem ludzi, którzy mają wspólny cel i pasję możemy to osiągnąć.
Za dwa lata Polska będzie jednym ze współorganizatorów mistrzostw Europy w piłce ręcznej kobiet, w 2031 roku zorganizujemy mistrzostwa świata. Jak rozbudzić zainteresowanie tym sportem w Polsce?
Musimy mocniej promować piłkę ręczną i jej rozpoznawalność. Są czarne plamy piłki ręcznej w Polsce. W przyszłym roku zorganizujemy mistrzostwa świata U-21 mężczyzn, a o tym na tę chwilę niewiele osób wie. Turniej odbędzie się w Płocku, Kielcach, Katowicach i Sosnowcu. Chciałbym zaprosić młodzież ze szkół, by im pokazać, jak wygląda i jak się gra w piłkę ręczną na wysokim poziomie, zorganizować też spotkania ze znanymi piłkarzami ręcznymi, którzy osiągali największe sukcesy.
W 2023 roku organizowaliśmy mistrzostwa świata w piłce ręcznej i był problem z frekwencją nawet na meczach Polaków. Jak tego uniknąć, biorąc pod uwagę to, że piłka ręczna kobiet jest u nas jeszcze mniej popularna niż w wydaniu mężczyzn?
Musimy wyjść do ludzi, różnych środowisk. Mistrzostwa Europy kobiet odbędą się w listopadzie i w grudniu, więc nauczycielom nic nie powinno stać na przeszkodzie, by wiele osób a w szczególności młodzież pojawiła się na trybunach.
Wiele osób narzekało też wtedy na zbyt wysokie ceny biletów, zwłaszcza dla rodzin z dziećmi to był ogromny wydatek.
Musimy dostosować ceny biletów do polskich realiów, ale też przygotować specjalne oferty dla grup szkolnych, dla dzieci. Żeby promować dyscyplinę, musimy dotrzeć do jak największej liczby osób. Nie możemy takiej imprezy rozgrywać przy pustych trybunach, bo to stracone szanse na promocję dyscypliny
Kadra piłkarzy ręcznych i siatkarzy odnosiła sukcesy w tym samym czasie. W siatkówce cały czas mamy dopływ nowych talentów i dalej jesteśmy w światowej czołówce. Tymczasem reprezentacji Polski w piłce ręcznej świat odjechał, popularność spadła. Dlaczego tak się stało?
Nie było promocji piłki ręcznej w szkołach podstawowych. Nasz sport nie istniał wśród dzieci i młodzieży. I to nasze zadanie, by promować piłkę ręczną wśród nauczycieli wychowania fizycznego, studentów uczelni sportowych, by jak najwięcej osób przekonać, że piłka ręczna to wspaniały sport, że warto zarażać nią najmłodszych.
Co zrobić, żeby zainteresować dzieci piłką ręczną? Reprezentacja nie osiąga sukcesów, a brakuje także gwiazd pokroju Igi Świątek, Roberta Lewandowskiego czy Bartosza Kurka.
Mamy kilku znakomitych zawodników, ale trzeba ich wypromować. Kamil Syprzak gra od wielu lat w czołowych klubach świata. Są Arkadiusz Moryto, Szymon Sićko, Michał Olejniczak, Michał Daszek czy Przemysław Krajewski, a jeszcze paru świetnych graczy by się znalazło. Oni regularnie grają w Lidze Mistrzów, zdobywają medale.
Wspólnie z radą trenerów przygotowaliśmy wytyczne dla dziecięcej piłki ręcznej. Chcemy ją uprościć na tym poziomie. Ludzie uważają, że sport jest trudny, nie rozumieją zasad. Po takiej reformie chociażby nauczyciele WF-u, którzy nie wywodzą się z piłki ręcznej, będą mogli prowadzić zajęcia. Chcemy, by mini piłka ręczna weszła w program nauczania studentów AWF-u, czyli przyszłych pracowników szkół.
Od trzech lat jest pan wiceprezesem ds. szkolenia sportowego. Co udało się zrobić przez ten czas?
Bardzo dużo się nauczyłem. Zapoczątkowałem program warsztatów dla trenerów, zrobiliśmy dwie edycje. Zajęcia prowadzili fachowcy w swoich dziedzinach w tematyce budowania i przeprowadzania zajęć treningowych. Trenerzy pracowali w małych grupach, mogli zadawać pytania i poszerzali swoją wiedzę. Ten program jest bardzo pozytywnie odbierany i jestem przekonany, że że przyniesie efekty.
Kolejną rzeczą jest zmiana formy zatrudnienia przy kadrach narodowych. Selekcjoner nie może jednocześnie pracować w szkole czy w klubie. Udało się też rozbudować program "Gramy w Ręczną". Bierze w nim udział coraz więcej szkół.
Moim pomysłem było uruchomienie platformy e-learningowej dla trenerów, nauczycieli wychowania fizycznego i sędziów, ale tego jak na razie nie udało się wdrożyć. Wierzę jednak, że w niedalekiej przyszłości uda mi się zrealizować ten nowoczesny i innowacyjny na skalę kraju projekt. Cieszę, się że udało się wprowadzić ogólnopolskie rozgrywki dla młodzieży w wieku 12-13 lat.
Jak na razie oszałamiających wyników w kadrach młodzieżowych nie ma.
Ma Pan rację, nie są to wyniki satysfakcjonujące mnie, trenerów i samych zawodników. Jednakże w tym miejscu pragnę mocno podkreślić, że od kilku lat męskie zespoły biorą regularnie udział w najważniejszych imprezach międzynarodowych. Wcześniej występowaliśmy II lidze europejskiej w Dywizji B. A na mistrzostwach świata U-21 w 2023 roku wystąpiliśmy po raz pierwszy od 2003 roku, czyli po dwudziestu latach. Wiem, że to małe kroki, ale od czegoś trzeba zacząć odbudowywanie pozycji sportowej.
Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty