Prowadzili od początku do końca. Formalność mistrza Polski

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jarek Praszkiewicz / Na zdjęciu: szczypiorniści podczas meczu Górnik Zabrze - Orlen Wisła Płock
PAP / Jarek Praszkiewicz / Na zdjęciu: szczypiorniści podczas meczu Górnik Zabrze - Orlen Wisła Płock
zdjęcie autora artykułu

Orlen Wisła Płock nie wygrywa w Lidze Mistrzów i nie przegrywa w Orlen Superlidze mężczyzn. W 5. kolejce mistrz Polski od początku prowadził z Górnikiem Zabrze i ostatecznie zwyciężył na wyjeździe 27:20.

Po 3. kolejkach zmagań w Lidze Mistrzów Orlen Wisła Płock wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo. Mistrz Polski nie jest w stanie przełożyć formy z Orlen Superligi mężczyzn na europejskie rozgrywki.

Na krajowym podwórku Nafciarze nie przegrywają. Z tego powodu Górnik Zabrze musiał liczyć na cud, mając w planach urwanie punktów niepokonanym w lidze rywalom, którzy przyjechali na ich teren z uwagi na mecz 5. kolejki.

Po zaledwie kilku minutach jasne stało się, że Górnik znacząco odstaje od Wisły, ponieważ przegrywał aż 1:7. Zabrzanie jednak pokazali charakter i mimo mocnych ciosów na starcie byli w stanie się podnieść.

ZOBACZ WIDEO: Invest in Szczecin Open za nami. "Najtrudniejsza edycja w historii"

Od stanu 10:5 płocczanie zatrzymali się w ofensywie. To właśnie wykorzystali gospodarze, zanotowali cztery trafienia z rzędu i dzięki temu niespodziewanie złapali kontakt z rywalami (9:10). Jednak mocna końcówka pierwszej połowy ze strony Wisły sprawiła, że mistrz Polski zszedł na przerwę z prowadzeniem 15:10.

Po zmianie stron miała miejsce wymiana ciosów. Górnik nie był w stanie zbliżyć się do rywali, a ci z kolei mieli problem z powiększeniem przewagi. Powody do zadowolenia miała jednak Wisła z uwagi na prowadzenie.

W końcówce meczu Nafciarze mieli fragment, w którym zdobyli trzy bramki z rzędu. Dzięki temu wyszli na prowadzenie 26:19, co było ich najwyższym w tym spotkaniu. Ostatecznie z taką różnicą zakończyli to starcie (27:20).

Orlen Superliga mężczyzn, 5. kolejka:

Górnik Zabrze - Orlen Wisła Płock 20:27 (10:15)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty