Polki prowadziły zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie meczu. Skończyło się jednak dwubramkową porażką 28:30 z Czarnogórą. Drużyna z Bałkanów zdecydowanie lepiej wytrzymała ciśnienie w ostatniej fazie pojedynku i nie zostanie już wyprzedzona przez Biało-Czerwone w tabeli grupy I.
- Czujemy wielki zawód, ponieważ mocno nastawiałyśmy się na ten mecz. Wiedziałyśmy, że Czarnogóra jest w naszym zasięgu i chciałyśmy z nią wygrać. W końcówce drugiej połowy coś się poluzowało i przestało trybić. Naprawdę jest mi przykro, ponieważ Czarnogóra nie jest od nas lepsza, ale to my zagrałyśmy słabiej końcówkę - opowiada Sylwia Matuszczyk z kadry Polek.
- Na pewno zagramy walecznie w ostatnim meczu i chcemy go wygrać. Liczę na zwycięstwo na zakończenie turnieju - dodaje Matuszczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Przeciwnikiem Polski we wspomnianym, ostatnim meczu będzie Rumunia. Także drużyna z Bałkanów ma za sobą trzy porażki i nie ma nadziei na więcej niż spotkanie pożegnalne. Do starcia drużyn dojdzie we wtorek.
- Musimy jeszcze spędzić trochę czasu razem przed ostatnim meczem, zastanowić się indywidualnie, co poprawić. Każda z nas ma świadomość, co potrafi nasza drużyna i mam wrażenie, że nie do końca wykorzystujemy potencjał - mówi Karolina Kochaniak-Sala.
- Mecz z Czarnogórą to był mecz walki i niewykorzystanej szansy na zwycięstwo. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie miałyśmy momenty, w których mogłyśmy mocniej odskoczyć. Popełniłyśmy za dużo błędów, oddałyśmy za dużo niecelnych rzutów i to zemściło się na nas. Miałyśmy wszystko, żeby wygrać ten mecz, ale nie zrobiłyśmy tego. Cały czas czegoś nam brakuje, choć walczyłyśmy o każdą piłkę w obronie i w ataku - dodaje Kochaniak-Sala.