Jestem jednym z kibiców! - rozmowa z Adrianem Fiodorem, bramkarzem Wisły Płock

Najwierniejszy kibic wśród zawodników, najlepszy zawodnik wśród kibiców - właśnie tak można by scharakteryzować młodego golkipera Wisły Płock, Adriana Fiodora. Jeszcze w maju minionego roku gracz wraz z pozostałymi kibicami Wisły Płock gościł na finałowym pojedynku w Kielcach, gdzie z trybun dopingował swoich obecnych kolegów. Obecnie jest on już pełnoprawnym zawodnikiem pierwszego zespołu. Tylko na łamach naszego serwisu popularny "Dorfio" zgodził się zdradzić niektóre ze swoich tajemnic...

Łukasz Luciński: Jak zaczęła się twoja przygoda z handballem?

Adrian Fiodor: - Pod koniec szóstej klasy szkoły podstawowej kilku kolegów z mojej ówczesnej klasy uczęszczało na treningi piłki ręcznej do Gimnazjum numer 4, czyli dawnej Szkoły Podstawowej numer 7, gdzie trenowali pod okiem dobrze znanego w płockim środowisku Waldemara Wiśniewskiego. W tamtym okresie próbowałem swoich sił w niemal każdej dyscyplinie sportowej, lecz to właśnie piłka ręczna zaintrygowała mnie najbardziej już od pierwszych zajęć.

Czemu akurat zdecydowałeś się na grę między słupkami?

- Początkowo grałem w polu, ale w dzieciństwie grając w piłkę nożną zawsze stawałem między słupkami. Spróbowałem tego samego w handballu i z perspektywy czasu myślę, że nie wyszedłem na tym najgorzej.

Mając zaledwie 20 lat zostałeś zawodnikiem seniorskiego zespołu Wisły. Pamiętasz swój debiut?

- Pamiętam go doskonale i sądzę, że zostanie on w mojej pamięci na długo. W nieoficjalnym spotkaniu zadebiutowałem już w wieku 18 lat podczas Turnieju o Puchar Wójta Gminy Łąck, a było to jeszcze za kadencji trenera Zajączkowskiego. Jednak tamto spotkanie to nic w porównaniu z tym, co miało miejsce podczas meczu z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski, kiedy to zaliczyłem oficjalny debiut w ukochanych barwach.

Co wtedy czułeś?

- Byłem niezwykle podekscytowany, dopiero po meczu dotarło do mnie, że jedno z moich marzeń właśnie się spełniło. Przede mną do zrealizowania kolejne...

Możesz się również pochwalić Mistrzostwem Polskim Juniorów. Jak wspominasz tamten sukces?

- Mam same pozytywne wspomnienia, gdyż wielu moich kolegów zdobywało tytuły juniorskie wielokrotnie, a mi było dane jedynie raz cieszyć się ze złota. Jestem z tego tytułu niezwykle dumny.

Czy dla bramkarza przeskok z juniorskiej do seniorskiej piłki jest równie trudny, jak dla graczy z pola?

- Myślę, że nie ma żadnej różnicy, czy to jest bramkarz czy zawodnik z innej pozycji. Dorosła piłka ręczna rządzi się swoimi prawami, jest więcej kilogramów i siły oraz gra jest o wiele szybsza, ale nie ma jakiejś wielkiej bariery. W naszej drużynie jest wielu młodych graczy, którzy radzą sobie coraz lepiej, a i drugi zespół swoimi wynikami udowadnia, że mając 17 czy 18 lat z powodzeniem można walczyć z w seniorskich rozgrywkach.

Od dłuższego czasu przed meczami ścinasz bardzo krótko włosy. To jakiś przesąd lub sposób wystraszenia rywala?

- Nie jestem przesądny i wolałbym, żeby rywale czuli respekt przed tym, jakim jestem zawodnikiem, a nie moim groźnym wyglądem. Taki jest mój styl, a na układnie misternej fryzury przed lustrem szkoda czasu (śmiech).

Dołączyłeś do zespołu za kadencji Flemminga Olivera Jensena. Żałujesz, że popularny w Płocku Duńczyk nie prowadzi już Wisły?

- Bardzo pozytywnie wspominam współpracę z Flemmingiem Oliverem Jensenem, ale nie ma czego żałować... To jest profesjonalny sport, w którym nie ma miejsca na sentymenty.

Obecnie trenujecie pod okiem innego Skandynawa Thomasa Sivertssona. Czy można porównać go z FOJ-em?

- Owszem, obaj są Skandynawami, ale to nie świadczy o tym, że są podobnymi szkoleniowcami. Myślę, że jest zbyt wcześnie, bym mógł obiektywnie porównać obu panów. Z Thomasem trenowaliśmy dotychczas zaledwie kilka razy.

Jak wyglądają treningi z nowym szkoleniowcem?

- Treningi są charakterystyczne dla okresu wolnego od rozgrywek. Ciężko pracujemy, wszystko jest dokładnie zaplanowane, nawet każdy najmniejszy szczegół. Myślę, że ta dbałość o detale charakteryzuje nowego trenera.

Czy nie myślisz o tym, by podobnie jak Adrian Konczewski lub Przemysław Witkowski przenieść się do innego zespołu w którym mógłbyś grać więcej?

- Nie, wręcz przeciwnie! Jestem usatysfakcjonowany moją pozycją w klubie. Gram w drugim zespole w rozgrywkach pierwszej ligi, dostałem również szanse gry w Ekstraklasie. Ciężko trenuję i zbieram niezbędne na mojej pozycji doświadczenie. Mam nadzieję, że zmiana klubu nie będzie potrzebna.

Na codziennych treningach rywalizujesz z Marcinem Wicharym i Mortenem Seierem. Czy któryś z nich szczególnie pomaga ci w rozwoju?

- Oczywiście. Ich klasa nakręca mnie do pracy, gdyż chciałbym w przyszłości prezentować taki poziom, jak Marcin czy Morten. Obaj udzielają mi bezcennych uwag i rad, ale nie tylko oni. Wielu doświadczonych zawodników pomaga nam, młodym w rozwoju sportowym.

Wisła Płock to istna Wieża Babel. Nie macie problemów z komunikacją?

- To normalne w dzisiejszym sporcie. W wielu klubach, a zwłaszcza w tych futbolowych występuje mnóstwo obcokrajowców mówiących w różnych językach, jednak to nie stanowi wielkiego problemu. Świetnie się dogadujemy korzystając po trosze z każdego języka.

Z którym z obcokrajowców masz najlepszy kontakt?

Zdecydowanie z Alexey'em Peskovem. To bardzo wesoły chłopach z charakterem.

W rezerwach Wisły występuje Bartosz Dudek. Przed sezonem wśród kibiców trwała dyskusja który z was powinien być numerem 3. Jakbyś się do tego ustosunkował?

- Zgadzam się z tym, "Jurek" to bardzo dobry golkiper, ma już spore umiejętności. Mimo, iż na treningach ostro rywalizujemy, to prywatnie jesteśmy przyjaciółmi.

Wielu chciałoby wiedzieć, czym kierowałeś się tatuując sobie na przedramieniu napis "I have a dream". Jakie jest marzenie Adriana Fiodora?

- Mogę jedynie zdradzić, że jest ono związane z tym, do czego dążę od wielu lat... I choć przede mną jeszcze długa droga to głęboko wierzę, że moje marzenie się spełni. To największe wyzwanie mojego życia, a reszta niech pozostanie tajemnicą. Jeśli owo marzenie się spełni na pewno wszyscy będą o tym wiedzieli. (śmiech)

Wiem, że na twoich meczach bardzo często pojawia się Twoja mama...

- Mama jest moim najwierniejszym kibicem, ale i najbardziej surowym krytykiem, żeby usłyszeć pochlebną opinię z jej ust muszę się naprawdę sporo napracować. Wiele jej zawdzięczam, gdyż ma na mnie bardzo duży wpływ.

Chętnie pojawiasz się również na trybunach płockiej hali, masz świetny kontakt z kibicami. Jak scharakteryzowałbyś fanów z "Blaszak Areny"?

- Tak, znam się doskonale z kibicami, ponieważ jestem jednym z nich! Zanim trafiłem do drużyny jeździłem razem z innymi fanami na mecze seniorskiej ekipy. My zawodnicy mamy to szczęście, że możemy utożsamiać się ze swoimi fanami. Prawdziwi kibice Wisły, a mam tu na myśli tych, którzy są zawsze i wszędzie z nami, a nie tych zza szklanego ekranu, są szaleni, ale przede wszystkim wytrwali i wierni barwom, co pokazali nie raz w tym sezonie i poprzednich latach. Opinia o najlepszych kibicach w Polsce nie jest przypadkowa, o czym świadczą chociażby tegoroczne liczby wyjazdowe i niezwykła atmosfera na naszej hali.

Jak reagujesz na porażki?

- Do wszystkiego podchodzę bardzo ambicjonalnie i nienawidzę przegrywać, jednak wiem, że to część nie tylko sportowej rywalizacji, ale i życia codziennego. Dziś jesteś mistrzem i wszyscy noszą cię na rękach, a jutro pierwszym przegranym - ta granica jest bardzo cienka.

Wiążesz swoją przyszłość z piłką ręczną?

- Niekoniecznie. Uważam, że w życiu trzeba próbować wszystkiego. Zawsze marzyłem o dziennikarstwie, więc może po przygodzie z handballem i tam spróbuje swoich sił. Czas pokaże jak ułoży się moja droga życiowa.

Masz jakieś pasje poza boiskiem?

- Moją pasją numer jeden jest kopana odmiana piłki. Dużo czasu spędzam również grając na konsoli. Interesuję się też kulturą hip-hopu.

Czy to prawda, że w polskich realiach wychowankowie traktowani są jak zawodnicy drugiej kategorii?

- Cóż, mogę tylko mówić o swoim klubie... Od tego sezonu wszystko funkcjonuje bardzo dobrze, a taka sytuacja na pewno pomaga zawodnikom w spokojnym treningu i rozwoju. Duża w tym zasługa naszych trenerów: Bogdana Janiszewskiego i Michała Skórskiego, którzy dołożyli ku temu wszelkich starań. Myślę, że swoją postawą na boisku godnie się za to rewanżujemy.

Zdaniem Adriana Fiodora Wisła Płock zajmie w tym sezonie...

- Pierwsze miejsce! Jest naprawdę realna szansa, by powalczyć z kielczanami o mistrzowską koronę. W Vive wcale nie grają jacyś nadludzie, a my mamy spory potencjał i mam nadzieję, że nowy trener wykorzysta go maksymalnie, dzięki czemu uda się zrealizować to, co założyliśmy przed rozgrywkami.

Czego możemy Ci życzyć na dalszą część sezonu?

- Przede wszystkim zdrowia. Jeśli będzie zdrowie, to cała reszta jakoś się ułoży.

Komentarze (0)