Falowa rywalizacja - relacja ze spotkania AZS Politechnika Radomska - MTS Chrzanów

Rywalizacja w dolnych rejonach tabeli nabiera rumieńców. W pojedynku bezpośrednich rywali o miejsce w bezpiecznej strefie tabeli z Radomia i Chrzanowa nie było sentymentów. Zresztą najlepiej niech świadczy o tym fakt, że czterech szczypiornistów opuszczało parkiet z porwanymi koszulkami.

Spotkania radomskich akademików z MTS-em pozostają w pamięci kibiców na długo. I zapewne nie inaczej będzie tym razem. Pod wieloma względami ten pojedynek był wyjątkowy, co zwiastowało mnóstwo emocji. Po pierwsze, konfrontacji pierwszoligowej, która rozpoczynałaby się o godzinie 11 w Radomiu nie pamiętają nawet najstarsi kibice. Po drugie, w barwach radomskiego klubu zagrał Łukasz Kowalski, który prosto z parkietu wsiadł w samochód i ruszył w drogę do Przysuchy, gdzie popołudniu stanął na ślubnym kobiercu.

Nic więc dziwnego, że zmotywowani tą sytuacją radomianie rozpoczęli pojedynek jak w transie. Bramkarzy MTS-u bez szans pozostawiał Michał Kalita, który pociągnął ofensywne poczynania akademików na tyle skutecznie, że już po siedmiu minutach gry prowadzili 8:2. Gdy chwilę później na świetlnej tablicy widniał wynik 14:6, wydawało się, że druga odsłona będzie tylko dogorywaniem gości. Tymczasem wzięli się oni ostro do pracy, a radomianie jakby zupełnie odpuścili. Piłka po niemal każdym rzucie rywali mijała rewelacyjnie spisującego się do tej chwili Pawła Kuczyńskiego i lądowała w siatce bramki. Prym w tym wiódł zwłaszcza Adam Kruczek, który zanotował cztery celne trafienia z rzędu, zmniejszając jeszcze przed przerwą różnicę do trzech bramek.

Gdy pięć minut po wznowieniu gry po trafieniach Kruczka, Pawła Rokity i Pawła Owczarka MTS od gospodarzy dzieliła już tylko jedna bramka, a Grzegorz Mroczek przestrzelił rzut karny, trener radomian Karol Drabik postawił wszystko na jedną kartę. - Zdecydowałem się na zmiany, bo potrzebowaliśmy nieco ożywienia. Chłopaki, którzy weszli na parkiet spełnili swoje zadanie i na szczęście komplet punktów zostaje w Radomiu - podkreślił. Ile nerwów kosztowała jednak końcówka spotkania obydwu szkoleniowców wiedzą chyba tylko oni. To jednak radomianie potrafili opanować nerwy i skutecznie wykańczać wyprowadzane kontry. - A nam zabrakło nieco zimnej krwi, za co zapłaciliśmy najwyższą cenę - podsumował tymczasem Kruczek.

AZS Politechnika Radomska - MTS Chrzanów 30:25 (16:13)

AZS Politechnika: Kuczyński, Kowalski - Kalita 7, Świeca 6, Mroczek 6, Cupryś 4, Dąbrowski 2, Kulik 2, Przykuta 2, K.Misiewicz, P.Misiewicz, Guzik, Rurarz.

MTS Chrzanów: Weihonig, Baliś - Kruczek 6, Rokita 4, Owczarek 4, Bobowski 3, Bugajski 2, Miodoński 2, Kobiela 2, Pytlik 1, Zajdel, Studziński, Uraz, Marchliński.

Komentarze (0)