W poniedziałek, tuż po powrocie z Brześcia, na treningu pojawiło się sześciu Ukraińców. Już kolejnego dnia wrócili oni jednak do ojczyzny, a w ich miejsce do Puław zawitał tajemniczy serbski rozgrywający. Niestety, nikt w klubie nie chce udzielić bliższych informacji na temat testowanego gracza. Tajemnicą owiana jest nie tylko klubowa przeszłość Serba, ale także dane personalne.
Puławscy działacze tożsamość bałkańskiego szczypiornisty ukrywają w obawie przed konkurencją, która mogłaby go sprzątnąć Azotom sprzed nosa. Jest to owocna fiaska lipcowych negocjacji z Andriejem Filipovem, który - po pojawieniu się w mediach informacji o potencjalnym transferze - ostatecznie odmówił podpisania kontraktu z puławskim klubem i wrócił na Białoruś.
Transfery to tego lata w Puławach temat wiodący. Azoty wykazują się w tej kwestii wyjątkową biernością, klub jak dotąd nie pozyskał bowiem żadnego nowego zawodnika. O konieczności wzmocnień głośno mówi trener Bogdan Kowalczyk, konkretów wciąż jednak brakuje. Kibice zadowolić muszą się tym, iż klub po zdołał przetrwać okres transferowy bez strat i żaden zawodnik zespołu nie opuścił.