Gracze Azotów wciąż czekają na pierwsze w tym sezonie punkty. - Rozegraliśmy naprawdę dobre zawody. Spisaliśmy się znacznie lepiej, niż przed tygodniem w meczu z Chrobrym Głogów - nie ukrywa w rozmowie ze SportoweFakty.pl doświadczony szkoleniowiec. - Powiem więcej, tak dobrego spotkania nie rozegraliśmy od dłuższego czasu, przez cały okres przygotowawczy. Mieliśmy niezłą skuteczność rzutową, liczba błędów technicznych była znikoma, na dobrym poziomie zagrali też obaj bramkarze - cieszy się Kowalczyk.
Do wygranej zabrakło Azotom jednej bramki. - Znakomicie zagrał przeciwnik - przyznaje puławski szkoleniowiec. - Przed meczem wydawało się, że jednym z naszych głównych atutów będą bramkarze. Tymczasem to golkiper gospodarzy został bohaterem - tłumaczy. Zwycięstwo wybronił Piotrkowianinowi postawny Tomasz Matulski, który w 46. minucie zastąpił między słupkami Piotra Nera. - Po prostu zamurował bramkę. Gdyby nie on, to my cieszylibyśmy się ze zwycięstwa - dodaje trener Azotów.
Puławscy szczypiorniści niedzielne zawody rozpoczęli bardzo słabo. W pewnym momencie przegrywali już nawet 4:12. - Został popełniony błąd w rozgrzewce - tłumaczy Kowalczyk. Z biegiem czasu Azoty radziły sobie coraz lepiej, a ogromny wpływ na poczynania zespołu miało pojawienie się na boisku Dymitro Zinczuka. - Uporządkował naszą grę i pociągnął drużynę. To ogromne wzmocnienie - chwali. - Do gry wracają kolejni zawodnicy, wszystko idzie więc po naszej myśli. Musi iść. W tej drużynie tkwi ogromny potencjał i z meczu na mecz będzie coraz lepiej.