Azoty stawiają na młodzież

Jedenaście grup młodzieżowych funkcjonować będzie w Puławach w sezonie 2010/11. Azoty przedstawiły koncepcję szkoleniową na najbliższy rok, przedłużono również kontrakty z siedmioma trenerami.

- Jest to bardzo ważne wydarzenie w życiu klubu - tłumaczy w rozmowie ze SportoweFakty.pl prezes Azotów, Jerzy Witaszek. - Zależy nam na uzdolnionej młodzieży, przyjęliśmy więc nową koncepcję szkoleniową na najbliższy sezon rozgrywkowy - przyznaje. Rozszerzona zostanie liczba grup młodzieżowych (z dziesięciu do jedenastu), siedem z nich startować będzie w rywalizacji dzieci i młodzieży (dotychczas takich ekip było w Puławach pięć).

Marcin Kurowski poprowadzi dwie grupy juniorów starszych, z których jedna brać będzie udział w systemie rozgrywkowym. Trzema grupami juniorów młodszych zajmą się Przemysław Paczkowski, Artur Witkowski i Tomasz Pomiankiewicz. Warto zauważyć, iż dwaj ostatni to wciąż czynni gracze, występujący w zespole seniorów. - Nie jesteśmy w 100% klubem zawodowym, stąd też niektórzy zawodnicy grę łączą z pracą nauczyciela wychowania fizycznego - wyjaśnia Witaszek.

Pomiankiewicz, Paczkowski oraz Zbigniew Dors poprowadzą trzy drużyny młodzików, powstaną także trzy grupy naborowe dla roczników 1998, 1999 i 2000 pod kierownictwem Dorsa, Ryszarda Antolaka i Wojciecha Jastrzębskiego. - Jeśli chętnej młodzieży będzie więcej, bez wahania otworzymy kolejne - zapewnia Witaszek. Nowością będą specjalistyczne treningi bramkarskie, którymi zajmie się Paczkowski. - Stawiamy na wychowywanie własnych golkiperów - nie ukrywa prezes.

Warto podkreślić, że szkoleniowcy, którzy w pracy z młodzieżą odniosą największe sukcesy, mogą liczyć na specjalne premie. Zarząd podjął bowiem uchwałę, iż każdy trener, którego zawodnik zostanie zakwalifikowany do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku, otrzyma bonus w wysokości dwóch tysięcy złotych. - Jeśli więc tych zawodników będzie na przykład siedmiu - a takie głosy już słyszałem - to trener może liczyć na naprawdę pokaźną nagrodę - zapewnia Witaszek.

Dlaczego jednak najzdolniejsza młodzież ma wyjeżdżać? - Zależy nam, aby zawodnicy rokujący największe nadzieje mieli stworzone znacznie lepsze warunki do rozwoju, aniżeli my jesteśmy w stanie zagwarantować - tłumaczy Witaszek. - SMS funkcjonuje na zasadach szkoły, nie klubu. Zawodnik po zakończeniu szkolenia ma więc obowiązek powrócić do zespołu macierzystego - dodaje. - Najlepszym przykładem jakości tamtejszej szkoły jest Piotr Wyszomirski, którego pozyskaliśmy właśnie z Gdańska - kończy.

Komentarze (0)