Filip Kliszczyk: Z taką grą o utrzymanie będzie ciężko

Gorzowscy Akademicy wracają z Puław na tarczy. Podopieczni Dariusza Molskiego przegrali z Azotami 28:36, a w odniesieniu zwycięstwa nie pomogły nawet brawurowe szarże niezmordowanego Filipa Kliszczyka.

- Jadąc do Puław, wiedzieliśmy, że czeka nas trudna przeprawa - relacjonuje w rozmowie ze SportoweFakty.pl rozgrywający gorzowskiego AZS-u. - Nasi przeciwnicy grali z nożem na gardle, w przypadku porażki ich sytuacja stałaby się dramatyczna. Postawili nam niezwykle trudne warunki, zagrali bardzo poprawnie. Szału jednak nie było i muszę przyznać, że pretensje możemy mieć tylko i wyłącznie do siebie - tłumaczy Kliszczyk. - Z taką skutecznością nie da się wygrywać meczów w ekstraklasie.

W pierwszej połowie Akademicy mieli spore problemy z przedarciem się przez puławską defensywę, a kiedy już zdołali dojść do sytuacji rzutowej, na drodze do bramki stawał fantastycznie dysponowany Maciej Stęczniewski. - Nie wykorzystaliśmy kilku czystych rzutów z pierwszej linii - tłumaczy Kliszczyk. - Fakt, puławianie stanęli w obronie wysoko i agresywnie, nie było łatwo się przebić. Mieliśmy jednak swoje okazje i ich nie wykorzystaliśmy. Po pierwszej połowie mecz był już praktycznie ustawiony.

Doświadczony rozgrywający - jako jeden z nielicznych - nie zawiódł. Wykorzystał 7 z 12 rzutów. Niemiłosiernie pudłowali za to Robert Fogler i Władimir Huzijew. Po pechowej porażce w Kwidzynie fani AZS-u muszą przełknąć kolejną gorzką pigułkę. - Odebraliśmy surową lekcję, z której trzeba wyciągnąć wnioski - nie ukrywa Kliszczyk. - Naszym celem jest utrzymanie w PGNiG Superlidze, stać nas na to. Musimy jednak grać znacznie lepiej. Na razie walczymy, ale samą walką zamierzonego celu nie uda się osiągnąć.

Komentarze (0)